"Siedem światów, jedna planeta": Wzruszająca opowieść o partnerstwie małych... drzewołazów
Miliony lat temu niewyobrażalne siły rozerwały skorupę Ziemi dając początek siedmiu nadzwyczajnym kontynentom. Seria "Siedem światów, jedna planeta”, z narracją Sir Davida Attenborough, ukazuje jak na obszarze każdego z nich kształtowały się niepowtarzalne formy życia.
Siedem światów, jedna planeta”
Program ujawnia niezwykłe, nieznane dotąd zachowania zwierzęcych mieszkańców wszystkich kontynentów, od spalonych słońcem równin Afryki po skute lodem wody otaczające Antarktydę. W Azji, największym ze wszystkich kontynentów, przyjrzymy się jak wygląda życie w skrajnych warunkach klimatycznych, podczas gdy w Europie przedstawimy zaskakujące zjawiska przyrodnicze, które dzieją się tuż obok nas.
Seria jest hołdem dla różnorodności form życia na każdym z kontynentów, ale ma także na celu ukazanie wielu wyzwań stojących przed zwierzętami we współczesnym świecie zdominowanym przez człowieka. Opowiadając te nieznane i niespodziewane historie z życia zwierząt, pragniemy ujawnić fundamentalną prawdę o tym, co sprawia, że każdy z naszych siedmiu światów jest całkowicie wyjątkowy.
Zobacz wideo:
Trzeci odcinek programu zostanie wyemitowany 17 listopada o godz. 11:00 na kanale BBC Earth. A już teraz prezentujemy wywiad z Chaddenem Hunterem, producentem trzeciego odcinka o Ameryce Południowej.**
Opowiedz nam o Ameryce Południowej i zwierzętach, które tam napotkaliście.
"Siedem światów, jedna planeta” to seria poświęcona bioróżnorodności, a przecież nigdzie nie jest ona większa niż w Ameryce Południowej. To kontynent, na który składa się tylko 12% lądu na Ziemi, a mimo to żyje tu 40% wszystkich gatunków zwierząt. Na tym stosunkowo małym kontynencie znajduje się najdłuższe pasmo górskie na świecie i największy na świecie las deszczowy, pustynie, pokrywy lodowe i wszelkiego rodzaju stworzenia.
Jest to skrzynia pełna skarbów dla filmowca zajmującego się przyrodą, a ponieważ chcieliśmy złożyć hołd tej różnorodności, oznaczało to, że musieliśmy dotrzeć do wszystkich zakątków kontynentu. Udajemy się więc na daleki południowy kraniec Patagonii, do Amazonii, w Andy. Oprócz różnorodności geograficznej chcieliśmy ukazać również bogactwo gatunków zwierząt. Wiele ich typów musiało się wyspecjalizować, aby przetrwać w tym zatłoczonym świecie. Nasze pytanie brzmiało więc: co trzeba zrobić, aby zapewnić sobie własną niszę lub znaleźć swój sposób na przetrwanie?
Jedna z opowieści ukazanych w odcinku poświęcona jest trującemu płazowi zwanemu drzewołazem. Jest to malutka żabka, rozmiaru zaledwie paznokcia twego kciuka, a mimo to, aby odnaleźć własną niszę w lesie deszczowym, przyszło jej wypracować najbardziej oryginalne strategie rodzicielstwa. Tata przenosi pojedyncze kijanki "na barana” i wpuszcza każdą z osobna do "pucharków” z wodą znajdujących się wśród liści w całym lesie deszczowym. Musi także zapamiętać, gdzie każdą z nich umieścił, odwiedzać je i sprawdzać czy wszystko z nimi w porządku. Chociaż jest tak maleńki, musi wdrapywać się na ogromne drzewa. Nie potrafi jednak sam nakarmić kijanek. Zamiast tego musi zawołać swoją partnerkę i wskazać jej drogę do każdej z nich. To niezwykle wzruszająca opowieść o partnerstwie i rodzicielstwie. Amazonia jest niezwykle bogatym, najbardziej zróżnicowanym biologicznie lasem na Ziemi, a jednak każde tutejsze stworzenie dokonuje czegoś zupełnie niesamowitego, stara się być wyjątkowe, żeby przetrwać.
Czy w odcinku o Ameryce Południowej są jakieś wyjątkowe historie dotyczące różnorodności biologicznej?
Usłyszeliśmy o pewnej wyjątkowej ćmie w czarno-pomarańczowe paski, występującej tylko na jednym małym obszarze lasu w Peru, a która nawet nie jest pod ochroną. Kiedy las zostanie wycięty, będzie po wszystkim – gatunek zniknie z powierzchni Ziemi. Mieliśmy poczucie, że to najwyższy czas, aby ją sfilmować nim będzie za późno.
Jak ważna jest w waszej pracy najnowsza technologia?
Ponieważ obecnie używa się bardzo rozbudowanych czujników, aby nadążyć za wielkimi produkcjami Hollywood, stwarza to poważne wyzwania dla naszych obiektywów, kiedy kręcimy materiał w terenie. W przypadku fotografii makro mamy teraz do czynienia z tak zwanymi lunetami czy też celownikami optycznymi lub lufami, które czasem mogą mieć długość metra i wyglądać jak tekturowy pojemnik na rolki toaletowe. Ma to związek z optyką – dążymy do tego, żeby umieścić obiektyw w jak najbliższej odległości od stworzenia wielkości paznokcia, a zarazem uzyskać wystarczającą ilość światła, aby je rozłożyć na cały czujnik. W lesie deszczowym jest to prawdziwe wyzwanie.
Co w czasie nagrań odcinka było największym wyzwaniem dla filmujących?
Chcieliśmy sfilmować góry zwane Tepui w Wenezueli. To te góry o płaskich wierzchołkach, które stały się inspiracją dla scenerii "Podniebnych Źródeł” w filmie "Odlot”. Wodospad Salto Angel spada z ich szczytu, jest to najwyższy wodospad na świecie. Nikt nie kręcił tam filmów od jakichś 15 lat,
a w Wenezueli jest teraz dość burzliwa atmosfera. Marzyliśmy o tym, by wykorzystać te góry jako mikrokosmos przyrodniczego bogactwa i wyjątkowości Ameryki Południowej, pokazując, że jedna płaska góra może być domem dla większej liczby gatunków roślin i zwierząt niż cała Wielka Brytania... a sąsiednia góra może być z kolei domem dla zupełnie innych roślin i zwierząt.
Wyruszyliśmy pod sam koniec pory deszczowej, kiedy wokół miały jeszcze krążyć chmury, a w wodospadach miało być jeszcze dużo wody, jednak oznaczało to, że warunki do latania naprawdę będą nam jeżyć włosy na głowie – chmury pod nami, nad nami, obok nas. Mieliśmy na szczęście niesamowitego pilota helikoptera. Przebijamy się przez jedną ścianę z chmur – a nad nami ogromne wodospady. Wynurzamy się z innej chmury, a przed nami kaniony, iglice i ciemne skały ociekające wodą z lasów deszczowych.
Zupełnie jak w filmie science fiction: mieliśmy niemal wrażenie, że zaraz zobaczymy dinozaury. Zależało mi na ujęciu, w którym oglądamy wodospady i opuszczamy się tak jak woda, gdy helikopter gwałtownie opadł. Zaczęło nami miotać na wszystkie strony, bo wiatr dmący z wierzchołka Tepui jest naprawdę niebezpieczny. Ale rezultaty są tego warte – mamy wspaniałe ujęcia tych pięknych, mistycznych światów.