Łukasz z "Rolnik szuka żony" opowiedział o wstydliwej chorobie. Jego życie wisiało na włosku
Łukasz Sędrowski, uczestnik programu "Rolnik szuka żony", kilka miesięcy temu trafił do szpitala. Pisał enigmatycznie o zabiegu, ale nie ujawnił źródła swoich problemów. Dopiero teraz powiedział, że walczył z rakiem.
09.04.2022 | aktual.: 09.04.2022 09:16
Łukasz Sędrowski nie znalazł w słynnym "Rolniku" żony, ale zdobył za to dużą popularność. Choć od jego udziału w programie minęło sporo czasu, wciąż chętnie korzysta z rozpoznawalności i co jakiś czas przypomina o sobie fanom. Ostatnio zawitał do "Pytania na śniadanie", gdzie oznajmił, że miał raka jądra.
Łukasz Sędrowski był uczestnikiem 5. edycji "Rolnik szuka żony". Chociaż zorganizował romantyczne zaręczyny i wręczył pierścionek jednej z dziewczyn, to relacja z Agatą nie przetrwała próby czasu. We wrześniu zeszłego roku o Łukaszu ponownie zrobiło się głośno. Mężczyzna poinformował wówczas, że znajduje się w szpitalu i przeszedł zabieg. Ale dopiero teraz ujawnił, że zmagał się z rakiem jądra, o którym dowiedział się miesiąc przed zabiegiem.
– Stwierdziłem, że coś jest nie tak, że jedno jądro miałem nieco większe. Mówiłem jednak: wstydzę się, nie pójdę do lekarza, boję się – mówił Łukasz Sędrowski w "Pytaniu na śniadanie".
Do wizyty u lekarza namówiła go aktualna partnerka. I bardzo dobrze się stało, gdyż sprawa była naprawdę poważna. Diagnoza: nowotwór złośliwy jądra.
– Pojechałem na urologię do Łomży do szpitala, gdzie dowiedziałem się, że będę mieć operację – wspominał Łukasz. - Nie byłem przygotowany absolutnie, ani mentalnie, ani organizacyjnie, nawet piżamy nie miałem. Nie przypuszczałem, że jeśli taka sytuacja ma miejsce, to coś ze mną jest nie tak, że jestem tak bardzo chory – Łukasz Sędrowski.
Zanim Łukasz trafił na operację, musiał jeszcze zająć się gospodarstwem i porozdzielać obowiązki. 14 września znalazł się na sali operacyjnej.
– Miałem orchidektomię [zabieg operacyjny polegający na usunięciu jądra – przyp. red.]. Szybka operacja, szybki wypis, no i rekonwalescencja. Później były badania. Po USG, RTG, badaniu krwi i tomografii okazało się, że nie mam przerzutów, chemia i naświetlania są niepotrzebne – mówił Łukasz.
– Panowie, trzeba się badać – apelował w śniadaniówce TVP. – Róbmy wszystko, żeby nie zostawiać partnerki, najbliższych, kredytu, tylko walczyć o swoje życie. Ważna jest diagnoza i błyskawiczna reakcja. Zobaczcie, siedzę tutaj, wszystko jest w porządku! – dodał 39-latek.