"Rolnik szuka żony": Mateusz dostał kilkaset wiadomości. Jak wspomina udział w programie?

Był w "Rolnik szuka żony" krótko, ale wzbudził wiele emocji. Trójmiejski przystojniak z miejsca wpadł w oko rolniczce Magdzie. Ale nie tylko jej! Jego skrzynkę zasypują setki wiadomości. Nie tylko od dziewczyn.

Mateusz to jeden z najbardziej charakterystycznych uczestników "Rolnik szuka żony".
Mateusz to jeden z najbardziej charakterystycznych uczestników "Rolnik szuka żony".
Basia Żelazko

15.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 09:41

Jeden z najbardziej kontrowersyjnych uczestników siódmej edycji "Rolnik szuka żony" wzbudził niemałe emocje wśród widzów. Mateusz w rozmowie z WP przyznaje, że dostał wiele propozycji wywiadów od różnych redakcji. Zasypują go także wiadomości od obcych dziewczyn. Jest dokładnie tak wygadany i wesoły, jak pokazała to telewizja. Czy zamierza wykorzystać chwilową popularność i zostać gwiazdą tv? A może chociaż Instagrama? Nam zdradza, co dzisiaj marzy mu się najbardziej.

Basia Żelazko, WP.pl: Przyznam wprost, próbuję zdobyć do ciebie namiar od kilku tygodni, nawet przez twojego byłego pracodawcę. A gdy już go zdobyłam, długo zajęło nam umówienie się na rozmowę. To przypadek, czy sam unikasz zainteresowania związanego z programem?

Mateusz z "Rolnik szuka żony": Nie potrzebuję zbędnej atencji, ale gdybym się ukrywał, to miałbym prywatne konto na Instagramie, a jest ono ogólnodostępne dla każdego użytkownika. Tym sposobem daję możliwość poznania mnie. Nie dodaję za dużo zdjęć, bo uważam, że nie ma nic gorszego od męczenia innych swoim życiem. Gardzę influencerstwem, życiem na pokaz i sztucznością. Nazywam rzeczy po imieniu: świecenie d**ą dla lajków to świecenie d**ą dla lajków, a nie influencerstwo.

Mówisz o atencyjności, a to tobie zarzucano, że "zgłosiłeś się do programu dla sławy".

Jestem kumatym i niebrzydkim facetem. Oczywiście, że mógłbym znaleźć sobie dziewczynę bez udziału w programie. Myślę, że każdy tak kiedyś miał, że zobaczył w telewizji osobę, która mu wpadła w oko i pomyślał "chętnie bym ja poznał". Ja tak miałem, kiedy zobaczyłem wizytówkę Madzi na TVP1. Zrobiła na mnie niemałe wrażenie.

Chociaż z Magdą im nie wyszło, Mateusz do dziś mówi o niej "Madzia" i ciepło wspomina rolniczkę.
Chociaż z Magdą im nie wyszło, Mateusz do dziś mówi o niej "Madzia" i ciepło wspomina rolniczkę.

Co ci się spodobało w Magdzie?

Wydawała się być pewną siebie, szaloną dziewczyną. Na końcu wizytówki dodała: "jeżeli jesteś na tym samym etapie życia co ja i nie boisz się wrażeń, napisz do mnie". Czułem, jakby mówiła to właśnie do mnie, jakby patrzyła mi w oczy i mówiła to właśnie do mojej osoby. A że jestem szalony, to poszedłem o krok dalej niż tylko to, że wpadła mi w oko, napisałem list.

Dałem sobie szansę poznać Madzię, a Madzi dałem szanse poznać siebie. Koniec końców doszliśmy wspólnie do wniosku, że nie pasujemy do siebie i się pożegnaliśmy. Każdy z uczestników był też świadomy popularności programu i obecności kamer, więc gdyby nie chciał wystąpić w telewizji, to by się po prostu do programu nie zgłosił.

Ostatecznie wam nie wyszło.

Ludzie zarzucają różne rzeczy, np. że nie walczyłem o Madzię do samego końca. Niektórzy widzowie nie rozumieją, że w programie nie ma desperatów, którzy muszą być razem i czy się gadka klei, czy nie, to będą razem i kropka. Tak nie jest. Do programu idą osoby, które chcą poznać drugą osobę i jak już się dobrze poznają, to dopiero wtedy grana jest "bajera".

I ty czułeś, że to nie "TO"?

Z każdym dniem spotkań miałem coraz więcej wątpliwości i coraz bardziej rezygnowałem z "bajery". Wiedziałem, że jestem chłopakiem z dużego miasta, a Madzia dziewczyną ze wsi i że sporo nas różni, ale liczyłem na podobieństwo charakterów i pozytywną spontaniczność. Teraz, po fakcie, mogę stwierdzić, że jesteśmy zupełnie różni. Nie żałuję udziału w programie, poznałem masę ciekawych ludzi i życie na wsi. Nie żałuję, że daliśmy sobie z Madzią szansę poznać się.

Jakie były reakcje twoich bliskich i przyjaciół, gdy zobaczyli cię w "Rolniku"?

Przyjaciele i rodzina dobrze mnie znają, wiedzą, że jestem impulsywny i robię szalone rzeczy. Życie to plac zabaw i się nim bawię i życzę tego każdemu. Rodzice co odcinek dzwonili i gratulowali występu. Mama powiedziała, że ludzie mogą myśleć, że gram takiego pewnego siebie cwaniaczka, ale ona wie, że taki jestem naprawdę. Mówi też, że to jest niekiedy źle odbierane, ale taki jestem i już do mnie przywykła.

A ty jak odebrałeś samego siebie na ekranie?

Ze znajomymi siedzieliśmy w restauracjach, jak jeszcze były otwarte, i oglądaliśmy w 30-40 osób moje podchody do Madzi. Śmiechu było co niemiara, cieszę się, że mogłem dostarczyć ludziom rozrywki. Zabawnie się ogląda siebie, który radzi sobie jako tako średnio na jeża na wiejskich ruchach. Odcinek trwa 45 minut, występuje pięciu głównych bohaterów. Prosta matematyka, można "skminić", że to 9 minut na rolnika. Lubię chłodne kalkulacje, ale nie chce mi się liczyć, jak mała część jest pokazana, a jak duży procent materiału trafia do kosza.

Wiem, że kontaktowały się z tobą różne redakcje. A co z dziewczynami, piszą do ciebie?

Dostałem ponad 200 wiadomości na Instagramie, w tym tylko jedna z nich to był pokraczny hejt. Pisały dziewczyny, pisali i chłopcy. Dwa dni temu poświęciłem dzień na odpisywanie na wszystkie wiadomości. Widziałem, że coś tam leży w folderze "inne", ale nie interesowało mnie to. Szanuję swój wolny czas, mam sporo do roboty i nie dam się pochłonąć głupiej aplikacji. Odpisywanie było straszne, syzyfowa praca, serio. Odpisałem na 200 wiadomości i nie wziąłem pod uwagę, że ludzie będą pisać dalej i tym sposobem miałem do odpisania na dodatkowe 140 wiadomości.

Coś wynikło z tych rozmów?

Owszem, dostałem masę propozycji spotkań z dziewczynami i nawet jednego "nudeska", ale tak to nie działa. Dziewczyny, zrozumcie, że tu trzeba impulsu. Zobaczyłem Madzię w telewizji i chciałem ją poznać, a po "hej, poznamy się?", wybaczcie, ale nie poznamy. Tutaj apeluję do dziewczyn: nie przestawajcie pisać, bo jak w końcu jakaś zrobi na mnie wrażenie, to uwierzcie, że będę wymarzonym facetem. Wspomniałem, że pisali też chłopcy, ale jestem w stu procentach hetero i nikt mnie nie skusi żadnym filmikiem. Pisał też do mnie ktoś, kto chciał odkupić ode mnie spocone ubrania po treningu. Jak widać, chwila popularności ma też swoje ciemne strony.

Poza niechcianymi ofertami są jeszcze jakieś te ciemne strony?

Mam bujną wyobraźnię, w trzy sekundy wymienię ci masę bardziej ciemnych stron popularności, ale nie chcę pchać pomysłów do głów internetowych śmieszków. Dla wielu ciemną stroną popularności jest też hejt. Jestem otwarty zarówno na konstruktywną, jak i na płaską krytykę, bo nie oszukujmy się: mamy XXI wiek i wszyscy ludzi oceniamy. Sam oceniam ludzi i wielu z nich nie lubię.

Jak reagujesz na hejt?

Negatywne komentarze mi nie przeszkadzają, dają mi dodatkową atrakcję, śmieję się z nich i z ludzi, którzy to piszą. Większość hejtu pisana jest z anonimowych kont. Takich ludzi nazywam "piwniczniakami" - siedzą smutasy przed telewizorem lub kompem i komentują wszystko negatywnie. Bez takich ludzi ten program by nie istniał. Najgłupsze są zarzuty totalnie bez żadnego sensu, np. "co za pajac chodzi w czapce w domu", "haha założył czerwone skarpety na wieś".

Widziałam na twoim Instagramie, że spotkałeś się z dziewczynami, które były kandydatkami Dawida. Jak doszło do tego, że się poznaliście?

Poznaliśmy się podczas kręcenia odcinka finałowego, który odbył się, jak co roku, w Kazimierzu Dolnym. Byli wszyscy rolnicy i ich finałowe trójki. Byliśmy podzieleni na dwa hotele i jest to wielka szkoda, bo przez to nie poznałem Józka, który był w innym hotelu. Z dziewczynami w hotelu piliśmy piwo i jedliśmy kolację. Potem drugie piwo i jakieś drinki, było zabawnie. Po nocy bawiliśmy się w chowanego w hotelu. Drugiego dnia były nagrywki, a ja spałem dwie godziny i miałem mega kaca. Uwierz mi, że nie zabłysnąłem przed kamerą.

Dlaczego chciałbyś poznać właśnie Józefa?

Spytaj kogo chcesz z mojej ekipy, każdy ci powie, że Józek zrobił większe show ode mnie.

Czy ktoś w programie wypadł inaczej, niż zapamiętałeś go z prawdziwego życia?

Program jest nagrywany bez powtórek, żadnej reżyserii. Rolnicy wymyślają zadania i atrakcje dla uczestników. Szczere emocje w najczystszej postaci. Nic dziwnego, że w dobie sztuczności ludzie chcą oglądać autentyczność i budowanie szczerej relacji. Niemniej jednak jest to program rozrywkowy i nie sama budująca się miłosna sielanka tworzy mocną oglądalność. Kiedy celowały we mnie kamery, wiedziałem, że operatorzy czekają na jakieś potknięcie, które dodatkowo podbije oglądalność. Nie mam żalu, nawet się tego spodziewałem, taka ich praca.

Największym rakiem programu są negatywnie komentujący ludzie, którzy oglądają program dla beki i wydaje im się, że są lepsi od prostych rolników. Oglądają program, jakby widzieli w klatce dwie małpy do rozpłodu. Poznałem rolników, ich życie i ich rodziny. Autentyczni, uważnie słuchający ludzie, bardzo serdeczni, gotowi do pomocy. W mieście twój upadek chętniej ktoś nagra na story, niż wyciągnie pomocną rękę. Ostoja człowieczeństwa została na wsi.

Początkowo Mateusz był bardzo pewny siebie i chciał walczyć o względy rolniczki
Początkowo Mateusz był bardzo pewny siebie i chciał walczyć o względy rolniczki

Gdy oglądałam pierwsze odcinki, miałam wrażenie, że nie lubisz się z Pawłem. Potem się zakumplowaliście? Można powiedzieć, że jesteście dziś kolegami?

Z Pawłem od początku łączyły nas pozytywne relacje. Po prostu w zabawie z pytaniami zaczął zadawać niewygodne pytania, starałem się wziąć go pod włos, żeby szybko zgasić ten zapał. Efekt był odwrotny, bo to ja się podkręciłem jeszcze bardziej i zacząłem innym zadawać niewygodne pytania

Która z dziewczyn z programu jest według ciebie najbardziej atrakcyjna?

Dawid wygrał pod względem wizualnym kandydatek, bo trafiły mu się trzy atrakcyjne dziewczyny, tylko niestety źle rozegrał "bajerę".

Po tym doświadczeniu poszedłbyś jeszcze raz do jakiegoś reality show?

Do "Warsaw shore" nigdy w życiu, nie dogadałbym się z tymi ludźmi. Widziałem jeden odcinek "Love Island" i tam wszystko dotyczy seksu, penisa, itp. Rozumiem, że w obecnych czasach jest kult ciała, ale come on, bez przesady. Tam nie mają problemu, żeby uprawiać seks przed kamerą. Dla mnie te atrakcje nie są czymś publicznym.

A jak radzisz sobie teraz, w czasach izolacji? Czym się zajmujesz?

Czasy lockdownu kilku branż to największa głupota, jaką nasz tragiczny rząd nam podarował. Ludzie tracą pracę, upadają biznesy, deficyt w budżecie się powiększa. Ale co tam, to tylko pieniądze polskich obywateli, polityków interesują tylko ich własne pieniądze i afery. Mam sporo wolnego czasu i poświęcam się pasjom. Jeżdżę na desce, biegam, trenuję na drążkach, szlifuję język angielski, spełniam się kulinarnie, artystycznie i dużo myślę, jak poradzić sobie w tych podłych czasach.

Marzysz o czymś, co będziesz mógł zrobić, gdy to wszystko już się skończy?

Jak tylko otworzą kluby, lecę w cało weekendowy maraton imprezowych igrzysk w Sopocie ze swoją ekipą!

Dziękuję za rozmowę.

Zobacz także
Komentarze (36)