"Ślub od pierwszego wejrzenia". Przedstawiła syna mężowi. Ale postawiła granicę. "Nie chcę mu mącić w głowie"
Udział samotnej matki w randkowym show TVN początkowo wzbudzał sensację. Jednak Marta dała się poznać jako zdroworozsądkowa kobieta, która dobro swojego syna stawia na pierwszym miejscu. Podjęła więc decyzję, aby świeżo poślubiony mąż stopniowo zapoznawał się z maluchem.
18.10.2022 | aktual.: 18.10.2022 22:08
Gdy tylko wyemitowano pierwszy odcinek ósmej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia", fani programu zachodzili w głowę, jak z telewizyjnego eksperymentu z udziałem dziecka wybrnie 32-letnia Marta z Katowic. Kobieta samotnie wychowuje 2,5-letniego syna Rysia.
Eksperci show sparowali ją z 37-letnim Maciejem, który bardzo chciałby zostać ojcem, ale jest bezpłodny. Mężczyzna podszedł więc entuzjastycznie do faktu, że jego wybranka ma już dziecko. Mimo to Marta podjęła decyzję, aby w trakcie miesiąca eksperymentu mąż nie wprowadzał się do jej mieszkania.
- Nie chciałabym Rysia angażować, bo nie jestem pewna co do przyszłości tej relacji i nie chciałabym mu mącić w głowie, że ktoś z nami mieszka, a zaraz nie mieszka - wyjaśniła przed kamerami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednak tuż po kilkudniowej podróży poślubnej postanowiła wrócić do siebie i na chwilę zabrać ze sobą męża. Ten miał okazję lepiej poznać jej syna, którego widział tylko na weselu. Maciej ochoczo bawił się z maluchem.
- Nawet mi to zaimponowało w pewnym stopniu, że od razu złapali kontakt i interesował się nim. Gdy ja gotowałam, to on z nim rysował. [...] Widzę po nim, że bardzo chciałby mieć już dzieci i uważam, że sprawdziłby się w roli ojca czy ojczyma - oceniła Marta.
Maciej w pełni zgodził się z decyzją żony dotyczącą mieszkania i również podkreślił, że w nowej sytuacji najważniejszy jest dla niego komfort dziecka. Jednak stopniowo chciałby się zbliżać do Rysia.
- Chciałbym, żeby przez ten pierwszy miesiąc to było z lekkim dystansem, bo chodzi o to, żeby właśnie nie ucierpiał na tym Rysiu. Ciężko by było wytłumaczyć, że ktoś jest, a zaraz go nie ma. Nie chciałbym zagrać na uczuciach tego dziecka, aby go nie zranić - wyznał.