Takiego finału chyba nikt się nie spodziewał. Kwota zbiórki na dziennikarkę TVP wbija w ziemię
W takich właśnie chwilach na własne oczy można się przekonać o sile internetu. Kiedy informacja o zbiórce na leczenie Ewy Zielińskiej zaczęła krążyć w sieci, użytkownicy rzucili się na pomoc. Efekt? Przeszedł najśmielsze oczekiwania.
Kiedy w 2007 r. reporterka szczecińskiej TVP3 stanęła przy przejeździe kolejowym w Nowogardzie, gdzie doszło do wypadku pociągu towarowego, nie miała pojęcia, że tworzy historię polskiego internetu.
- Najprawdopodobniej albo... albo... szyny, które nie są równe, albo po prostu no, tak jak mówiłam we wcześniejszym wejściu, szyny były złe... a podwozie... podwozie... podwozie... podwozie też było złe - mówiła wyraźnie speszona Ewa Michalska (dziś Zielińska).
Szyny były złe...
Od tamtego czasu fragment jej wejścia krąży w sieci, doczekał się wielu przeróbek i obrósł kultem na miarę filmików typu "Dlaczego nie widzę tu polskich flag!?" albo "Czy często się pan uśmiecha?".
O 43-letniej dziennikarce znów zrobiło się głośno, jednak tym razem nie ma w tym nic śmiesznego. Ewa Zielińska zmaga się z nowotworem - ma raka piersi z przerzutami. O dramatycznej sytuacji reporterki opowiedział w wywiadzie dla sportowefakty.pl jej mąż Damian Zieliński - kolaż, były olimpijczyk, a obecnie trener kadry narodowej juniorów w kolarstwie torowym.
- Nie minął jeszcze miesiąc, od kiedy moja żona dowiedziała się o raku piersi z przerzutami na węzły chłonne, potrójnie ujemnym, z największym stopniem złośliwości. Dla naszej rodziny to wielki szok - tłumaczył sportowiec.
- W jednej chwili życie zmieniło się diametralnie. Na szczęście pani doktor przywróciła nadzieję i - poza chemioterapią - zaproponowała dodatkową immunoterapię. Problemem okazały się pieniądze, bo lek trzeba podawać przez rok co trzy tygodnie. Jedna dawka kosztuje prawie 14 tys. zł - mówił w rozmowie z Mateuszem Puką.
Aby zebrać wymaganą kwotę, 22 września rodzina dziennikarki uruchomiła zbiórkę na portalu siepomaga.pl. Zakładany cel to 300 tys. zł. Dziś już wiadomo, że udało się go osiągnąć, i to z górką!
Informacja o zbiórce na leczenie Ewy Zielińskiej zaczęła krążyć w sieci 6 października. Pisaliśmy o niej tutaj. Jeszcze tego samego dnia na liczniku zbiórki wybiło 100 proc., ale to nie powstrzymało internautów - także naszych czytelników - przed dodatkowymi wpłatami.
W czwartek wieczorem było już wiadomo, że udało się zebrać ponad 340 tys. zł. Zbiórka będzie trwała do 30 listopada. Każda kolejna złotówka pomoże w leczeniu i rehabilitacji żony Damiana Zielińskiego i mamy 10-letnich bliźniaczek.
"Ewa od 20 lat robiła reportaże o słabszych, wykluczonych, tych, którym zwyczajnie trzeba było pomóc. Była tam, gdzie potrzeba była pomoc. Wielokrotnie razem z bohaterami zbierała miliony na leczenie i terapię. Angażowała się całą sobą w sprawy, zwłaszcza tych najmłodszych bohaterów reportaży. Z wieloma rodzinami ma kontakt do dziś. Teraz jednak sama potrzebuje pomocy" - apeluje rodzina dziennikarki.