Rosyjska dziennikarka żali się na sankcje. Szabłowski: "nic innego, jak ustawka rosyjskich służb"

Marina Owsiannikowa narobiła wokół siebie szumu, gdy podczas programu na żywo w rosyjskiej stacji propagandowej wyskoczyła z transparentem z antywojennym przesłaniem. Coraz więcej osób punktuje: to wygląda na ustawkę.

W intencje Owsiannikowej od początku wątpiło wielu ekspertów. Powyżej jedna z internetowych przeróbek słynnej już planszy
W intencje Owsiannikowej od początku wątpiło wielu ekspertów. Powyżej jedna z internetowych przeróbek słynnej już planszy
Źródło zdjęć: © Twitter
Magdalena Drozdek

29.03.2022 | aktual.: 29.03.2022 08:51

Marina Owsiannikowa 14 marca wieczorem, w czasie wieczornych wiadomości "Wremia", stanęła za plecami prowadzącej i pokazała plakat ze słowami po rosyjsku i angielsku: "Przerwijcie wojnę, nie wierzcie propagandzie, tu was okłamują. Rosjanie przeciw wojnie". Szybko pojawiły się doniesienia, że dziennikarka została natychmiast aresztowana, prawnicy nie mogli się z nią skontaktować, a później władze nałożyły na nią karę administracyjną w wysokości 30 tysięcy rubli (1,2 tys. zł).

Równie szybko pojawiły się wątpliwości co do prawdziwych intencji Owsiannikowej. Zwolniono ją do domu, wypowiadała się publicznie. Pojawiły się podejrzenia, że akcja była ustawką Kremla. - Starałam się poruszyć rosyjską opinię publiczną, żeby ludzie zastanowili się, co się dzieje, a nie siedzieli przerażeni w swoich norach. Rosjanie myślą bardzo powoli, ale w końcu dochodzą do punktu wrzenia. Ludzie potrzebują trochę czasu, aby uświadomić sobie, czym teraz stało się ich życie - powiedziała w "Nowej Gazecie".

Marina dalej udziela wywiadów. Witold Szabłowski, autor "Rosji od kuchni", oglądał występ Owsiannikowej w wieczornym programie włoskiej telewizji RAI.

"Powiedziała tam, że wojna obudziła straszną rusofobię i wezwała do zniesienia sankcji. Czyli, choć krytykuje Putina, zaskakująco dobrze wpisuje się w linię Kremla" - punktuje Szabłowski.

"Cóż. Od początku pisałem, że wystąpienie pani Mariny to nic innego, jak ustawka rosyjskich służb. Owsiannikowa powiedziała też, że Unia nie może karać zwykłych Rosjan i że jej mama nie dziś może kupić leków, a córka zapłacić w szkole za obiad kartą płatniczą. I że w sklepach nie ma cukru i są kolejki" - pisze.

Dalej punktuje: "Wyobraźcie sobie, jakie to robi wrażenie na ludziach: nawet ta odważna pani z Pierwszego Kanału, która dzielnie trzymała transparent, prosi, żeby znieść sankcje. Może ona ma rację? - gotów ktoś pomyśleć. I zacznie się powoli nacisk na rząd, żeby jednak jeszcze raz te sankcje przemyśleć. I może za miesiąc, albo za dwa, albo za pół roku - zluzować. Albo całkiem zdjąć".

"Dobrze by było, żeby chociaż w Polsce wiedza na temat tej pani była powszechna" - podkreśla na koniec.

Zobacz także