"Rojst": tęsknimy za PRL‑em, ale czy naprawdę jest za czym
Serial „Rojst” serwisu Showmax przeniesie nas do lat 80. Usłyszymy muzykę Franka Kimono, Izabeli Trojanowskiej i Haliny Frąckowiak. Nostalgia za PRL-em jest w nas silna. Czy jednak jest za czym tęsknić?
16.08.2018 | aktual.: 16.08.2018 18:36
Piotr Fronczewski na ekranie to jasny znak, że cofamy się do lat 80. Tak było we frywolnym teledysku rapera Sokoła, gdzie Fronczewski był „barmanem na tym dancingu”.
Tak jest też w serialu „Rojst” stacji Showmax (premiera 19 sierpnia). Piotr Fronczewski gra w nim kierownika miejscowego hotelu i sutenera. W rolach głównych Andrzej Seweryn i Dawid Ogrodnik, którzy zagrali ojca i syna w "Ostatniej rodzinie".
Akcja serialu toczy się w latach 80. Serial promuje teledysk Brodki, która śpiewa piosenkę Izabeli Trojanowskiej „Wszystko, czego dziś chcę”. Brodka podsumowuje ówczesne ambicje społeczne: „powiedzmy tak, za osiem lat adres w bloku i mały fiat”.
Oczywiście, przeszłość w tym teledysku jest ponętna: toniemy w oślizgłej, dancingowej czerwieni. Brodka przyciąga wzrok, stojąc na scenie w lateksowym kostiumie.
Ale reżyser serialu Jan Holoubek (rocznik 1978) mówi, że serial nie będzie wcale pokazywał lat 80. w stylu glamour: - Zapamiętałem moje dzieciństwo w PRL jako okres mroczny i wypełniony lękiem - dziecięcym i społecznym. To dobre tło dla czarnego kryminału. To był czas wielkiego mroku. Środek lat 80. to był nastrój beznadziei i ja to silnie odczułem. Ale zaznaczam, że ten film to nie jest dokument o latach 80.
To, że lata 80. mogą być fascynujące, to jasne. Tapirowane włosy, dekatyzowane jeansy. W radiu Urszula, Izabela Trojanowska, Lady Pank, Maanam – złote lata polskiej muzyki. Dlatego w serialu usłyszymy m.in. Franka Kimono, Izę Trojanowską, Halinę Frąckowiak i Andrzeja Zauchę.
Ale Holoubek nie pójdzie w stronę nostalgicznej sielanki: - Polacy chyba rzeczywiście tęsknią trochę za PRL, ale ja nie wiem dlaczego i nie potrafię tego zrozumieć. Może jeszcze potrafię zrozumieć tęsknotę do lat 70., do gierkowskiej Polski „sukcesu gospodarczego”. Ale już do lat 80. trudno tęsknić. To był największy dół i utrata złudzeń. Nie wiem, kto może do tego tęsknić. I nie było moim celem robić to w takiej nucie, żeby tamte czasy upiększać, żeby ktoś chciał do nich wracać. Pokazujemy, że ludzie nie mogą mówić i pisać tego, co myślą i wszystko jest sterowane odgórnie.
A jednak, przy całej swojej niechęci do PRL, Holoubek mówi, że w jednym aspekcie lata 80. były ciekawsze od kapitalistycznej współczesności: – Dzisiejsza Polska jest niefotogeniczna. Dla mnie postawienie kamery na dzisiejszej ulicy warszawskiej wiąże się z tym, że ja muszę szukać, jak czegoś nie pokazać. Nie podoba mi się współczesny bałagan estetyczny naszej przestrzeni, pstrokatość i brak gustu. Lata 80. od strony wzornictwa przemysłowego, przedmiotów, były przemyślane i atrakcyjne. To się aż chce fotografować! To brzmi dziwnie, ale nie było wtedy banerów, reklam, było czysto. Nawet partyjne slogany, jeśli chodzi o logotyp, były ciekawe. Teraz w Polsce panuje architektoniczny bałagan. Tamten czas był szary, bury i czarny, ale dla kamery to jest dobra rzecz. Proszę zrozumieć: chodzi mi tylko o moje wybory estetyczne. Mówię to jako filmowiec, który musi się cieszyć tym, co filmuje.
No i aktorstwo. Holoubek chwali Andrzeja Seweryna, Piotra Fronczewskiego i innych doświadczonych aktorów: - Fronczewski jest wybitnym aktorem, kochanym przez moje pokolenie za Pana Kleksa. Posiadanie go na planie jest skarbem. Ale ja mam jeszcze m.in. Zdzisława Wardejna i Grzegorza Warchoła. To są fantastyczni aktorzy, którzy są dziś troszeczkę mniej wykorzystywani. To są ikony z tamtych lat. To jest więc sytuacja_ win-win_: mam świetnych aktorów, którzy są twarzą tamtego czasu. To dodatkowy walor serialu.
*Pięcioodcinkowy serial "Rojst" można oglądać od najbliższej niedzieli, 19 sierpnia, w serwisie Showmax. *