"Ślub od pierwszego wejrzenia": Anita wspomina drugą ciążę. Nie wszyscy jej gratulowali
Anita i Adrian ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" od pięciu lat cieszą się małżeńskim szczęściem, które zaczęło się przed telewizyjnymi kamerami. Para doczekała się dwojga dzieci, które dzieli zaledwie rok różnicy. Niedawno uczestniczka show TVN przyznała, że w drugiej ciąży słyszała nie tylko gratulacje.
Anita Szydłowska i Adrian Szymaniak z trzeciej edycji ślubnego show pobrali się w 2018 roku, a rok później nie tylko wciąż trwali w małżeństwie, ale i powiększyli rodzinę. Na początku czerwca 2019 roku na świat przyszedł ich syn Jerzy, który niedługo potem doczekał się siostry Bianki. Dziewczynka urodziła się niemal miesiąc po tym, jak chłopiec skończył rok.
Niedawno Anita podzieliła się z internautami wspomnieniami z tamtego okresu, a konkretnie różnymi reakcjami dalszych i bliższych znajomych na informację o drugiej ciąży. Jak się okazuje, młoda mama spotykała się nie tylko z gratulacjami, ale także ze złośliwymi komentarzami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Pamiętam jak dziś moment, kiedy informowałam bliskich o drugiej ciąży. To wszystko było szalone, bo przecież miałam już malutkiego niemowlaka Jerzyka. Oprócz zaskoczenia i gratulacji, było też mnóstwo osób, które pół żartem, pół serio mówiły, że nie będę mieć już życia, albo współczują mi mojej sytuacji" - napisała na Instagramie Anita.
Otuchy uczestnikom "Ślubu od pierwszego wejrzenia" nie dodawali także rodzice dzieci z podobnie małą różnicą wieku, przestrzegając ich, że "to większe wyzwanie logistyczne niż bliźniaki i to nie jak 1,5 dziecka, ale jak trójka".
I choć, jak przyznała Anita, sama miała obawy co do tego, jak będzie wyglądać codzienność z dwojgiem małych dzieci u boku, dziś nie żałuje swojej decyzji. Co więcej, jest przekonana, że właśnie to było im pisane.
"Wizja dużego wózka podwójnego, przechodzenia jeszcze raz przez wiele rzeczy nie napawała optymizmem, a jednocześnie miałam już przeczucie od pierwszego dnia, że będę mieć córeczkę, a już przy pierwszej wizycie u ginekologa przewidywana data porodu wyszła na 7.07 czyli urodziny mojej niedawno zmarłej mamy. Pomyślałam sobie wtedy, że to jakiś znak, że tak właśnie miało być" - kontynuuje uczestniczka show, która dziś, kiedy pociechy już podrosły, z satysfakcją patrzy na relację, jaką ze sobą mają.
"Było bardzo ciężko, miałam momenty ogromnego kryzysu, ale właśnie teraz nadchodzi moment, kiedy widać że było warto" - podsumowała swój wpis opatrzony zdjęciami ze wspólnego spaceru w towarzystwie Jerzego i Bianki.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" żegnamy Harrisona Forda, znęcając się nad nowym "Indianą Jonesem" i płaczemy po Henrym Cavillu, ostatni raz masakrując "Wiedźmina" z jego udziałem. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.