Tak o emigracji nie opowiadał jeszcze nikt. Tomasz Włosok: To jazda bez trzymanki
- Kiedy czytałem scenariusz, historia Malcolma bawiła mnie niezmiernie. Ale kiedy weszliśmy na plan, nie było już miejsca na żarty. Trzeba było tę historię przeżyć - mówi Tomasz Włosok, opowiadając o serialu "Emigracja XD" na podstawie książki popularnego internetowego twórcy Malcolma XD.
17.03.2023 | aktual.: 28.06.2023 17:06
"Emigracja XD", pierwsza powieść Malcolma XD doczekała się ekranizacji. Historia jednego z najbardziej tajemniczych twórców w polskiego internetu. Zasłynął jako autor tzw. past, czyli zabawnych historii, które przekazywali sobie internauci. Największą popularność przyniósł mu tekst "Mój stary to fanatyk wędkarstwa", zekranizowany w krótkim metrażu Michała Tylki, a obecnie wystawiany na teatralnych deskach.
Pełnowymiarowa powieść Malcolma to historia podróży dwóch przyjaciół, Malcolma i Stomila, którzy w wyniku serii niefortunnych zdarzeń opuszczają rodzinne strony, miasteczko - europejską stolicę agrestu i wyruszają do Londynu. Historia emigracji kolejnego pokolenia, w którym granicę - dosłownie i w przenośni - przekracza (przede wszystkim) humor. Jak się sprawdziła w wersji serialowej?
Przede wszystkim, "Emigracja XD" to absurdalne kino drogi. Absurd ściele się doprawdy gęsto. Do tego stopnia, że akcja chwilami przypomina kalejdoskop gagów, ale kiedy wydaje się, że ów absurd sięga już zenitu, obnaża to, co kryje się pod płaszczykiem dowcipu. Chociażby zagubienie młodych ludzi w poszukiwania lepszego życia. Warto dodać, że mimo iż to naprawdę udana adaptacja, to różni się nieco od oryginału. Realia są bliższe współczesności niż w książce (chłopaki ruszają na emigrację już po brexicie), ale nadal widz porusza się po meandrach nietuzinkowej retrospekcji Malcolma.
Niewiele jest produkcji, które podejmują temat emigracji (głównie "robili" to "Londyńczycy" z 2008 r.). Przynajmniej - z takim dystansem tematu nie podejmował jeszcze nikt. Dialogi w "Emigracji XD" skrzą się celnym, dobrze znanym dowcipem Malcolma, który dźwięcznie wybrzmiewa (zabawa językiem to także jeden z atutów produkcji) dzięki świetnej obsadzie. Szczególnie dzięki cudownie przerysowanym postaciom drugoplanowym: tirowcom, squatersom, handlarzom kamperów (z których na szczególną uwagę zasługują grający ich m.in. Michał Czernecki, Marcin Miodek i Piotr Trojan). I dobranym jak w korcu maku duecie głównych bohaterów. O nietuzinkowym serialu opowiada WP wcielający się właśnie w postać Malcolma Tomasz Włosok.
Urszula Korąkiewicz: Malcolm XD to twórca, który swoją popularność w sieci zbudował na anonimowości. Dla wielu internautów to autor kultowych historii. Byłeś szczególnie ciekaw tego spotkania i kto się za tymi opowieściami kryje?
Tomasz Włosok: Widzisz, dowcip polega na tym, że wcześniej nie wiedziałem, kim jest Malcolm. Nie nabudowałem sobie jego legendy. Oczywiście, cenię jego pracę, ale czytając jego książkę, miałem trochę inną perspektywę. To był dla mnie tekst gościa, którego już znam, a nie tajemniczego internetowego twórcy.
W takim razie jak wyglądała wasza współpraca? Jak podszedłeś do tego, że grasz w ekranizacji bądź co bądź niestandardowej formuły?
Pielęgnowałem to podejście w sobie jakiś czas. To, że na etapie castingu jeszcze nie czytałem "Emigracji", w jakiś sposób mi pomogło. Nie miałem presji. Ale kiedy już przyszło do pracy nad serialem, szybko stres i presję nadrobiłem. Zdałem sobie sprawę, że trzeba będzie wziąć tę historię na swoje barki. Ale dzięki Malcolmowi szybko poczułem się bezpiecznie. Cierpliwie prowadził nas przez całą historię.
Do tego mieliśmy świetnego reżysera (Łukasz Kośmicki - przyp. red.). No i trafił mi się fantastyczny partner (Michał Balicki, grający Stomila - przyp. red.), z którym bawiliśmy doskonale. To wszystko złożyło się na to, że tak cieszę się z tego projektu. Jestem zaszczycony, że mogę być częścią tej historii.
"Dawno się tak nie śmiałem" to, parafrazując, najczęstsza recenzja na temat tej książki. Ciebie też bawiła historia podróży Malcolma i Stomila?
Kiedy czytałem scenariusz, bawiła mnie niezmiernie. Ale kiedy weszliśmy na plan, nie było już miejsca na żarty. Raczej - trzeba było je uwiarygodnić. A żeby to zrobić, nie mogliśmy traktować tego, co robimy jak dowcip. Musieliśmy tę historię przeżyć. Weszliśmy w dramat chłopaków i mam nadzieję, że wyszło autentycznie. Bo dopiero to sprawia, że to, co widzimy na ekranie jest zabawne.
Ale znowu, kiedy przestajesz myśleć, czy cię to śmieszy, tylko zastanawiasz czy będzie bawiło innych, wpadasz w pułapkę, tracisz dystans. Komedia to zawiła droga. Jak udało nam się ją przejść, zweryfikuje dopiero reakcja widzów.
Będą mieli się z czego śmiać. Nie tylko z rozterek twojego bohatera, ale z fantastycznych drugoplanowych postaci. To one dodają mnóstwo komizmu. Nawet gdy Malcolm jest w największych opałach.
Umówmy się, przede wszystkim Michał Czernecki! Musiałem na niego patrzeć przez jego pryzmat i to on powodował spontaniczne wybuchy śmiechu. Do tego Michał w tym serialu jest ujmujący. To naprawdę jego wybitna kreacja.
Tymczasem jak wspomniałeś, Malcolmowi i Stomilowi w tej podróży często nie jest do śmiechu. Bo to gorzka refleksja na temat tego, co może się zdarzyć na emigracji.
Chodziło nam dokładnie o to, żeby to nie była jednowymiarowa opowieść. Zależało nam na tym, żeby wyciągnąć z niej prawdę, na wielu płaszczyznach. Nawet z tych strasznych, przerysowanych sytuacji. I mimo całego tego dystansu, jest tu sporo miejsca na to, żeby utożsamić się z tym, co przeżywają, wyciągnąć wnioski.
Myślę też, że siłą tej historii jest to, że nałożyliśmy na nią filtr czasu, który upłynął. Opowiadamy ją z pewnej perspektywy. Gdybyśmy mówili o tym, co tu i teraz, tak wesoło już by nie było.
Z perspektywy dzisiejszych 30-latków?
Fakt, opowiadamy to z pozycji nieco starszych chłopaków niż nasi bohaterowie. Nie wiem, na ile nasza podróż trafi do pokolenia, które teraz kończy szkołę średnią i wchodzi w pierwszy dorosły etap. Jestem bardzo ciekaw, na ile dla młodszych widzów ta historia jest aktualna.
W końcu Malcolm, tak jak ja, to dzisiaj koleś po trzydziestce. Więc dalej, to co pokazujemy, to nasz świat, nasze wyobrażenia, jakkolwiek to określić, naszego pokolenia. Dzisiaj mamy trochę co innego w głowie niż kiedy mieliśmy po 18 lat. I poniekąd nasz serial też o tym opowiada. Ja pamiętam siebie takiego, jaki jestem w tym serialu. Pamiętam siebie z tymi samymi problemami, dylematami, z tym, że życie potrafiło mnie zaskoczyć na każdym kroku. W sumie nadal zaskakuje.
Skoro o tym mowa, sam myślałeś kiedyś, żeby wyjechać na emigrację?
Żeby wyjechać tak, ale nie za chlebem. Myślałem o tym z różnych powodów. Od ciekawości, przez chęć zmiany otoczenia, chęć zmiany kraju, w którym przyszło mi żyć. Ale, jak na razie nie wyjechałem. Co prawda mój zawód można wykonywać wszędzie, ale chleb daje mi tutaj. Nie mam zamiaru tego zmieniać. Chociaż... czemu nie. Zobaczymy, co życie przyniesie.
A możemy stwierdzić, że spośród twoich dotychczasowych zawodowych wyzwań, "Emigracja" jest twoim najbardziej szalonym projektem?
Nigdy nie mierzyłem się z tak dużym materiałem, który muszę nie tylko zagrać, ale jeszcze dodatkowo opowiedzieć. Czuję tę odpowiedzialność na karku. To spory stres, który zejdzie ze mnie pewnie nawet nie po premierze, a po emisji ostatniego odcinka. I chyba to powoduje, że czuję, że to był naprawdę szalony projekt.
Chociaż ciężko go hierarchizować w kontekście tego, co dotąd zrobiłem. W sumie – nie chcę tego oceniać. Nie robię rankingu. Ale przyznam jedno, "Emigracja XD" jest jazdą bez trzymanki.
"Emigracja XD" to komediowy, 10-odcinkowy serial, który debiutuje na Canal + 17 marca (pierwsze dwa odcinki). Premiera kolejnych odcinków odpowiednio co tydzień.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" omawiamy 95. galę wręczenia Oscarów. Czy werdykt jest słuszny? Kto był największym przegranym? Jakie kreacje gwiazd nas zachwyciły? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.