"Rojst Millenium" ma świetny scenariusz. Ale może nie obyć się bez afery [Recenzja]
Trzeci sezon serialu "Rojst" trafi na platformę Netflix 28 lutego. Twórcy po raz kolejny udowadniają, że w budowaniu napięcia i kreowaniu zaskakujących historii nie mają sobie równych. Ale to oczywiste - kolejnego sezonu nie będzie.
Od premiery drugiego sezonu "Rojsta" minęły ponad dwa lata. Tyle samo czasu upłynęło w życiu bohaterów serialu, którzy powrócą na platformę Netflix już 28 lutego w "Rojst. Millenium". I, jak wskazuje tytuł, tym razem akcja jest osadzona pod koniec starego i na początku nowego tysiąclecia. To "nowe" czuć już po pierwszych scenach serialu. W życiu bohaterów wiele się zmieniło. Witold Wanycz (Andrzej Seweryn) i Piotr Zarzycki (Dawid Ogrodnik) porzucili dziennikarstwo, a Anna Jass (Magdalena Różczka) do miasta przybywa przypadkiem. Rewolucje dokonują się też w Hotelu Centrum, który do tej pory wydawał się niewzruszony. I bynajmniej nie chodzi tu o remont budynku.
Gangsterskie porachunki
Pierwsze sceny trzeciego sezonu "Rojsta" wyglądają dość zaskakująco: nieudana akcja policji kończy się ostrą strzelaniną z gangiem – sekwencja rodem z kina akcji, którego jeszcze w tej produkcji nie było. Pamiętajmy jednak, że końcówka 1999 r. to czas, kiedy mafia pruszkowska wciąż miała się dobrze. A twórcy serialu udowodnili nam już, że świetnie potrafią wypunktować problemy dekad, o których opowiadają. Nie inaczej jest tym razem.
Temat gangów i układów w znanej nam już dobrze mieścinie będzie tu ciągle powracał. A bohaterowie często sami nie będą zdawać sobie sprawy z tego, jak bardzo są ze sobą powiązani. Podobnie jak w drugim sezonie, widzowie będą odkrywać te powiązania dzięki retrospektywom – tym razem osadzonym w latach 60. Poznamy bliżej historie dziennikarza Witolda Wanycza i Kociołka, czyli kierownika hotelu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Blackface?
"Rojst" podbił widzów świetną obsadą. Oprócz wymienionych już Seweryna, Różczki i Ogrodnika powracają tu m.in. Łukasz Simlat i Michał Pawlik. W roli młodego Kociołka z kolei zobaczymy Filipa Pławiaka. Mam jednak pewien problem z obsadą "Rojsta" - w rolę romskich bohaterów wcielają się polscy aktorzy, których twarze, oczy i włosy zostały przyciemnione. Ta decyzja dziwi, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że już plakat drugiego sezonu wywołał aferę - twórców posądzono o blackface, bo twarz Magdaleny Różczki, której bohaterka jest częściowo Romką, wydawała się ciemniejsza niż jest w rzeczywistości. Tym razem niestety nie ma mowy o przypadku.
Medal dla scenarzystów
Pomijając ten element, serial ogląda się świetnie. Gdybym miała wskazać jeden najmocniejszy element serii "Rojst", byłby to znakomity scenariusz. Już w poprzednich sezonach mogliśmy się przekonać, jak dobrze Jan Holoubek i Kasper Bajon potrafią prowadzić bohaterów i rozwijać akcję. W trzecim sezonie historie zazębiają się jeszcze bardziej, a każdy bohater dostaje swoje zakończenie. Obserwowanie tych rozwiązań i połączeń jest niezwykle satysfakcjonujące.
Nie ma tu pozostawionych sobie, zapomnianych wątków. Twórcy świetnie panują nad historią, ale jednocześnie zamykają ją na tyle dokładnie, że w zasadzie nie może być mowy o kontynuacji serialu. Z jednej strony szkoda, bo "Rojst" jest na tyle dobry, że spokojnie moglibyśmy przyjąć kolejne trzy sezony. Z drugiej – twórcy najlepszych seriali dobrze wiedzą, kiedy je zakończyć. I tak właśnie jest w przypadku "Rojsta".
Karolina Stankiewicz, dziennikarka Wirtualnej Polski
W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: