"Rozmowy w toku" promują przemoc?
"Rozmowy w toku" już dawno przestały być programem, za który widzowie kiedyś cenili Ewę Drzyzgę. Dziś talk show dziennikarki, w którym poruszane są coraz bardziej absurdalne tematy i występują podkoloryzowani goście, częściej jest obiektem kpin niż głosem w dyskusji na ważne tematy. Gdyby jednak postępująca śmieszność i żenujący poziom Rozmów w toku były jedynym zarzutem wobec twórczyni programu, Ewa Drzyzga nie spotkałaby się z taką krytyką, jaka płynie obecnie pod jej adresem.
Drzyzga znów obiektem krytyki
"Rozmowy w toku" już dawno przestały być programem, za który widzowie kiedyś cenili Ewę Drzyzgę. Dziś talk show dziennikarki, w którym poruszane są coraz bardziej absurdalne tematy i występują podkoloryzowani goście, częściej jest obiektem kpin niż głosem w dyskusji na ważne tematy. Gdyby jednak postępująca śmieszność i żenujący poziom "Rozmów w toku" były jedynym zarzutem wobec twórczyni programu, Ewa Drzyzga nie spotkałaby się z taką krytyką, jaka płynie obecnie pod jej adresem. Problem jednak w tym, że "Rozmowy" nie tyle przypominają kabaret (i to w kiepskim wykonaniu), ale coraz częściej promują niedozwolone zachowania, takie jak np. przemoc. Dorota Zawadzka nie kryje oburzenia, pisząc na swoim blogu, jak bardzo rozczarowana jest programem Ewy Drzyzgi, a zbulwersowanych rozmowami o przemocy i nie tylko jest więcej.
KŻ/AOS
Zawadzka o "RwT": "To jest robienie sensacji z patologii"
Stacja TVN już dwukrotnie została ukarana za "Rozmowy w toku", które poruszały gorszące treści, przez co naruszyły przepisy o ochronie małoletnich. Być może instytucja zajmie się programem ponownie, bowiem z dnia na dzień rośnie liczba oburzonych odcinkami na temat przemocy. Niektóre z wydań programu nie miały niestety waloru edukacyjnego, a raczej instruktażowy, na co zwraca uwagę m.in. Dorota Zawadzka.
"Po przerwie Krystyna powie Wam w jaki sposób bije swojego syna".... Aż chce się dodać...."Weźcie ołówki i zapiszcie....może się Wam przyda...."
Agata bije swoją siedmioletnią córkę Julię paskiem. Bije ją za niewykonywanie poleceń np. za niepozbieranie zabawek...
Zupełnie nie rozumiem idei tego programu. Pierwsza kobieta bez skrępowania opowiada o tym jak i za co bije swoje dziecko. Ewa Drzyzga słucha i komentuje "wtedy dostaje w pupę?". To nie jest dostawanie w pupę tylko lanie... dlaczego prowadząca tak bagatelizuje?
Nie rozumiem po co zadawane są te wszystkie pytania? Czego mamy się z tego dowiedzieć? Jak matka bije?? Czym? Gdzie? Jak długo? PO CO nam ta wiedza? To jest robienie sensacji z patologii. [...] Ewa Drzyzga dopytuje za co matka była bita jako dziecko? Znowu niepotrzebne szczegóły. Po co, chyba tylko po to żeby brzmiało mocniej, bardziej sensacyjnie? " - rozpisuje się na swoim blogu Superniania (zachowano pisownię oryginalną).
"Rozmowy..." inspirowane tabloidem
Karygodne "Rozmowy..." z wyrodnymi matkami, zainspirowane najpewniej doniesieniami tabloidowej prasy na temat dzieciobójczyń, nie były jednak odosobnionym tematem. Kilka tygodni temu Ewa Drzyzga rozmawiała w studiu z mężczyznami, którzy biją swoje partnerki. I znów jej goście dawali gotowy przepis na to, jak "wychować" sobie kobietę.
Jak bić kobietę?
Najpierw ofiary domowej przemocy pokazywały na manekinach, jak wygląda "czułość" w wykonaniu ich mężów. Następnie oni odtwarzali te zachowania, zdradzając, jak przyłożyć, by nie zostawić śladu.
Wśród gości tego odcinka była m.in. nastoletnia ciężarna, której partner łaskawie nie bije po brzuchu i twarzy, czy też para, która bez zażenowania przyznaje się do wzajemnego okładania.
Wszystko to bez cienia komentarza postronnej prowadzącej. Drzyzga głównie przysłuchuje się wyznaniom na temat zachowań, które są przecież przestępstwem!
Psycholog radzi: rozbaw swojego oprawcę
Równie kuriozalne są analizy i porady występującego w "Rozmowach..." psychologa. Z diagnozy eksperta wynika, że szarpaniny i ciosy są dla jednej z par rodzajem gry wstępnej. Inny rozmówcom Drzyzgi poradził zaś zakładanie śmiesznych masek, gdy tylko poczują chęć kłótni i rękoczynów.
W efekcie w bardzo humorystycznej aurze widzów oswaja się ze zjawiskiem przemocy, które zamiast być napiętnowane, zostaje przedstawione jako nieszkodliwe zachowanie, któremu zaradzić mogą śmieszne okulary.
Niezdrowa ciekawość Drzyzgi
Najgorsze jest jednak to, że program firmuje swoją twarzą i nazwiskiem Ewa Drzyzga, niegdyś ceniona dziennikarka, która wciąż dla wielu osób jest autorytetem lub przynajmniej symbolem medialnego sukcesu.
Oskarżenia pod swoim adresem o pogoń za niezdrową sensacją rodem z brukowej prasy (jak chociażby wtedy, gdy spotkała się z rodzicami Magdy z Sosnowca) tłumaczy dziennikarską dociekliwością i ciekawością świata.
Ewa Drzyzga: "Potrafię zadać pytanie pedofilowi..."
- Dobry dziennikarz od emocji fascynuje się historiami ludzi, jest trochę psychologiem. Dlatego potrafię zadać pytanie pedofilowi, bo ciekawi mnie jak człowiek, który ma własne dzieci potrafi obdarzyć złym dotykiem dzieci kogoś innego. To nie jest gloryfikowanie go, o co byłam oskarżana, ja chcę poznać prawdę i go zrozumieć - wyjaśniała podczas kwietniowego spotkania ze studentami Uniwersytetu Wrocławskiego.
Po nałożeniu na TVN ostatniej kary za "Rozmowy w toku" (kwiecień 2013r.) za wulgarność i drastyczność w kilku odcinkach jej programu, Drzyzga wciąż wydaje się niewzruszona.
"Wywołanie sensacji to za mało"
W komentarzu, jakiego dziennikarka udzieliła portalowi Press.pl po decyzji KRRiT, przekonywała o edukacyjnych walorach swojego talk show i zapowiedziała, że nie przewiduje w nim żadnych zmian.
- Program nie ogranicza się jednak do opisu bulwersującego zachowania. Zarówno ja jak i eksperci nie zostawiamy wypowiedzi naszych gości bez komentarza. Reagujemy, gdy jakieś zachowanie jest destrukcyjne lub krzywdzące dla innych. Wspólnie zastanawiamy się jak wyjść z takich sytuacji. [...]
Czy jednak komiczne porady dyżurnych psychologów i robienie kpiny z poważnych problemów to właściwa reakcja na krzywdzące i destrukcyjne zachowania, o których mówi Drzyzga? Właściwym podsumowaniem wydają się słowa Doroty Zawadzkiej, która tak kończy swój wpis na temat "Rozmowy w toku".
"Wywołanie sensacji to za mało by uczyć ludzi, jak być lepszymi [...]".