Skiba znał Adamowicza od dziecka. Przytoczył wzruszające historie

Skiba znał Adamowicza od dziecka. Przytoczył wzruszające historie
Źródło zdjęć: © East News
Patrycja Ceglińska-Włodarczyk

19.01.2019 09:18, aktual.: 19.01.2019 10:43

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Może gdybyśmy to my byli w czasie ataku na scenie, to inaczej by się to skończyło? Silne z nas chłopaki i może ktoś by przywalił gitarą temu nożownikowi i nie doszło by do tego. To są tylko takie spekulacje - zastanawiał się w Polsat News Krzysztof Skiba.

Lider zespołu Big Cyc od urodzenia związany jest z Gdańskiem. Wielokrotnie miał okazję spotkać się i porozmawiać z Pawłem Adamowiczem. Prezydent Gdańska i Skiba kolegowali się do najmłodszych lat.

Artysta bardzo przeżył śmierć swojego kolegi. W rozmowie z dziennikarzami rozmyślał nad innych scenariuszem tragicznych wydarzeń podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

- Może gdybyśmy to my byli w czasie ataku na scenie, to inaczej by się to skończyło? Silne z nas chłopaki i może ktoś by przywalił gitarą temu nożownikowi i nie doszło by do tego. To są tylko takie spekulacje - zastanawiał się w sobotoni poranek.

Krzysztof Skiba wielokrotnie występował z zespołem na gdańskiej scenie. Nigdy jednak nie rozmawiał z prezydentem o tym, czy przypadła mu do gustu jego muzyka.

- Nie wiem, czy lubił naszą muzykę. To był człowiek taktowny i nawet jak coś mu się nie podobało, to o tym nie mówił. Wiedział, że Big Cyc jest popularny, że publiczność kocha Big Cyca. Zresztą my mieliśmy w Gdańsku dużo fantastycznych koncertów. On zawsze się pojawiał, np. jak Big Cyc miał jakieś urodziny. Pamiętam, że na 15-leciu było 30 tys. osób. Paweł wyszedł i złożył gratulacje. Zawsze był bez ochrony - skończył Skiba.

Chwilę później muzyk pojawił się w TVN24.

- Paweł już w liceum w stanie wojennym wydawał z kolegami podziemną gazetkę, która nazywała się "Jedynka". Wcześniej redagował takie pismo "Godło". Szlachetnie ze sobą rywalizowaliśmy w tamtym czasie, bo ja redagowałem inne pismo. W tamtym czasie to był bardzo grzeczny, powiedziałbym nieśmiały kolega, ale miał ten gen odwagi w sobie. Angażował się w różne akcje. Cóż, dzisiaj zostanie pochowany w kościele Mariackim, w którym to w stanie wojennym ja i koledzy Pawła rozrzucaliśmy ulotki z informacjami z podziemia, z informacjami o demontracjach. Koło historii się tutaj zakręciło. Będzie to dla mnie ciężki i wzruszający dzień - opowiedział na wizji Skiba.

Artysta opowiedział też anegdotki związane z Adamowiczem.

- Znałem go wiele lat. Wspomgałem go także, jak już był prezydentem miasta. On do mnie zadzwonił, żebym go wspomógł przy okazji kampanii wyborczej. Wiele osób wiedziało, że znamy się z czasów szkolnych. Na tyle lat znajomości właściwie tylko raz mieliśmy taki moment, że usiedliśmy i wspominaliśmy dawne czasy. Tylko raz się upiliśmy razem tak porządnie. Mówiliśmy, że być może na emeryturze nadrobimy te imprezowe zaległości, ale wiadomo, że nie nadrobimy, bo Pawła nie ma.

Skiba wspominał też czasy szkolne.

- Był w gronie kolegów, którzy byli superpoważni. Paweł na poważnie zaangażował się w politykę w czasach studenckich, kiedy był w kierownictwe strajków studenckich. To był człowiek z poczuciem humoru. Potrafił elokwentnie rozładować jakąś sytuację. Był mistrzem dyskusji, dlatego też wygrywał w Gdańsku wybory od 20 lat. Potrafił rozmawiać z trudnym przeciwnikiem politycznym. Z jednej strony, pamiętam go z liceum, jako poważnego kolegę. W podstawówce chodził w mocno wyprasowanych spodniach w kancik. Jednocześnie był bardzo otwartym, szczerym człowiekiem. Zapamiętam jako tolerancyjnego człowieka.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (120)
Zobacz także