Śledztwo po śmierci uczestniczki show. Ważyła ok. 30 kg, gdy wypuszczono ją ze szpitala
Na początku kwietnia poinformowano o śmierci Nikki Grahame, znanej z brytyjskiej edycji "Big Brothera". 38-latka latami zmagała się z anoreksją. Zmarła dzień po tym, jak wypuszczono ją ze szpitala. Pojawiły się nowe informacje.
20.04.2021 13:07
Nikki Grahame była uczestniczką 7. edycji brytyjskiego "Big Brothera". Dzięki show cieszyła się popularnością w mediach społecznościowych. 38-latka długi czas zmagała się z anoreksją, o czym wiedziało grono najbliższych jej osób. Zdrowie dziewczyny znacznie pogorszyło się w czasie pandemii. 10 kwietnia poinformowano, że Nikki nie żyje: "Z wielkim smutkiem musimy was poinformować, że nasza przyjaciółka Nikki zmarła we wczesnych godzinach porannych w piątek 9 kwietnia. To łamie nasze serca, że ktoś tak wartościowy odszedł w tak młodym wieku. Nikki nie tylko wpłynęła na życie milionów ludzi, ale także przyjaciół i rodziny. Wszyscy będą za nią niezmiernie tęsknić" - czytamy.
Brytyjskie media ustaliły, że Nikki ważyła zaledwie 30 kilogramów, gdy wypisywano ją ze szpitala. Pojawiły się komentarze, że lekarze mogli popełnić błąd, wypisując ją zbyt wcześnie. Co dalej?
Z relacji przyjaciół Nikki i jej mamy, Sue Graham, wynika, że uczestniczka show zmagała się z anoreksją przez większość jej życia. Mama 38-latki w rozmowie z "Good Morning Britain" przyznała, że stan córki pogorszył się wraz z wprowadzeniem lockdownu i niemożliwością korzystania z siłowni. "Myślę, że najgorzej odbiła się na niej pandemia. Może brzmi to nieracjonalnie, ale dla Nikki ważne było to przekonanie, że może iść i poćwiczyć, a siłownie zamknięto" - komentowała Sue.
Przyjaciele Graham uzbierali w ostatnim czasie ponad 60 tys. funtów na specjalistyczną terapię leczenia anoreksji. Nikki nie zdążyła skorzystać z tych środków. "Mirror" podaje, że klinika, w której miała rozpocząć leczenie, nie mogła ją przyjąć ze względu na obłożenie. Nie było wolnych łóżek.
Graham trafiła do szpitala w Dorset. Spędziła tam 3 tygodnie. Po tym czasie została wpisana - dokładnie 9 kwietnia - i miała "relaksować się we własnym domu".
10 kwietnia Nikki zmarła. Rzeczniczka szpitala w Dorset i funkcjonującej przy placówce fundacji komentuje sprawę na łamach "The Sun": - Jesteśmy zasmuceni informacją o śmierci pani Grahame i myślami jesteśmy przy jej rodzinie i przyjaciołach w tym trudnym czasie.
Dalej dodaje: - Pełne wewnętrzne śledztwo dotyczące okoliczności śmierci pani Grahame jest w przygotowaniu. To standardowa procedura w przypadku nagłej śmierci pacjenta. Wszystkie informacje dotyczące śledztwa i jego ustaleń będą przekazywane bezpośrednio rodzinie pani Grahame, a później koronerowi.
Warto dodać, że pieniądze zebrane na leczenie Grahame przez jej przyjaciół zostaną przekazane rodzinie, by opłacić wszystkie koszty związane z pogrzebem. Część tej sumy zostanie przekazana także na organizacje, które pomagają osobom chorującym na anoreksję. "Zrobimy, co tylko w naszej mocy, by powstrzymać tę okrutną chorobę" - piszą na stronie GoFundMe.