"Ślub od pierwszego wejrzenia". Bieda aż oczy bolą. Łapali stopa w podróży poślubnej
Produkcja show TVN znów się nie popisała. To nie "Azja Express", a "Ślub od pierwszego wejrzenia", a jednak dzień po ślubie Justyna i Przemek łapali stopa, aby zapewnić sobie jakieś atrakcje. Tak zadbano o świeżo upieczonych nowożeńców.
"TVN poskąpił?" - pytali widzowie "Ślubu od pierwszego wejrzenia" w trakcie emisji 7. edycji show. Takie kpiące komentarze zaczęły pojawiać się, gdy wyemitowano odcinki z podróżami poślubnymi. Przypominamy, że Kamil i Agnieszka trafili do niewielkiej nadmorskiej miejscowości poza sezonem. Małżonkowie musieli organizować sobie wolny czas m.in. wynajmując auto, które zawiozło ich do pobliskiego obozu koncentracyjnego - jedynej czynnej atrakcji turystycznej.
W 8. serii "Ślubu od pierwszego wejrzenia" w tej kwestii niewiele się zmieniło. Produkcja nadal nie zapewnia uczestnikom zbyt wielu atrakcji. Justyna dobitnie podsumowała miejsce, w którym przyszło jej i Przemkowi spędzić podróż poślubną. Najpierw uszczypliwie komentowała wnętrza folwarku, a okolicę, w której się znajduje, nazwała "zad..em".
Zresztą pobliskie, agroturystyczne atrakcje dość szybko znudziły się Justynie i Przemkowi. Postanowili więc pojechać do najbliższego miasta, do którego zresztą nie znaleźli żadnego transportu, więc postanowili złapać stopa.
Gdy już skończyli robić zakupy, obładowani torbami zaczęli zastanawiać się nad powrotem, po czym dojrzeli postój taksówek. Odetchnęli z ulgą, gdy poznali cenę kursu, więc postanowili z niego skorzystać.