Też pokochaliście "Od nowa" hit HBO? To dzięki niej go oglądamy!
- Jestem zdania, że gdy twoja książka jest przekładana na serial, musisz kompletnie zapomnieć o swojej własnej wizji historii - mówi w rozmowie z WP Jean Hanff Korelitz autorka książki "Od nowa", która jest bazą hitowego serialu HBO.
29.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 15:54
Magda Drozdek: Czytałam, że twórcy "Od nowa" nie pozwolili na to, żebyś wcześniej dowiedziała się tego, co będzie w ostatnim odcinku. Czyli siedzisz jak miliony widzów jak na szpilkach i czekasz na finał?
Jean Hanff Korelitz: Tak, jestem w tej samej sytuacji co wy wszyscy! Z resztą nie tylko ja zostałam odcięta od tego, co jest w finale. Główni aktorzy serialu nie wiedzą, jaki będzie ten ostatni odcinek. Wiadomo, że jakąś tam wiedzę mieli ci, którzy uczestniczyli w nagrywaniu scen z finału, ale całość to i dla nich wielka tajemnica.
To uspokajamy, że podczas tej rozmowy nie padną żadne spojlery.
Zdecydowanie. Absolutnie kocham to, że ten serial pokazywany jest w taki "staroświecki sposób". Wszyscy czekają na nowy odcinek co tydzień. Razem przez to przechodzimy.
Dałaś się wkręcić w grę "kto zabił?" i te wszystkie spiskowe teorie?
Trudno mi sobie wyobrazić kogoś innego niż tę osobę, którą ja wskazałam w książce. Jeśli okaże się jednak, że zabójcą jest ktoś zupełnie inny, to jestem przekonana, że David E. Kelley [showrunner] i pozostali twórcy napracowali się, by nam to ciekawie wyjaśnić. Ja wręcz umieram z ciekawości.
"Od nowa" wkręciło w kryminalną zagadkę prawie 2 mln widzów. Stylówki Nicole Kidman są już właściwie kultowe. Są viralowe teorie. Wszyscy mówią o tym serialu. Na podstawie twojej książki.
A ja od marca siedzę z rodziną w domu na przedmieściach. Cały świat mógłby zniknąć, a my byśmy nie zauważyli. W pewnym sensie to idealna sytuacja. Spędziłam lockdown pisząc nową książkę, cieszyłam się mężem, odwiedzał nas syn… To, co teraz dzieje się wokół "Od nowa", to jak sytuacja z innego wymiaru.
Co dla ciebie znaczy to nagłe zainteresowanie tobą, twoją książką, pracą? Jak się czujesz z tym nagłym przypływem popularności?
Dziękuję, że pytasz. Dopiero co rozmawiałam o tym z mężem. Wiesz, mam prawie 60 lat. "You Should Have Known" (w polskiej wersji to "Od nowa") to była moja szósta książka. Pisałam powieści przez wiele lat i nie było takiego zainteresowania moją osobą, ale zawsze byłam wdzięczna za to, że znajdował się wydawca, który interesował się moimi historiami. Publikowali moje książki, choć wyniki sprzedaży nie były powalające.
Jestem wdzięczna za wiele rzeczy, które przydarzyły się w trakcie mojej kariery. Nagły wzrost zainteresowania teraz sprawia, że mogę to prawdziwie docenić. Gdyby tak stało się przy publikacji pierwszej książki mogłabym poczuć, że tak to powinno wyglądać. A rzeczywistość taka nie jest. Cieszę się i doceniam, że popularność przyszła dopiero teraz.
Czy to jest spełnienie marzeń pisarza?
Wśród pisarzy krąży taka zagwozdka: czy lepiej jest, jak ktoś kupi twoją książkę, ale jej nie przeczyta? Czy lepiej, gdy przeczyta ją, ale jej nie kupi? Myślę, że gdy zapytasz o to pisarzy, to prawie wszyscy będą zdania, że lepiej, gdy ktoś ich książkę przeczyta. Chcemy przede wszystkim, żeby ludzie czytali nasze historie. Żeby się nimi cieszyli. Najpiękniejszą rzeczą i spełnieniem marzeń jest przede wszystkim posiadanie czytelników.
"Od nowa" trafiło do księgarni w 2014 roku. Jak to jest, że trzeba było tyle czasu, by historia Grace zwizualizowała się w serialu?
Niedługo po premierze historię zaproponowano pewnej producentce. Ta jednak nie zdecydowała się, by podjąć temat. Nigdy do mnie nie napisała, nie miałyśmy żadnego kontaktu. To było dość dziwne doświadczenie. Stwierdziłam, że nic z tego nie będzie i zapomniałam o sprawie.
I nagle, z totalnego zaskoczenia pojawił się David E. Kelley. Nie mam pojęcia, jak trafił na moją książkę. Mówił w jednym z wywiadów, że nie chciał adaptować mojej historii po tym, jak pierwszy raz ją przeczytał. Uznał, że tam nie ma nic wizualnie ciekawego.
Co takiego?
Bo książka skupia się na wewnętrznych przeżyciach Grace po tym, jak rozpada się jej życie, które dobrze znała. Nie ma żadnego procesu itd. Na pierwszy rzut oka nie było w tym nic przyciągającego dla twórcy seriali. Ale zaczął myśleć o postaciach i sytuacji, w jakiej się znalazły…
I sprawy nabrały tempa.
Od momentu, w którym kupił prawa do adaptacji, wszystko szło odważnie do przodu.
Wtedy w twoim życiu pojawiła się Nicole Kidman?
Tak, jej udział w projekcie był częścią umowy. Kelley od razu zaznaczył, że robimy tę historię z Nicole Kidman. A ja mogłam powiedzieć tylko: "Wow".
Miałyście szansę popracować razem nad serialową historią?
Miałam szansę odwiedzić plan i tam ją poznać, obserwować przy pracy, ale nigdy nie miałam żadnego wpływu na tworzenie scenariusza, ani żadnego innego elementu "Od nowa". Czuję się szczęściarą, że mogłam chociaż pojawić się na planie i popatrzeć, jak powstawał serial. Myślę, że Nicole zrobiła kawał dobrej roboty.
Tak jak Hugh Grant. Wyobraziłabyś sobie wcześniej, że zagra stworzoną przez ciebie postać?
Wiele lat temu byłam studentką na wymianie zagranicznej na Oksfordzie, gdzie w tym samym czasie uczył się Hugh Grant. Tak się złożyło, że byłam statystką w studenckim filmie, w którym on także grał. To była scena jakieś szalonej imprezy. Wtedy nikt jeszcze nie znał Hugh. Miał dwadzieścia kilka lat. Spotkaliśmy się przy okazji kręcenia "Od nowa" i powiedziałam mu to. "Hej, byłam statystką w twoim pierwszym filmie, a teraz życie nas doprowadziło tutaj".
Grant przyznaje, że od kilku lat trudno go namówić na jakiś nowy film czy tym bardziej serial, bo wszystko jest powtarzalne. A gdy dostał do ręki scenariusz "Od nowa" nie mógł się oderwać.
Pięknie to słyszeć. Jest wybitnym aktorem, choć myśli o sobie znacznie gorzej. Widziałam go w trakcie pracy na planie, gdy kręcili scenę razem z Nicole – tę w biurze prawniczki. Są tak dobrzy! Już wtedy było wiadomo, że na ekranie to będzie wyglądać niesamowicie. To jest prawdziwe masterclass aktorstwa.
A jak się czujesz ze zmianami, które wprowadzono w serialu? Są dość spore. W twojej książce, która jest przecież bazą serialu, małżeństwo Grace i Jonathana nie ma takiego majątku. Przede wszystkim w książce Jonathan pojawia się głównie w retrospekcjach i jest drugo-, jeśli nie trzecioplanową postacią. W serialu gra kluczową rolę w rozwiązaniu zagadki morderstwa.
Jestem zdania, że gdy twoja książka jest przekładana na serial, musisz kompletnie zapomnieć o swojej własnej wizji historii. Jestem w stu procentach odpowiedzialna za historię z książki. W żadnym stopniu za historię i bohaterów serialu. To w całości należy do Davida E. Kelleya, aktorów i pozostałych członków ekipy HBO. Myślę, że autor musi się z tym pogodzić.
Adaptacja jest przedłużeniem podróży, jaką odbywa dzieło sztuki po świecie. Mówienie, że nikt inny nie może stworzyć nowego dzieła na kanwie mojego, jest nie fair. Nie jestem pierwszą i jedyną autorką, która pisze o kobiecie, której mąż okazał się kłamcą. Ja tego nie wymyśliłam. "Od nowa" jest przecież inspirowana schematem, który istnieje od lat! To byłoby złe, gdybym narzekała i wściekała się na to, że ktoś teraz robi nowe dzieło bez mojego udziału.
Idziesz pod prąd, bo jednak wielu pisarzy stoi twardo przy tym, by współpracować przy adaptacjach.
No, cóż, ja taka nigdy nie byłam.
O czym jest "Od nowa" z twojej perspektywy?
Dla mnie to studium charakteru osoby, która była pewna absolutnie wszystkiego, co dzieje się w jej życiu. Jest tak pewna, że może napisać książkę o tym, jak inni mają żyć. A mimo to jest ślepa na kłamstwa, które pojawiają się w jej związku.
Moja mama była terapeutą, pracowała z małżeństwami. Wracała po pracy do domu i opowiadała mi i siostrze o historiach, które poznała. Oczywiście bez szczegółów, które pomogłyby w zidentyfikowaniu jej klientów. Opowiadała o pięknych, inteligentnych kobietach, które są profesorkami, prawniczkami, prowadzą własne firmy, a mimo to są z kimś, kto je jawnie okłamuje, okrada.
Mama chciała, żebyśmy wiedziały, że można być niezwykle inteligentnym i jednocześnie niezwykle głupim człowiekiem jednocześnie. Chciała, żebyśmy były uważne na to, jacy mogą być ludzie. Dla mnie o tym też jest książka "Od nowa". Częściowo też o tym jest serial.
To też o tym, że szybko osądzamy kobiety.
Tak, masz rację. Grace jednak zawodowo zajmowała się kłamcami, więc wydaje nam się, że powinna wiedzieć jako pierwsza, że jej życie to fikcja. Nam się wydaje, że sami łatwo byśmy wyłapali takie kłamstwa. Tak nie jest. Mieliśmy przecież łgarza przez ostatnie 4 lata w fotelu prezydenta USA. Mnie wręcz fascynują łgarze. To moja życiowa fascynacja, którą wychodzi w każdej książce.
Jean Hanff Korelitz mieszka w Nowym Jorku. Jest autorką nie tylko „Od nowa” (którą w Polsce wydała Poradnia K), ale także "Admission" na podstawie której nakręcono w 2013 r. film z Tiną Fey i Paulem Ruddem. W rozmowie z WP zdradza, że w maju 2021 r. pojawi się kolejna adaptacja jednej z jej książek. Tym razem będzie mogła uczestniczyć w tworzeniu scenariusza. Ale zaznacza: nie będzie wszystkiego kontrolować.