"Sprawa dla reportera". Tego się u Jaworowicz nikt nie spodziewał. Skrytykowano… 500 plus
W "Sprawie dla reportera" jak zwykle nie zabrakło dużych emocji. W czwartkowym odcinku jeden z ekspertów był tak rozgoryczony historią pewnej rodziny, że otwarcie uderzył w najważniejszy program socjalny Prawa i Sprawiedliwości.
14.04.2022 | aktual.: 14.04.2022 23:42
"Sprawa dla reportera" znana jest z tego, że ważne apele mieszają się z… występami disco polo, a w rolach ekspertów występują nie tylko prawnicy, ale także gwiazdy. W najnowszym odcinku show Jaworowicz obyło się może bez takich skrajności, ale jak zwykle mogliśmy oglądać kilka trudnych spraw. Największe poruszenie wywołała pierwsza historia rodziny z podkarpackiej wsi. Pani Janina Stec wychowała w szopce na klepisku pięcioro synów, w tym dwóch nie w pełni sprawnych. – Ani opieka społeczna, ani miejscowa władza nie znalazła żadnej motywacji i możliwości pomocy – powiedziała Elżbieta Jaworowicz.
Po krótkim wstępie zobaczyliśmy reportaż, który ujawnił, jak żyje pani Janina z synami. Dość powiedzieć, że jest to obraz zatrważający. Chodzenie po strychu grozi tym, że można wpaść do środka domu. Wszędzie leżą miski, by woda nie zalała pomieszczeń. Rodziny nie stać, by kupować więcej niż chleb i margarynę. – Ciężko się żyje w tym domu, wszystko się rozsypuje – powiedziała mocno zrezygnowana pani Janina.
Jeden z jej synów, Wiesław, wyznał przed kamerą, że stracił u lewej ręki dwa palce, a po innym wypadku czucie w stopie. Drugi syn, Michał, który cierpi na zaburzenia lękowe wynikające z syndromu DDA (Dorosłych Dzieci Alkoholików), wykazuje talent do majsterkowania – złożył sobie komputer z resztek części.
Po powrocie do studia wyraźnie poruszeni eksperci nie kryli gniewu, że polska rodzina musi żyć w takich warunkach. – Naród, który podziwia cała Europa, bo pomaga teraz ofiarom wojny w Ukrainie, toleruje taką sytuację lokalną – grzmiał prof. Krzysztof Bielecki.
Jaworowicz wyjawiła, że burmistrz gminy Błażowej napisał do niej, że finansowanie rodziny pani Janiny ma charakter doraźny. Wynika to z faktu, że rodzina posiada własne dochody przekraczające kryterium dochodowe. – To są dochody wirtualne, bo GUS wyliczył, że rolnik z hektara ma niecałe 4 tys. zł – rzucił poseł Kukiz'15 Jarosław Sachajko, podkreślając, że ziemia, którą posiada pani Janina (4 hektary) nie przynosi żadnych pieniędzy.
Okazało się też, że jeden z pracowników socjalnych zaproponował kobiecie, by zgłosiła się do programu "Nasz nowy dom", który emituje Polsat. – Zgłoszenie do programu telewizyjnego ma być receptą na pomoc rodzinie? To jest policzek w twarz nas wszystkich. Panie burmistrzu, jesteście po to, by tej rodzinie jednak pomóc – oznajmił adwokat Piotr Kaszewiak.
Rozmowa przeszła potem na wspomniany wcześniej talent Michała do składania urządzeń z niczego. – Ten chłopak jest jakimś geniuszem, skoro ze śmieci składa komputery. Ja uważam, że to jest piękny umysł – powiedziała Jaworowicz.
Najostrzej wypowiedział się filozof Sebastian Stodolak, który uderzył w najważniejszy program społeczny Prawa i Sprawiedliwości. – Ten chłopak, który sklecił ten komputer, to jest porażka naszego systemu edukacji. Nie wychwycono, że on ma takie talenty. Ten system stoi na głowie. To samo można powiedzieć o socjale. Po co mi 500 zł na moje pierwsze dziecko? Po co ludziom relatywnie zamożnym te pieniądze? Niepotrzebne absolutnie. Te 500 zł powinno być skanalizowane tam, gdzie jest naprawdę potrzebne – stwierdził. Aż trudno uwierzyć, że w TVP nie wycięto tych słów.