"Ślub od pierwszego wejrzenia": wszyscy w potężnym stresie. "Matko, co ja zrobiłam!"
W czwartym odcinku nowego sezonu show emitowanego na TVN7 i Playerze uczestnicy mieli swoje ostatnie chwile w stanie wolnym. A gdy już doszło do dnia ślubu, to wszystkim udzieliły się wielkie nerwy. Jedna z pań w szczególności nie dowierzała, że porwała się na coś takiego.
12.03.2021 23:00
W poprzednim odcinku "Ślubu od pierwszego wejrzenia" mogliśmy oglądać przygotowania pań do ślubu. Początek najnowszej odsłony programu przez chwilę kontynuował ten wątek. Iga postanowiła zrobić coś ważnego i pokazała się w pełnym makijażu oraz sukni dla swojej babci, która ze względów zdrowotnych nie mogła pojechać na wesele. Kobiety poruszyły przez chwilę drażliwy temat. Iga przyznała, że na ceremonii zjawią się zaledwie cztery osoby z piętnastu, które zaprosiła. W tym momencie nie czuła jeszcze stresu. – Pójdę pewnie. Już zobaczę, że jest wyższy, to pobiegnę do niego – powiedziała. Emocje miały przyjść później.
Dzień przed weselem Izabela wykazywała się podobną postawą co Iga. Wydawała się wyluzowana i pewna siebie. Spędziła go w najlepszy z możliwych sposobów, bo na wieczorze panieńskim ze swoimi bliskimi. Impreza przeszła jej najśmielsze oczekiwania. Nie kryła wzruszenia, gdy została obdarowana prezentami. Od mamy dostała koniczynkę, która ma jej przynieść szczęście, a od jednej z przyjaciółek… statuetkę penisa w złotym kolorze. Izabela wyraziła w pewnym momencie nadzieję, że w przyszłości "będzie miała do czynienia z większym rozmiarem". – Aczkolwiek dziś usłyszałam, że rozmiar nie ma znaczenia, musi być pracowity, także tego się trzymajmy – śmiała się 35-latka.
Do tej pory to Laura uchodziła za osobę, która najbardziej emocjonalnie reaguje na każdym etapie przygotowań do ślubu. W czwartym odcinku spotykamy ją, jak czeka na świadkową i jej męża, którzy mieli ją odebrać z Warszawy i ruszyć do wyznaczonego miejsca. Para się trochę spóźniła, ale Laura ani przez chwilę nie kryła, że cały czas jest bardzo zdenerwowana. Nie pomogło jej nawet Prosecco, które piła wraz ze świadkową podczas jazdy.
U panów sytuacja początkowo wyglądała inaczej, ale tylko do czasu. Maciek spędził czas wraz ze starszym bratem, Wojtkiem, na wyścigach. Panowie podjęli ciężki temat. Wojtek spytał brata, czy ich matka odezwała się do niego. Okazało się, że złożyła życzenia synowi na urodziny i to wszystko. Maciek powiedział mu także, że nie chce z nią rozmawiać, by się nie nadziać.
Z kolei Karol do tej pory czekał na ślub w skupieniu. Nawet gdy już nadszedł ten dzień, nikogo nie poprosił o pomoc – wszystko sam zaplanował i zrealizował. Jednak nerwy przyszły nieoczekiwanie. – Teraz to zaczyna się stres, ale jest to takie, że trzyma i puszcza – wytłumaczył. Choć starał się być spokojny, to w środku się cały gotował, co było widać, szczególnie gdy dojechał na miejsce wesela.
Wielki stres dopadł także Kamila. Poranek ślubny był dla niego jeszcze niezwykle miłym momentem – jego goście przyjechali wręcz w nadmiarze. Choć do kamery mówił, że każdy ślub jest eksperymentem w jakimś stopniu i nie ma co się nastawiać, to jednak ta postawa szybko uległa zmianie. On także poczuł emocje. Na miejscu stwierdził wręcz, że to wszystko jest "nierealne".
Ostatnie kilkanaście minut tego odcinka "Ślubu od pierwszego wejrzenia" stało właśnie pod znakiem wielkich emocji. Do wszystkich uczestników dotarło, że już zaraz staną obok siebie i będą składać sobie przysięgę. W dniu ślubu w szczególności zdenerwowana była Iga, która w pewnym momencie jak w mantrze powtarzała sobie słowa: "Matko, ja wychodzę za obcą osobę" oraz "Matko, co ja zrobiłam".
W oczekiwaniu na swoją partnerkę Maciek tak mocno się zestresował, że aż zrobiło mu się zimno. Dotychczas wyluzowana Izabela w drodze na wesele ledwo była w stanie wydusić z siebie słowo. Karol wzdychał, siedząc obok gości. Czy wszystko dla sześciu uczestników ułoży się dobrze? Piąty odcinek bez wątpienia przyniesie nam odpowiedź. Fani programu zdecydowanie mają na co czekać.