Sylwia Madeńska odpowiada byłemu partnerowi. "Posiadam na wszystko dowody"
Zwycięzcy pierwszej edycji "Love island", których związek nie przetrwał próby czasu, walczą ze sobą o prawo do opieki nad psem. Mikołaj Jędruszczak szczegółowo omówił wszystkie wydarzenia od momentu planu zakupu psa do obecnej sytuacji. Na odpowiedź Sylwii Madeńskiej nie trzeba było długo czekać.
Związek Sylwii Madeńskiej i Mikołaja Jędruszczaka zaistniał przed kamerami w programie Polsatu "Love island", a później rozwijał się i kończył podczas "Tańca z gwiazdami". Para próbowała sobie dać drugą szansę i kilka miesięcy temu odnowili znajomość, tyle że w ukryciu. Zbiegło się to w czasie z podjęciem decyzji o zakupie psa, który do dziś jest tematem spornym wśród znowu byłych już kochanków.
Od kilku tygodni Madeńska i Jędruszczak obrzucają się w mediach społecznościowych oświadczeniami ws. ich psiego konfliktu. Każde z nich twierdzi, że to drugie kłamie, rzuca bezpodstawnymi oskarżeniami i nawołuje swoich fanów do hejtowania byłego partnera.
Tenisista zamieścił na swoim kanale na YouTube obszerne nagranie, w którym krok po kroku objaśnia całą sytuację. Zaproponował tancerce, aby ustalili warunki opieki nad psem u notariusza. Z jej reakcji wynika, że nie zamierza dzielić się pupilem zwanym Oreo, za to nie wyklucza sprawy w sądzie.
"Posiadam na wszystko dowody, a wczoraj udostępniłam wam jeden z nich w postaci nagrania przekazanego mi przez hodowcę, która każde swoje słowo potwierdzi w sądzie. (...) Moje dane widnieją w książeczce zdrowia Oreo, u weterynarza, na umowie kupna-sprzedaży oraz innych właściwych dokumentach. Dysponuję również dokumentem potwierdzającym fakt, iż Mikołaj próbował podrobić dokument właścicieli hodowli" - napisała Sylwia Madeńska na Instagramie.
Widać, że zachowanie byłego partnera mocno ją dotknęło, bo nie szczędziła mu słów krytyki. Przypomnijmy, że Jędruszczak kilka tygodni po pierwszym rozstaniu zdradził szczegóły ich relacji, przez które zdecydował się odejść.
"Mój były partner potrzebował kilkunastu dni, aby przygotować się do tego wybitnego wydarzenia, jakim jest kolejne pranie brudów z naszego życia i postanowił zrobić to na swoim nowym kanale YouTube, aby go rozkręcić przez całe zamieszanie z przywłaszczeniem Oreo. Bardzo dużo czasu zajęło mu zebranie stosownych argumentów i pewnie kolejny raz poniesie go 'fantazja', jak sam mówił o oskarżeniach w moim kierunku z poprzedniego live'a" - gorzko dodała.