Sylwia Gliwa: (Nie)pokorna...
10.06.2010 17:14
- Pamiętasz przygodę z filmem "Fenomen", w którym zagrałaś uwodzicielską studentkę?
Doskonale. Największym fenomenem na planie tego filmu okazał się Włoch Alessandro Bertolucci, który przysporzył kobietom na planie wielu doznań. Zwłaszcza emocjonalno-duchowych uniesień i sporej dawki humoru, bo stał się również obiektem naszych żartów.
- Rozumiem, że wzdychałyście do przystojnego Włocha?
Oczywiście! Nie dało się przejść obok niego obojętnie. Jest magicznie przystojny. Większość kobiet z produkcji wpatrywała się w niego. Na planie filmu "Fenomen" spędziłam jedynie pięć dni, które wspominam z sentymentem. Zwłaszcza zabawy na plaży, kiełbaski z ogniska, nowe znajomości.
- Po roku przerwy wracasz do serialu "Na Wspólnej". Na jakim etapie jest w tej chwili Monika Zięba?
Na etapie romansu (śmiech). Korzeniami tego skomplikowanego związku, w którym znalazła się moja bohaterka jest jej serialowa rodzina. Monika skończyła już trzydzieści lat i chyba czuje, że za długo należała do pokolenia tak zwanych singli. Temat jej samotności i związku jest bardzo ciekawie zarysowany.
- Czyżby w trakcie tej przerwy Monika się zmieniła?
Dla mnie Monika zawsze jawiła się jako dziewczyna, która chciałaby być kobietą. A nadal traktowana jest jak "kobietka". Myślę, że nadszedł w jej życiu moment, gdy zaczęła walczyć z tym wizerunkiem. Ma świadomość swojej kobiecości i atrakcyjności. W tej chwili chciałaby już założyć rodzinę i spędzać czas z jednym mężczyzną. Dosyć ma samotnych śniadań obiadów i kolacji. - Twoja bohaterka myśli o sobie w kategorii "stara panna"?
Dochodzi do wniosku, że najwyższy czas zacząć poważnie myśleć o swoim życiu osobistym, a ona nadal należy do tych osamotnionych osób, które robią dobrą minę do złej gry.
- Monika Zięba, aby zdobyć mężczyznę używa niedozwolonych chwytów?
Nie mogę zdradzić, jak będzie zachowywać się moja bohaterka. Ale to, na pewno nie będzie klasyczny rozwój związku, bo nie mamy do czynienia z klasyczną znajomością. Monika wszystko stawia na jedną kartę i jest bardzo uparta w dążeniu do celu. Otoczenie nie będzie pochwalać jej czynów. A rodzina zostanie wmanewrowana w różne historie.
- W serialu "Na Wspólnej" grałaś od początku. Sama zdecydowałaś rozstać się z produkcją, czy też scenarzyści pożegnali się z Twoją postacią?
Rozstanie z serialem było moim wyborem. Chciałam być niezależna zawodowo, a dziś niestety serial bierze aktorów na wyłączność. Przez to, że sporo grałam w "Na Wspólnej" straciłam angaż w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Teraz nie jest tak łatwo go odzyskać.
- Bycie na wyłączność zaczęło Ci doskwierać?
Po pięciu latach grania w serialu wyłączność zaczęła być dla mnie męcząca. Kiedy aktor jest zobligowany do grania w danej produkcji musi rzucić wszystko i cały czas być do dyspozycji produkcji. Po paru latach dla kogoś, kto nie ma w sobie pokory i silnej potrzeby zarabiania pieniędzy, zaczyna to być uciążliwe.
- Nie jesteś pokorna?
Wówczas byłam mało pokorna. I nie miałam parcia na zarabianie pieniędzy. Stwierdziłam, że chciałabym mieć możliwość dokonywania wyborów, bo dzięki temu mam poczucie, że o coś w życiu walczę...
Rozmawiał: Maciej Firmanty / Akpa Polska Press