Robert Sowa z TVP współpracował przez 15 lat. Program stracił ze względów politycznych
W marcu okazało się, że Robert Makłowicz znika z telewizyjnej Jedynki, gdzie przez lata prowadził program kulinarny. Szef kuchni i gawędziarz świetnie opowiadający o jedzeniu nie był jedynym ani pierwszym kucharzem, z którym stacja zakończyła współpracę z powodów politycznych. Chociaż ani Makłowicz, ani Sowa nie interesowali się politycznymi przepychankami, dostali rykoszetem. Na szczęście obaj mają tak ogromne doświadczenie i są lubiani przez widzów, że z pracą nigdy nie będą mieć problemów. Zresztą dla Sowy pojawianie się w mediach było tylko zajęciem dodatkowym.
- Jakiś czas temu polityka zajrzała mi w gary. Robert był drugą osobą w tym kraju, której też się to przytrafiło. Ja też miałem swój program na Jedynce, który miał dobrą oglądalność. Usłyszałem, że Telewizja Polska jest ze mnie zadowolona, ale ze względów politycznych współpraca nie będzie kontynuowana. Przykre, bo współpracowałem z TVP przez piętnaście lat. Ale nic na siłę. Robert został potraktowany podobnie. Natomiast w tak zwanych kuluarach mówi się już o jego transferze do innej stacji. Wróble ćwierkają, ale nie wiem, ile w tym prawdy. Uważam, że mu się należy i taka osoba, jak on, nie powinna zniknąć z anteny. Wszystko, co robił do tej pory, było z ogromną korzyścią dla polskiej gastronomii - powiedział Sowa w wywiadzie, którego udzielił "Plejadzie".
To nie pierwszy raz, gdy przez polityczne zagrywki traci osoba postronna, nie pierwszy raz był nią Robert Sowa. Szef kuchni w 2014 roku sam siebie nazwał ofiarą afery podsłuchowej. Ta wybuchła, kiedy we "Wprost" opublikowano zapisy z rozmów podsłuchiwanych w restauracji Sowy polityków. Kiedy sprawa wyszła na jaw, w lokalu "Sowa & Przyjaciele" szybko zrobiło się pusto, a klienci nie wrócili. Szef kuchni zamknął swój pierwszy biznes i zainwestował w drugi, który świetnie sobie radzi. Goście, również ci z pierwszych stron gazet, dopisują.
- Pięć lat temu wymyśliłem sobie, że otworzę restaurację. Uważam, że moja pierwsza knajpa osiągnęła sukces. Gdyby nie wydarzenia, na które nie miałem wpływu, funkcjonowałaby do dzisiaj. Zmieniłem ją na N31 i jestem bardzo zadowolony. (...) Nie chcę wracać do pewnych tematów, pytany o nie zawsze odpowiadam pomidor, ale cieszę się, że wygrał mój kunszt kulinarny, a nie polityka, z którą nigdy nie miałem nic wspólnego. Ale cóż, czasami tak bywa, że pojawia się nad naszym życiem czarna chmura. Ona nie jest problemem, tylko rodzi się pytanie, jak szybko nadjedzie wiatr, który ją przegoni i jak szybko wróci mocne słońce. Na razie nie ma u mnie upału, ale jest słoneczna pogoda. Mam nadzieję, że ona się utrzyma.
Według niektórych afera, co prawda, zakończyła istnienie restauracji Sowy, a program kucharza zniknął z anteny, ale jemu samemu nie zaszkodziła. Zgadzacie się z tym?