Śmierć Gabriela Seweryna. "Fakty układają się w przerażającą całość"

Krzysztof Ibisz o Gabrielu Sewerynie
Krzysztof Ibisz o Gabrielu Sewerynie
Źródło zdjęć: © AKPA

30.11.2023 08:21, aktual.: 30.11.2023 08:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W wieku 56 lat zmarł Gabriel Seweryn. Mężczyzna zgłosił się na pogotowie z objawami bólu w klatce piersiowej. Po kilku godzinach zmarł. Sprawę skomentował Krzysztof Ibisz.

- Około godziny 15.30 pacjent został przyjęty na SOR z objawami bólu w klatce piersiowej. Wykonano badania laboratoryjne, podłączono pacjentowi płyny i podano mu leki. Po około dwóch godzinach, kiedy się już wydawało, że będzie lepiej, doszło do nagłego zatrzymania krążenia - powiedziała "Gazecie Wrocławskiej" Ewa Todorov, rzeczniczka Głogowskiego Szpitala Powiatowego. 56-letni Gabriel Seweryn, mimo podjętej reanimacji, zmarł w szpitalu.

Przed pojawieniem się na SOR-ze bohater "Królowych życia" miał prosić o pomoc ratowników medycznych. W sieci pojawiło się nagranie z relacji na żywo, w której roztrzęsiony Seweryn błaga o pomoc. W tle padają przekleństwa, słychać krzyki. Nieopodal stał zaparkowany ambulans.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa zapowiedział m.in. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Prokuratura ma zlecić sekcję zwłok Gabriela Seweryna. Dopiero wtedy śledczy zdecydują, czy wszczęte zostanie postępowanie w sprawie śmierci celebryty. Sprawa wywołuje jednak wiele emocji.

Wypowiedział się prezenter Polsatu, Krzysztof Ibisz. "Nie znałem człowieka, ale fakty układają się w przerażającą całość. Widzę film w SM jak porażony bólem z trudem łapiący oddech mężczyzna prosi o ratunek, mówi że go boli w klatce piersiowej, że trudno mu oddychać" - napisał na Instagramie.

"Człowiek po kilku godzinach umiera, choć pomoc była o krok. Kilka tygodni wcześniej biegający po ulicy z nożem szaleniec nie zwrócił niczyjej uwagi, aż zabił dziecko na poznańskiej ulicy, a agresywny wobec dziecka (co widzieli sąsiedzi na placu zabaw) i kopiący psa na spacerze (bo za nim nie nadążał) żołnierz MW w Gdańsku, nie zaniepokoił nikogo, aż dokonał mordu na własnym synu" - wylicza dalej.

"Hej ludzie, co jest z nami nie tak? Czy tak bardzo musimy być zajęci własnymi sprawami, żeby takich sygnałów nie widzieć i nie reagować, kiedy dzieje się zło i można je zatrzymać?" - pyta na koniec prezenter.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (748)
Zobacz także