"Rojst", czyli witamy w polskim bagnie

Pierwsza oryginalna produkcja platformy Showmax Polska otwiera nowy rozdział w serialowej historii naszego kraju. My daliśmy się mu wciągnąć.

"Rojst", czyli witamy w polskim bagnie
Źródło zdjęć: © Mat. prasowe Showmax
Igor Nowiński

18.08.2018 | aktual.: 19.08.2018 09:39

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Połowa lat 80., małe miasteczko gdzieś na zachodzie Polski. Senną atmosferę przerywa niespodziewanie morderstwo prominentnego działacza partyjnego i prostytutki. Tajemnicza zbrodnia stawia na nogi nie tylko miejscową milicję, ale i dziennikarzy prowincjonalnego "Kuriera Wieczornego". Sprawę opisać ma Witold Wanycz, zgorzkniały reporterski wyga po 50. (w tej roli Andrzej Seweryn). Zniechęcony latami spędzonymi w szarej atmosferze PRL-u i okropieństwami, których był świadkiem w czasie swojej pracy, dziennikarz myśli już tylko o planowanym wkrótce wyjeździe do Niemiec.

Jego plany krzyżuje jednak młody i nieopierzony reporter, Piotr Zarzycki (Dawid Ogrodnik), dla którego morderstwo na Grontach to szansa na pierwsze w życiu dziennikarskie śledztwo z prawdziwego zdarzenia. Reporterski duet pełen przeciwieństw z wolna zaczyna zagłębiać się w tę sprawę, nie bacząc na niebezpieczeństwo, jakie grozi każdemu, kto za bardzo wokół niej węszy. Tymczasem miasteczkiem wstrząsa kolejna tragedia - samobójstwo pary nastolatków. Wanycz i Zarzycki muszą sprawdzić, czy obu, z pozoru niezwiązanych ze sobą spraw, coś nie łączy.

Moda na nostalgię

Tak zaczyna się "Rojst", pięcioodcinkowy serial kryminalny, który wyprodukowała platforma Showmax. Osadzenie akcji, wyreżyserowanego przez Jana Holoubka, serialu w realiach lat 80. nie dziwi, choć może być uznane za pójście na łatwiznę. Wszak od paru sezonów nostalgia na minione dekady trwa w najlepsze nie tylko w modzie, ale i właśnie w telewizyjnych produkcjach.

Jeśli wydaje się wam jednak, że "Rojst" to odpowiedź Showmaxu na netfliksowe "Stranger Things" czy "Dark", to nie moglibyście bardziej się mylić. Owszem, wszystkie trzy produkcje łączy wprawdzie dekada, w której osadzono fabułę i małe miasteczka, w których żyją bohaterowie, ale na tym podobieństwo się kończą.

Obraz
© Mat. prasowe Showmax

Do tej pory lata 80. miały w telewizji (a właściwie w internecie, bo dzisiaj głównie tak konsumujemy seriale) kolorowy, amerykański odcień. "Rojst", jako pierwsza tego typu produkcja w Polsce, pokazuje te czasy z naszej perspektywy. Jest więc szaro i ponuro, atmosfera małego miasteczka jest jednocześnie senna, ale i gęsta. Wiadomo przecież, że każdy krok bohaterów bacznie obserwują nie tylko milicjanci, ale i wyżej postawieni przedstawiciele władzy. Pośród tej szarości rozwija się jednak prężnie bujne życie nocne, którego epicentrum jest w "Rojście" bar hotelu Centrum, pełen koloru, nie tylko ze względu na panującą wtedy modę.

W oddaniu tej atmosfery z pewnością pomogła pieczołowicie odtworzona scenografia i lokacje. Wrażenie robią też detale, takie jak elementy garderoby, biżuteria czy makijaże i fryzury.

Ulubiony duet widzów powraca

Mocną stroną "Rojsta" jest też niewątpliwie imponująca obsada, jaką udało się skompletować twórcom. Mamy ogromną przyjemność ponownie podziwiać na ekranie, tym razem małym, Andrzeja Seweryna i Dawida Ogrodnika. Aktorski duet dał niesamowity popis swoich umiejętności w obsypanej nagrodami "Ostatniej rodzinie", więc oglądanie ich ponownie to czysta przyjemność.

W serialu zobaczyć możemy też, między innymi: Zofię Wichłacz, uznawaną za jedną z najbardziej obiecujących aktorek młodego pokolenia czy Piotra Fronczewskiego, bez którego trudno chyba byłoby sobie wyobrazić taką produkcję. Jest nawet Magdalena Walach, dotychczas znana raczej z popisów w mniej wymagających serialach, która tutaj wprost błyszczy w roli wdowy po zamordowanym działaczu PZPR.

Obraz
© Mat. prasowe Showmax

Świetnie poradzili sobie też filmowi debiutanci: Nel Kaczmarek i Jan Cięciara, którzy wcielili się w rolę pogubionych nastolatków przeżywających pierwszą miłość.

Muzyka tamtych lat

Pisząc o serialu takim jak "Rojst", nie sposób nie wspomnieć także o ścieżce dźwiękowej. Muzyka w serialach i filmach tego typu jest często tak samo istotna, jak scenariusz, a bywa, że zastępuje nawet dialogi, lepiej ilustrując doznania i przeżycia bohaterów. I w tym przypadku należy pochwalić produkcję, która pieczołowicie dobrała utwory najsłynniejszych polskich kapel z tamtych lat. Sam serial promował zresztą cover hitu "Wszystko, czego dziś chcę", który brawurowo wykonała Monika Brodka.

Obraz
© Mat. prasowe Showmax

Seriale, po latach uważania ich za "gorszych" braci produkcji filmowych, wreszcie odzyskują należną im uwagę, także w Polsce.

"Rojst", pięknie sfilmowany przez Bartka Kaczmarka, z powodzeniem może stawać obok tak docenionych produkcji jak "Wataha" czy "Belfer", a może nawet otwiera w serialowej historii naszego kraju całkiem nowy rozdział. I trzeba przyznać, że w to "polskie bagno" w takim wydaniu wchodzi się zdecydowanie chętniej.

*Premierowe odcinki serialu "Rojst" na platformie Showmax.com oglądaj co tydzień od niedzieli, 19 sierpnia. *

Źródło artykułu:WP Teleshow
Komentarze (13)