"Nasz nowy dom" afera z kotem. Członek ekipy się tłumaczy

Na Facebooku na profilu programu "Nasz nowy dom" jakiś czas temu pojawił się post, którego głównym bohaterem był kot, należący do jednej rodzin, u której przeprowadzano remont. Gdy okazało się, że futrzak jest poważnie chory i trafił do kliniki w agonalnym stanie, stacja usunęła zdjęcia. Teraz głos w sprawie zabrał architekt z ekipy.

Członkowie ekipy "Nasz nowy dom"
Członkowie ekipy "Nasz nowy dom"
Źródło zdjęć: © Facebook

W mediach społecznościowych programu "Nasz nowy dom" pojawił się wpis, w którym produkcja chwaliła się kotem. Futrzak należał do rodziny, której ekipa remontowała dom. Zwierzę nazwano w poście "nowym kierownikiem budowy". Internautów zaniepokoił stan zdrowia zwierzęcia. Po wielu negatywnych komentarzach zdjęcia kota zniknęły z Facebooka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Poznajcie naszego nowego kierownika. Wymagający łobuz" - brzmiała treść wpisu, który już nie istnieje. Po licznych upomnieniach ze strony internautów produkcja wystosowała wiadomość informacyjną.

"Cierpi na nosówkę i choć jest leczony przez rodzinę, jego rokowania są niestety bardzo złe. Ale cieszymy się, że choć w małym stopniu mogliśmy poprawić jego życie. Dziękujemy, że jesteście czujni i że wam zależy".

Chory kot, którym chwaliła się produkcja programu "Nasz nowy dom"

Pupil trafił pod opiekę Fundacji Serce dla Zwierząt. Jej członkowie nie mogli przejść obojętnie obok informacji publikowanych przez "Nasz nowy dom".

"Serio? Rodzina leczy kota? Kot trafił do nas w agonalnym stanie, jeszcze w trakcie nagrywania programu. Jesteśmy zdruzgotani, zniesmaczeni tym, jak traktujecie zwierzęta. Radosne nagrywanie materiału w roli głównej z kotem, któremu leci krwista wydzielina z nosa i ledwo oddycha. Fajna zabawa, prawda? Ile kosztowałby weterynarz, ile zajęłoby czasu znalezienie pomocy dla niego?" - napisała Fundacja. Dalej możemy przeczytać:

"Polsat, tak duża stacja, i nawet nie umiecie zachować pozorów. Nawalił zapewne dział marketingu/PR-u, wrzucając post z kotem, ale dzięki temu wyszła na jaw obłuda, z jaką działacie. A ‘ten kot’ miał imię... Nazywa się Karolek. U nas w końcu dowiedział się, czym jest społeczeństwo. Karolek jest nadal w trakcie leczenia, pomimo że był już blisko przejścia za Tęczowy Most".

Głos w sprawie kota zabrał członek ekipy programu "Nasz nowy dom"

Maciej Pertkiewicz jest architektem i członkiem ekipy programu "Nasz nowy dom". Był obecny w czasie skandalicznych nagrań. Jak to wyglądało z jego perspektywy? Komentarzem podzielił się z Plotkiem.

- Atak ze strony Fundacji Serce dla Zwierząt jest bardzo niesprawiedliwy, bo nie zostawiliśmy kota bez pomocy. Jeszcze w trakcie nagrań, ostatniego dnia, kot trafił pod ich opiekę, zresztą sam pomagałem go szukać paniom z Fundacji. Faktycznie kot pojawiał się w okolicach budowy, ekipa o niego dbała, dokarmialiśmy go, jednak nie był to kot, którego łatwo było złapać, dlatego pomogłem w szukaniu.

- To wszystko działo się w styczniu i z naszego punktu widzenia myśleliśmy, że kot otrzymał odpowiednią opiekę. Jeśli potrzebuje wsparcia, bo nadal choruje, to chętnie przekażemy środki na leczenie z naszej strony. Przez dziesięć lat działalności programu "Nasz nowy dom" uratowaliśmy wiele zwierząt, w tym właśnie kotów, angażując się w ich pomoc na różne sposoby - od dokarmiania, przez wizyty u weterynarza, a czasem nawet przygarnięcie do swojego domu - do dziś mam pod swoim dachem takiego kociego współlokatora. Los zwierząt nie jest nam obojętny. Nie wiem, jaki cel był w tym publicznym ataku na nas - spuentował architekt.

W 52. odcinku podcastu "Clickbait" rozwiązujemy "Problem trzech ciał" Netfliksa, zachwycamy się "Szogunem" na Disney+ i wspominamy najlepsze seriale 2023 roku nagrodzone na gali Top Seriale 2024. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)