"Otwórz oczy". Tego nie da się oglądać. Widziałem nowy polski serial Netfliksa

"Otwórz oczy" to nowy polski serial oryginalny Netfliksa. To rzecz skierowana przede wszystkim do młodego widza, ale po seansie pierwszego odcinka raczej ciężko mi uwierzyć, by ktoś miał siłę to oglądać do końca. Pod kątem nijakości produkcja przypomina gnioty z TVN, TVP czy Polsatu.

Scena z serialu Netfliksa "Otwórz oczy"
Scena z serialu Netfliksa "Otwórz oczy"
Źródło zdjęć: © fot. mat. pras.
Kamil Dachnij

25.08.2021 15:04

Już początek jest zły. Młoda kobieta budzi się z koszmaru. Po chwili wybija godz. 7 rano i słyszymy głos niczym z domu Wielkiego Brata. Bohaterka (Maria Wawreniuk) dowiaduje się, że ma 17 lat, jej rodzice nie żyją i nie pamięta swojego imienia i nazwiska. Gdy po kilku minutach w końcu zapada cisza, nastolatka wychodzi ze swojego pokoju i jak zagubiona we mgle eksploruje miejsce, w którym się znalazła. Szybko trafia do sali, gdzie młody mężczyzna tańczy jak w transie. Sprawia to wrażenie, jakby uczestniczył w teledysku.

Biorąc pod uwagę, że jest to sam początek serialu, ta sekwencja jest tak nie na miejscu, że ciężko było mi uwierzyć w jej istnienie. Szybko okazało się, że praktycznie wszystko w "Otwórz oczy", nowym polskim serialu Netfliksa, jest nie na miejscu.

ZOBACZ TEŻ: zwiastun serialu "Otwórz Oczy"

A przecież fabuła oparta na książce Katarzyny Bereniki Miszczuk z założenia nie brzmi źle. Cierpiąca na amnezję Julia próbuje odzyskać swoje życie w klinice zaburzeń pamięci, jednak niekonwencjonalne metody leczenia zaczynają budzić jej podejrzenia.

Koncept nie jest może odkrywczy, ale takie historie zawsze mają spory potencjał. Drugą sprawą jest fakt, że serial reklamowano jako swoiste pomieszanie science fiction, thrillera i dramatu w wydaniu young adult. Netflix od dłuższego czasu mocno inwestuje w sektor dla młodych ludzi – wystarczy przypomnieć takie tytuły jak "Stranger Things", "Sex Education", "Locke & Key", czy inny polski serial oryginalny platformy – "Sexify". Niestety już po pierwszym odcinku wiem, że moja przygoda z "Otwórz oczy" właśnie się skończyła. Podejrzewam, że serial też nie spodoba się grupie docelowej.

Z tym science fiction to też trochę pic na wodę. O ile thriller i dramat faktycznie są głównym budulcem opowieści, to już science fiction, przynajmniej na wstępie, jest w tej produkcji niewiele. "Druga Szansa", bo tak nazywa się miejsce akcji, tu i ówdzie ma jakieś futurystyczne akcenty w dekoracjach, ale generalnie design pomieszczeń został wzięty chyba z magazynu "Wnętrza".

Choć nie jest to żadna "Ex Machina", to ośrodek sam w sobie jest dość klimatyczny. Jednak ma więcej wspólnego z "Lotem nad kukułczym gniazdem" czy z "Lekarstwem na życie", niż futurystycznymi produkcjami.

Strona formalna serialu to akurat najmniejsza bolączka. Dzieło Netfliksa na pewno pod tym kątem jest lepiej nakręcone, niż szeregowe seriale TVN, Polsatu czy TVP. Nie znajdziemy w nim tego straszliwego, kartonowego ascetyzmu, gdzie wszystko jest niby nowoczesne i schludne, ale trąci taką sztucznością, że człowiek chce "odzobaczyć" to, co widział. Jednak ukazanie postaci, czerstwe dialogi i sposób prowadzenia narracji w "Otwórz oczy" mocno zahaczają o podłą jakość powyższych stacji.

Maria Wawreniuk wcieliła się w główną bohaterkę serialu
Maria Wawreniuk wcieliła się w główną bohaterkę serialu© fot. mat. pras.

Wystarczy spojrzeć na głównych bohaterów. Paweł to komputerowy geek z niełatwym sposobem bycia, Szymon to zakochany w tańcu chłopak, który jest jednocześnie wrażliwy i cool, Iza to swobodna w duchu dziewczyna marząca o dostaniu się na ASP. A sama Julia okazuje się uzdolniona muzycznie. Wszyscy są przedstawieni w tak mocno stereotypowy sposób, że trudno nie myśleć o pewnej karykaturze. Nie są to autentyczne postacie. Pasowaliby w sumie do każdego paradokumentu.

To wrażenie pogłębia tylko nieprzekonująca gra. Debiutantka Wawreniuk w głównej roli wypada dość blado. Jest bardzo sztywna, nienaturalnie wygłasza swoje kwestie. Niestety, ani przez chwilę nie poczułem trudnego położenia jej postaci.

Inna sprawa, że scenarzyści nie dali młodym aktorom zbytnio szansy, wkładając w ich usta słowa, które nie brzmią jak dialogi młodzieży. Nastoletni widz raczej będzie zażenowany, gdy usłyszy, jak jego filmowi odpowiednicy rozmawiają ze sobą. Przypomina się przypadek z "Wszyscy moi przyjaciele nie żyją".

Na domiar złego akcja prowadzona jest w ślamazarnym tempie. Twórcy próbowali budować jakieś napięcie, ale scenariusz zgrzyta na każdym kroku. Niby jest tu jakaś tajemnica, ale praktycznie cały czas oglądamy miotanie się Julii, która uporczywie poszukuje odpowiedzi na swoje pytania. Dziewczyna kręci się w kółko i tyle.

Sorry, Netflix, ale ja odpadam. Nie mam ochoty dowiedzieć się, czemu Julia straciła pamięć i co tak naprawdę dzieje w ośrodku. Zamiast kolejnych pięciu odcinków waszego serialu wolę puścić "Otwórz oczy" w reżyserii Alejandra Amenabara z Penelope Cruz.

Źródło artykułu:WP Teleshow
netflixserialtvn
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (164)