"To było okropne". Barciś wspomina początki "Miodowych lat"
"Miodowe lata" były hitem Polsatu, ale jak wspominają największe gwiazdy serialu, produkcja na początku nie zapowiadała się najlepiej. Ba, Artur Barciś, który miał już wtedy status poważnego aktora, nie chciał brać udziału w farsie.
"Miodowe lata" to jeden z tych seriali, które trudno wyprzeć z pamięci. Perypetie Karola Krawczyka, jego żony, a także przyjaciół Danuty i Tadka Norków śledziły miliony widzów w Polsce. Co ciekawe, według zebranych danych pierwsze odcinki miały widownię aż 7 mln osób, co i dzisiaj robi potężne wrażenie, bo to największe medialne wydarzenia jak mecze polskiej reprezentacji w piłce nożnej notują taką oglądalność. Serial Polsatu kręcono dzięki temu zainteresowaniu aż 5 lat, a przez kilka kolejnych emitowano powtórki na różnych kanałach.
Cezary Żak i Artur Barciś co jakiś czas wracają wspomnieniami do czasów, gdy grali na planie tej produkcji. O tym, jak w ich oczach zapowiadał się serial, powiedzieli w nowym wywiadzie dla newonce.radio.
"Miodowe lata" oparte były na dwóch amerykańskich produkcjach: "The Honeymooners" i "Jackie Gleason Show". Barciś wspomina, że na jakiś czas przed startem produkcji, gdy próbowano namówić go na udział w serialu, producent wysłał mu nagrania amerykańskiej wersji sitcomu. Powiedzieć, że nie czuł się przekonany, to jak nic nie powiedzieć.
- To było okropne. Tam aktorzy nie grali, tylko się wygłupiali. Ja wychowany na komedii, która jest serio i poważna, powiedziałem, że nie chcę - wyznał Barciś, który przed udziałem w "Miodowych latach" miał na koncie współpracę z wybitnymi polskimi reżyserami.
Zgodził się, co ostatecznie nie najgorzej przełożyło się na rozwój jego aktorskiej kariery. Widzowie pokochali go w roli Tadzia Norka, a wielkie kino nie miało mu za złe tego, że gra w absurdalnej momentami komedii.
A jak w serialu znalazł się Cezary Żak?
- Trzeba zaznaczyć, że ja uczestniczyłem w castingach, Artur jako wielka gwiazda filmu polskiego już nie musiał uczestniczyć wtedy. Uczestniczyłem w długich castingach naprawdę. Artur miał przegląd grubych aktorów. Maciej Strzembosz (producent serialu - przyp. red.) przyszedł do Teatru Polskiego, w którym byłem wtedy na etacie i powiedział właśnie, że wygrałem. Byłem świeżo po przyjęciu na etat w teatrze i powiedziałem, że odmawiam - wspomniał Żak.
I dodał: - Bardzo mu zależało, więc powiedział: dobra to ty będziesz miał próby w Teatrze Powszechnym od 10 do 14, na 15 będziecie przyjeżdżali na próby do Teatru Żydowskiego, a potem będziesz wracał wieczorem na przedstawienie do Teatru Powszechnego. Na to się zgodziłem.