Serialowe miasta - ile mają wspólnego z rzeczywistością?
Oglądając seriale, skupiamy się nie tylko na tym, co przydarza się ulubionym bohaterom, ale także na rzeczywistości wokół nich. Lubimy znać nazwę miasta, w którym dzieje się akcja serialu oraz szczegóły dotyczące życia codziennego postaci. Trudno przecież związać się z produkcją, gdy jej fabuła zawieszona jest w próżni. Dlatego też seriale, w których miasto było jednym z głównych bohaterów, niejednokrotnie zyskiwały dużą popularność.
Producenci filmowi coraz rzadziej decydują się na umieszczanie bohaterów w fikcyjnych miejscowościach. Taki zabieg stosowany był chętnie w operach mydlanych ("Żar młodości" rozgrywa się w specjalnie wymyślonym mieście Genoa City)
, ale zdarza się także w serialach nowej generacji. Obecnie jedną z najpopularniejszych fikcyjnej miejscowości jest bez wątpienia Fairview w serialu "Gotowe na wszystko". Wisteria Lane stała się z kolei, najbardziej rozpoznawalną ulicą na mapie ramówek telewizyjnych. W większości jednak, seriale rozgrywają się w miastach realnie istniejących. Które z nich lubimy najbardziej i czy są one pokazywane zgodnie z ich rzeczywistym wizerunkiem?
27.02.2012 16:29
Bez wątpienia najbardziej filmowym i serialowym miastem świata jest Nowy Jork. To właśnie tam rozgrywały się fabuły niezliczonych produkcji. Do tych najpopularniejszych, należą: "Seks w wielkim mieście". "Przyjaciele" i "Jak poznałem waszą matkę". "Seks w wielkim mieście" nie byłby kompletny bez Manhattanu czy nowojorskich uliczek, które widzimy w serialu. Te kojarzone przez widzów miejsca to nic innego, jak doskonale zaaranżowane studio filmowe. Część zdjęć kręcono również w plenerze. Gdzie dokładnie? Można się tego dowiedzieć z objazdowej wycieczki organizowanej dla wielbicieli serialu. W czasie specjalnego oprowadzania po mieście, fani mają okazję zwiedzić m.in. kościół, do
którego przychodziła Samanta, chcąc uwieść młodego zakonnika. W programie jest również wizyta w parku, gdzie Steve przedstawił Mirandzie swoją nową dziewczyną, a Miranda zaliczyła kompromitujący upadek (w przenośni i dosłownie).
"Seks w wielkim mieście" pokazał nam Manhattan jako miejsce wiecznie spóźnionych ludzi, którzy pędzą chodnikami, nie mając ani chwili do stracenia. Zobaczyliśmy też, jak wygląda Nowy Jork z perspektywy zamożnych kobiet, mogących spędzać czas w modnych restauracjach i ekskluzywnych butikach. Kobiet, dla których wyprawa na Brooklyn to nie lada wyzwanie. W serialu nie zobaczymy za to przepełnionych ulicznych koszy na śmieci, zbyt wielu źle ubranych, czy też kiepsko uczesanych osób (gdy Carrie spotyka w restauracji kobietę, mająca włosy związane frotką, uważa to za ewenement). Mało też w "Seksie w wielkim mieście" ludzi ubogich, ledwie wiążących koniec z końcem. Serialowy Nowy Jork ma działać jak afrodyzjak, nie ma więc w nim miejsca na problemy społeczne i ekonomiczne.
W sitcomach "Przyjaciele" i "Jak poznałem waszą matkę", Nowy Jork jest bardziej deklaratywny niż obecny realnie, gdyż formuła serialu wymusza na twórcach pewne ograniczenia. Z reguły sitcomy kręcone są w studiach filmowych, a wyjścia w plener są epizodyczne. Poza tym, serial "Jak poznałem waszą matkę" realizowany jest w Los Angeles, więc Nowy Jork jest jedynie udawany. Nie znajdziemy tam nawet cząstki prawdziwego "Wielkiego Jabłka".
Z kolei odrobinę baśniowy Nowy Jork możemy zobaczyć w "Brzyduli Betty", gdzie ekskluzywny, snobistyczny Manhattan kontrastuje z ubogą, ale tętniącą kolorami, hałaśliwą i żywiołową dzielnicą Queens. W gruncie rzeczy bohaterowie, niezależnie od tego, w której części metropolii mieszkają, potrafią znaleźć własną receptę na szczęście.
Nasze ulubione serialowe postacie żyją nie tylko na Manhattanie czy Brooklynie. Od sześciu lat możemy podziwiać chociażby słoneczne Miami w serialu "Dexter". Miasto jest bohaterem drugoplanowym, ale stale towarzyszącym głównemu bohaterowi podczas jego zmagań z "mrocznym pasażerem". Zaprezentowane miejsce jest bardzo komiksowe – pełne nocnych barów, gdzie co krok natykamy się na typy spod ciemnej gwiazdy albo świeżo nawróconych proroków. Wiele tam mrocznych zakamarków, cichych zatoczek, wyludnionych plaż i domów na uboczu, do których można się zakraść zupełnie niepostrzeżenie. Brakuje za to turystów, którzy przecież uwielbiają to miasto. Żeby jednak oddać sprawiedliwość twórcom, trzeba przyznać, że od czasu do czasu pojawiają się wątki nielegalnych imigrantów, którzy przecież są jednym z nieodłącznych elementów wizerunku miasta.
Pozostając w gorącym klimacie, nie sposób nie wspomnieć serialu "Breaking Bad". Jego akcja rozgrywa się w miejscu, które rzadko telewizyjni twórcy wybierają na lokalizację swoich seriali. W końcu Albuquerque (miasto w stanie Nowy Meksyk) nie jest zbyt atrakcyjne dla młodzieży, ani kobiet i mężczyzn ceniących wielkomiejski blichtr. Jest to stosunkowo niewielkie miasto, pełniące rolę głównego ośrodka przemysłowego całego stanu oraz będące ważnym węzłem komunikacyjnym. I właśnie ta, pozornie nieatrakcyjna lokalizacja, spowodowała, że serial "Breaking Bad" zyskał dodatkowy znak rozpoznawczy.
Nie dość, że nietuzinkowi bohaterowie angażują się w zaskakującą ich samych działalność, niemającą nic wspólnego z uczciwą pracą w sektorze publicznym, to jeszcze mocno kryminogenna okolica sprawia, że promienie słoneczne Albuquerque palą nas niczym piekielne płomienie. Nie widzimy tam turystów, a jedynie zakurzone chodniki i mało atrakcyjne kawiarnie zlokalizowane w pobliżu stacji benzynowych. Nie znajdziemy tam również modnych restauracji, a jedynie fast foody o podejrzanym zapleczu kuchennym. Walter White nie ubiera się jak biznesmen z Wall Street i pewnie dlatego zyskuje na wiarygodności. Albuquerque pokazane jest bez upiększeń, widzimy codzienność zwykłych ludzi i miasto tak samo zmęczone upałem, jak jego mieszkańcy.
Serialem niemającym racji bytu gdyby nie miasto, w którym rozgrywa się jego akcja, z pewnością jest "Prawo ulicy". Baltimore to główny bohater wokół którego i wobec którego dzieje się wszystko. Twórca serialu, David Simon, pokazał funkcjonowanie tego miejsca poprzez różne sfery życia publicznego – pracę szkół, redakcji prasowych, wydziałów policyjnych i ratusza miejskiego. Punktem wyjścia dla zaprezentowania poszczególnych warstw baltimorskiego społeczeństwa było wejście w świat handlarzy narkotyków, którzy tylko pozornie stanowią kastę, niemającą nic wspólnego z rzeczywistością prominentnych polityków. "Prawo ulicy" stanowi wycinek z życia miasta, będącego ciągiem naczyń połączonych.
Twórcy starali się być bardzo blisko rzeczywistego rytmu życia Baltimore. Najlepszym na to dowodem jest fakt, że wielu aktorów pojawiających się w serialu, to mieszkańcy Baltimore. Zostali oni zaangażowani do serialu po przypadkowych spotkaniach z twórcami "Prawa ulicy", nagrywanego – rzecz jasna – w Baltimore. Tak było z Felicią Pearson, którą Michael K. Williams (grający Omara Little) spotkał w nocnym klubie i zaprosił na plan zdjęciowy. Pearson wcieliła się w postać Snoop, bohaterki mającej wiele wspólnego z biografią aktorki. Zatem jak widać, serial tworzyli nie tylko ludzie z zewnątrz, ale i mieszkańcy Baltimore. Sam David Simon, nie tylko mieszkał w Balitimore, ale przez wiele lat pracował dla tamtejszej prasy. Miasto, widziane jego oczyma, wydaje się wycinkiem rzeczywistości, a nie jedynie wariacją na zadany temat. Baltimore jest także bohaterem innego serialu policyjnego, pt. "Wydział zabójstw Baltimore".
Z kolei w serialu "Dr House" widzimy część nowojorskiej metropolii – Jersey City. Jednak mimo że bohaterowie od czasu do czasu wyjeżdżają do Nowego Jorku, to przez większość czasu ich życie skupia się nawet nie na samym Jersey, co na Szpitalu Klinicznym Princeton-Plainsboro. Oczywiście, zdarza się im zwiedzać pobliskie plenery, ale jest to rzadkością. Gdybyśmy zatem chcieli dowiedzieć się czegoś o Jersey, to raczej nie z serialu "Dr House". Większość zdjęć powstaje w studiu filmowym w Los Angeles, więc nawet gdy twórcy wychodzą ze studia, to ich Jersey jest jedynie "podróbką" powstającą w Los Angeles.
Nieco więcej o Jersey możemy dowiedzieć się z "Rodziny Soprano", gdzie wątki miejscowych rodzin mafijnych przewijają się w kontekście ich przywiązania do określonej dzielnicy czy miasta. Tony Soprano mieszka pod Jersey, ale bywa w Newark, Trenton, a także w Nowym Jorku.
Wspominane już fikcyjne Fairview, które stanowi miejsce akcji "Gotowych na wszystko", znajduje się w pobliżu Nowego Jorku, o czym czasami wspominają bohaterowie. O samym mieście wiemy niewiele. Jest dosyć małe, ale nie ma to większego znaczenia, ponieważ rytm życia bohaterek wyznacza Wisteria Lane, czyli ulica, przy której mieszkają. Mimo że miasto jest fikcyjne, stanowi ono prognozę życia współczesnych społeczeństw, uciekających przed szalonym tempem metropolii. Mieszkańcy przedmieść cenią spokój, a nade wszystko… pozory. Dlatego też swoje sprawy ukrywają w czterech ścianach i pilnie strzegą rodzinnych sekretów. Z zewnątrz ulica i miasteczko wydają się idealne, ale wystarczy zatrzymać się tam na chwilę, aby przekonać się, że to tylko fasada.
Polskie seriale także wykorzystują znane lokalizacje do tego, aby umieścić w nich swoich bohaterów. Nie tylko Warszawa jest miejscem akcji nowych produkcji telewizyjnych. Od pewnego czasu twórcy nie boją się opuszczać stolicy i wybierać nieco mniej oczywiste miejsca. Produkcje Polsatu bardzo często realizowane są we Wrocławiu. Dzięki temu, w "Pierwszej miłości" od blisko ośmiu lat możemy oglądać panoramę miasta. Wrocław pokazywany jest dosyć typowo, tzn. nie widzimy tam nic ponad standardowy "pocztówkowy" wizerunek tego miejsca. Wiąże się to po części z faktem, że plenerów powstaje niewiele, gdyż serial realizowany jest głównie w zamkniętych przestrzeniach.
Wrocław obecny jest również w serialu "Świat według Kiepskich", a ulica Ćwiartki 3/4 jest chyba jedną z najbardziej medialnych w Polsce. Niestety, Ferdynand Kiepski rzadko wstaje z fotela przed telewizorem, a tym samym nie daje nam okazji do podziwiania swojego miasta, choćby z okien mieszkania.
Dzięki serialowi "Ojciec Mateusz", Sandomierz stał się jednym z bardziej popularnych miejsc turystycznych. Z pewnością sposób filmowania miasta spowodował, że Polacy chętniej wybierali Sandomierz jako cel swoich wakacyjnych wojaży. Włodarze bardzo ściśle współpracują z ekipą producencką, dlatego też zwiedzając Sandomierz, mamy okazję podążać śladami ojca Mateusza, podziwiając miejsca, w których kręcony jest serial.
Nie wszystkie polskie produkcje z miastem w roli głównej okazały się strzałem w dziesiątkę. Przykładem porażki promocyjnej była "Linia życia", której akcja rozgrywała się w Gdyni. Być może powodem niepowodzenia był sposób filmowania tego miejsca. Mieszkańcy miasta zgodnie twierdzili, że telewizyjny wizerunek Gdyni nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Nadbałtycka aglomeracja w "Linii życia" została pokazana prawie jak polskie Miami, z tramwajem wodnym (w rzeczywistości działającym tylko w sezonie letnim i to na ograniczonym odcinku) i rozrywkami, dostępnymi jedynie dla zamożnych mieszkańców. Nie wszyscy przecież mieszkają w Sea Towers, a takie można było odnieść wrażenie, oglądając serial. Popularności nie przysporzyła również wtórna i mało odkrywcza fabuła wspomnianej produkcji.
Sielankowy Kraków, pokazany w "Majce", spotkał się z życzliwym przyjęciem widzów. Jednak taka forma była akceptowalna głównie ze względu na to, że "Majka" była telenowelą. Publiczność, oglądająca serial w paśmie popołudniowym, wiedziała już zatem, że nadmierna estetyzacja plenerów i wnętrz jest jednym z wyznaczników tego telewizyjnego gatunku.
Jak widać z powyższych przykładów, wybór serialowego miasta może przysporzyć popularności nowej produkcji telewizyjnej albo wręcz odwrotnie. Wszystko zależy od tego, jak miasto jest pokazywane i czy opowiadana historia koresponduje z tym, co widzimy za oknami domów głównych bohaterów.