Śledztwo po śmierci uczestniczki show. Ważyła ok. 30 kg, gdy wypuszczono ją ze szpitala
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na początku kwietnia poinformowano o śmierci Nikki Grahame, znanej z brytyjskiej edycji "Big Brothera". 38-latka latami zmagała się z anoreksją. Zmarła dzień po tym, jak wypuszczono ją ze szpitala. Pojawiły się nowe informacje.
Nikki Grahame była uczestniczką 7. edycji brytyjskiego "Big Brothera". Dzięki show cieszyła się popularnością w mediach społecznościowych. 38-latka długi czas zmagała się z anoreksją, o czym wiedziało grono najbliższych jej osób. Zdrowie dziewczyny znacznie pogorszyło się w czasie pandemii. 10 kwietnia poinformowano, że Nikki nie żyje: "Z wielkim smutkiem musimy was poinformować, że nasza przyjaciółka Nikki zmarła we wczesnych godzinach porannych w piątek 9 kwietnia. To łamie nasze serca, że ktoś tak wartościowy odszedł w tak młodym wieku. Nikki nie tylko wpłynęła na życie milionów ludzi, ale także przyjaciół i rodziny. Wszyscy będą za nią niezmiernie tęsknić" - czytamy.
Brytyjskie media ustaliły, że Nikki ważyła zaledwie 30 kilogramów, gdy wypisywano ją ze szpitala. Pojawiły się komentarze, że lekarze mogli popełnić błąd, wypisując ją zbyt wcześnie. Co dalej?
Z relacji przyjaciół Nikki i jej mamy, Sue Graham, wynika, że uczestniczka show zmagała się z anoreksją przez większość jej życia. Mama 38-latki w rozmowie z "Good Morning Britain" przyznała, że stan córki pogorszył się wraz z wprowadzeniem lockdownu i niemożliwością korzystania z siłowni. "Myślę, że najgorzej odbiła się na niej pandemia. Może brzmi to nieracjonalnie, ale dla Nikki ważne było to przekonanie, że może iść i poćwiczyć, a siłownie zamknięto" - komentowała Sue.
Przyjaciele Graham uzbierali w ostatnim czasie ponad 60 tys. funtów na specjalistyczną terapię leczenia anoreksji. Nikki nie zdążyła skorzystać z tych środków. "Mirror" podaje, że klinika, w której miała rozpocząć leczenie, nie mogła ją przyjąć ze względu na obłożenie. Nie było wolnych łóżek.
Graham trafiła do szpitala w Dorset. Spędziła tam 3 tygodnie. Po tym czasie została wpisana - dokładnie 9 kwietnia - i miała "relaksować się we własnym domu".
10 kwietnia Nikki zmarła. Rzeczniczka szpitala w Dorset i funkcjonującej przy placówce fundacji komentuje sprawę na łamach "The Sun": - Jesteśmy zasmuceni informacją o śmierci pani Grahame i myślami jesteśmy przy jej rodzinie i przyjaciołach w tym trudnym czasie.
Dalej dodaje: - Pełne wewnętrzne śledztwo dotyczące okoliczności śmierci pani Grahame jest w przygotowaniu. To standardowa procedura w przypadku nagłej śmierci pacjenta. Wszystkie informacje dotyczące śledztwa i jego ustaleń będą przekazywane bezpośrednio rodzinie pani Grahame, a później koronerowi.
Warto dodać, że pieniądze zebrane na leczenie Grahame przez jej przyjaciół zostaną przekazane rodzinie, by opłacić wszystkie koszty związane z pogrzebem. Część tej sumy zostanie przekazana także na organizacje, które pomagają osobom chorującym na anoreksję. "Zrobimy, co tylko w naszej mocy, by powstrzymać tę okrutną chorobę" - piszą na stronie GoFundMe.