Sylwester Marzeń już nie w Zakopanem. Marcin Miller przestrzega obecne władze: "To byłoby bardzo słabe"
Nie ma się czego bać: może i "Sylwester Marzeń" nie będzie się odbywał w Zakopanem, ale Maryla Rodowicz i Radek Liszewski chętnie wystąpią na tej imprezie nawet w innym mieście - przekonują w rozmowie z Wirtualną Polską artyści, którzy wielokrotnie brali udział w imprezie TVP. Tylko lider zespołu Boys obawia się, że chodzi nie tyle o Zakopane, co o samo disco polo. I przestrzega obecne władze.
To będzie koniec pewnej epoki. Nowy, wybrany w niedzielę w drugiej turze wyborów samorządowych burmistrz Zakopanego, Łukasz Filipowicz zapowiedział, że nie chce, żeby w rządzonym przez niego mieście odbywał się "Sylwester Marzeń". To jedna z flagowych imprez TVP, która co roku przyciągała miliony ludzi przed ekrany - ostatnio było to 3,7 widzów - i tysiące do samego Zakopanego.
Wirtualna Polska poprosiła o komentarz do tej decyzji kilka gwiazd, które nieraz występowały na sylwestrowej imprezie TVP. Sytuację zdecydowała się skomentować także sama królowa sylwestrowych imprez, Maryla Rodowicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Było miło w Zakopanem, będzie miło w Gdyni albo Zamościu
- Lubię Zakopane, góralski klimat, góry, sanie, dzwoneczki. To miejsce jest wyjątkowe - powiedziała artystka. - Dla wykonawcy nie ma jednak znaczenia, czy sylwester odbywa się w Zakopanem, czy w Gdyni. Dla nas to praca: próba, koncert i do domu - stwierdziła.
W podobnym tonie wypowiedział się inny częsty gość imprez TVP odbywających się w ostatnią noc w roku, Radek Liszewski, znany z zespołu Weekend i działalności solowej.
- Myślę, że na pewno będzie żal. Sylwester w Zakopanem miał niepowtarzalny, żeby nie powiedzieć wręcz: magiczny klimat - powiedział Wirtualnej Polsce. - To jest piękne miejsce, położone w kotlinie, między szczytami górskimi, Sylwester był tam naprawdę ładniejszy niż w innych miejscach. Dużo ludzi przyjeżdża tam niezależnie od telewizyjnej imprezy, po prostu dlatego, że chce tę wyjątkową noc spędzić w wyjątkowych okolicznościach - tłumaczy Liszewski.
- Na decyzję nowego burmistrza Zakopanego patrzę z dwóch punktów widzenia: jako widz i jako artysta, który tam występował. Jako widzowi będzie mi na pewno szkoda pięknych obrazków, które można było zobaczyć, oglądając telewizyjną transmisję koncertu. A jako artysta? No cóż... Zagram tam, gdzie będą chcieli mnie zaprosić. Zdarzało mi się grać koncerty sylwestrowe w innych miastach: na placu Konstytucji w Warszawie czy na rynku w Zamościu. I to też były wspaniałe wydarzenia, każde z nich miało swój niepowtarzalny klimat - podkreślił lider zespołu Weekend.
Co dalej z disco polo?
Na nieco inny aspekt sprawy zwraca uwagę Sławomir Świerzyński z zespołu Bayer Full, który skrupulatnie przypomniał, że na Sylwestrze TVP w Zakopanem wystąpił "tylko" dwa razy.
- Z punktu widzenia takich zespołów jak nasz, grających muzykę taneczną, to bardzo dobra wiadomość. Bo na nowo otwiera się rynek koncertów sylwestrowych w dużych miastach. W ostatnich latach zamarł on niemal zupełnie: ludzie woleli włączyć telewizor i oglądać piękne obrazki z Zakopanego, niż wychodzić na koncert w swoim mieście. Większe miasta niemal zupełnie przestały je więc organizować. Mam nadzieję, że za sprawą decyzji burmistrza Zakopanego to się zmieni i znów będziemy mieli gdzie występować.
Z kolei Marcin Miller, lider zespołu Boys, poszedł o krok dalej i założył, że zmiana miejsca organizowania sylwestrowego koncertu może wiązać się także ze zmianą profilu stylistycznego artystów i artystek, którzy będą się pojawiać na scenie. A dokładnie, jak zasugerował, na kolejnych sylwestrach TVP może nie być już miejsca dla disco polo, gatunku, który sam reprezentuje.
- Ta impreza to był zawsze świetny pomysł, ponieważ na scenie spotykali się przedstawiciele różnych gatunków muzycznych - mówi. - A jednocześnie było to od lat najchętniej oglądane wydarzenie tego rodzaju w Polsce. Jeżeli decyzja o wykluczeniu artystów disco polo z koncertu sylwestrowego miałaby na celu jedynie pokazać, że czas na zmiany, a disco polo to nic innego jak PiS, to - z całym szacunkiem - obecna władza niczym nie będzie różniła się od "nich". To byłoby bardzo słabe - podsumował.
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" pochylamy się nad "Mocnym tematem" Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na "Nową konstelację" i jedziemy do Włoch z "Ripleyem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: