Rolnik szuka żony - Bujny biust i długie nogi. Uczestnicy przestali udawać, co ich kręci
Wszystkie wymagania odchodzą w niepamięć, gdy na horyzoncie pojawia się ona: piękna, szczupła, z długimi nogami i wachlarzem rzęs. Uczestnicy "Rolnik szuka żony" przestali już ukrywać, co tak naprawdę jest dla nich ważne przy wyborze żony.
Za nami pierwszy odcinek 5. edycji "Rolnik szuka żony". Już na samym początku twórcy zafundowali nam bombę: Małgosia i Paweł z poprzedniego sezonu są zaręczeni i spodziewają się dziecka. Za chwilę pada kolejny news: Mikołaj jest szczęśliwie zakochany i planuje ślub z wybranką swojego serca. Nie minęło pięć minut, a widzowie już zostali zbombardowali informacjami, na które tak długo czekali.
Niestety, później emocje opadły i na próżno szukać było ekscytujących nowinek. Wiadomo, premierowy odcinek zawsze wygląda tak samo: oficjalne przedstawienie uczestników, przyjazd Marty Manowskiej i wspólne czytanie listów od kandydatek. Teoretycznie? Nuda.
Każdy z rolników jest opowiada o tym, jak bardzo chce się prawdziwie zakochać i stanąć z lubą przed ołtarzem. Wzbudza sympatię i zaufanie. Nieraz ze łzami w oczach wczytuje się w kolejne wyznania od dziewczyn i z żalem musi niektórym powiedzieć: "nie tym razem". Cóż, są momenty, w których rozemocjonowany wstępem widz może ziewnąć. Ale wtedy następuje "ta" chwila. Wystarczyło poczekać na kandydatki, których głównym atutem jest, co tu dużo ukrywać, uroda.
Rolnik, jak większość mężczyzn, jest podatny na kobiece wdzięki. I nie jest to żadna tajemnica. Nie odkryłam Ameryki. Panie dołączają zresztą do listów plik swoich zdjęć: z wakacji na działce, z balkonu wśród kwiatów, a te odważniejsze: sesje w bikini i seksowne selfie. I gdy tylko w ręce farmera wpadła fotka, na której kuso odziana, za to z wachlarzem sztucznych rzęs, dziewczyna krzyczy do rolnika "wybierz mnie", list idzie w odstawkę.
W ich głowach kotłują się myśli. Nie chciałem rozwódki, ale co tam, przynajmniej doświadczona. Nie chciałem kobiety z dziećmi, ale w sumie, jestem rodzinny. Nie chciałem kandydatki bez wykształcenia, ale przecież szkołę zawsze można dokończyć. Wystarczy spojrzeć na to, jak wygląda. Długie nogi, wąska talia, śnieżnobiały uśmiech i blond włosy do samego pasa. No i te opięte sukienki ze szpilkami. Jak można jej odmówić?
Tak było w pierwszej edycji i w każdej kolejnej. W tej najnowszej też. Bez zmian. Te dziewczyny, które teoretycznie idealnie wpisują się w ideał rolnika, ale nie mogą poszczycić się wyglądem i wymiarami perfekcyjnej modelki, nie mają żadnych szans. O ile w pierwszych sezonach uczestnicy starali się to ukrywać, o tyle teraz nie mają już żadnych skrupułów. Przykład? Zachowanie 58-letniego Jana.
Najstarszy uczestnik 5. sezonu, po wnikliwym przeczytaniu kilku listów, przestał udawać, że interesuje go to, co mają mu do przekazania potencjalne partnerki. Otwieranie kopert zaczynał od przejrzenia zdjęć i tak naprawdę na ich podstawie decydował o dalszych losach kandydatek. W pewnym momencie to Marta Manowska czytała za niego, a on w tym czasie wpatrywał się w fotografie pań i otwierał kolejne przesyłki. Gdy prowadząca lekko go skarciła, od razu się obruszył: "ale przecież jestem na tak".
Decyzja 30-letniego Grzegorza również nie wszystkim przypadła do gustu. Gdy przeglądał kolejne listy, wpadła mu w oko urocza blondynka z Mazur. Początkowo od razu ją zaakceptował. Po chwili jednak się zreflektował i odłożył jej zgłoszenie na stos, który nazwał: "jeszcze się zastanowię".
Poruszenie wśród widzów wywołał też wybór 26-letniego Krzysztofa. Rolnik, który do pewnego momentu wybierał skromne dziewczęta o słowiańskiej urodzie, stracił głowę dla Jessiki. Internauci od razu okrzyknęli ją "zaginioną siostrą Godlewskich", zwracając uwagę na kruczoczarne doczepiane włosy, mocny makijaż, wydatne usta i niezwykle obcisłą kreację. Rolnik był na tyle oczarowany tym, co zobaczył, że natychmiast zdecydował się zaprosić Jessikę do programu. Manowska podsumowała jego decyzję słowami: "To była twoja najszybsza decyzja". Farmer jedynie się zarumienił i cicho przytaknął.
Brzmi znajomo? Oczywiście, że tak. W każdej edycji znajdziemy uczestnika, który postanowił kierować się głównie aparycją kandydatek na żonę. Wielu z nich zapomniało, jak to w odcinku zerowym opowiadali, jakie cechy charakteru powinna mieć idealna kobieta. Wykształcona, radosna, rodzinna, skromna, obowiązkowa, szczera. Czasem padało nawet: "wygląd nie ma przecież znaczenia". Okazało się jednak, że gdy przychodzi co do czego, do głosu dochodzi coś zupełnie innego niż rozum. Ba! To już nawet nie jest serce.
Szkoda tylko, że bohaterowie 5. edycji niczego się nie nauczyli, obserwując poczynania kolegów z poprzednich sezonów. I że dali nadzieję kobietom, u boku których i tak nie pójdą w stronę ołtarza.