Robert Sowa: za sprawą afery stał się najpopularniejszym restauratorem w kraju. Jak zaczęła się jego kariera?

Rozmowa ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z szefem NBP Markiem Belką, która ujawnił tygodnik "Wprost", zatrzęsła polską sceną polityczną. Ale afera podsłuchowa, jak nazwały ją już media, ma też innych bohaterów i to nie tylko wśród politycznych decydentów.

Jednym z nich jest Robert Sowa, właściciel warszawskiej restauracji "Sowa & przyjaciele", gdzie nagrano polityków. Kim jest restaurator, który nagle trafił na pierwsze strony gazet? Widzowie doskonale kojarzą go z licznych telewizyjnych projektów. Jeszcze do niedawna pojawiał się tuż przed głównym wydaniem "Wiadomości" w kulinarnym kąciku "Przepis dnia".

Choć eksperci od medialnego wizerunku nie są zgodni, czy zamieszanie wokół restauracji raczej pomoże czy zaszkodzi biznesowi Roberta Sowy, nikt nie ma wątpliwości, że jest obecnie najbardziej lustrowanym szefem kuchni w kraju. Przyjrzyjmy się bliżej życiu i karierze kulinarnego eksperta.

KŻ/AOS

Choć o restauracji "Sowa & przyjaciele" w ostatnich dniach słyszał chyba każdy, to miejsce ma w rzeczywistości krótką historię. Swój gastronomiczny lokal Sowa założył w 2012 roku, choć w tej branży pracuje od przełomu lat 80. i 90.

Urodzony w Nowej Hucie w 1966 roku zaczynał jako kelner w krakowskich restauracjach. Pod koniec lat 80. szkolił się m.in. w Austrii, a w kraju zyskał sławę jako szef kuchni hotelu Jan III Sobieski. Pracował tam przez 17 lat, zyskując mocną pozycję w gastronomii utytułowaną wieloma branżowymi nagrodami. Gotował też dla polskiej reprezentacji piłki nożnej i tworzył menu Polskich Linii Lotniczych LOT.
Jednak kariera Roberta Sowy nabrała tempa z chwilą, gdy trafił do telewizji.

Moda na gotowanie, którą najlepiej obrazuje liczba tego typu programów na głównych antenach telewizyjnych stacji, to złoty czas dla kulinarnych ekspertów. Jednym z nich w ostatnich latach jest m.in. Robert Sowa, który może się pochwalić wieloma telewizyjnymi projektami. W 2007 roku gotował na antenie "Dzień dobry TVN", później w "Pytaniu na śniadanie". W TVP występował w programach "Ugotowani, czyli bitwa na noże i widelce" oraz "Sąsiad na widelcu". Nie sposób też zliczyć innych medialnych wydarzeń z jego udziałem, bo Sowa od lat jest w czołówce kulinarnych autorytetów.

Na restaurację na Dolnym Mokotowie pracował przez lata. Niedługo po otwarciu lokal stał się ulubionym miejscem elit ze świata biznesu i polityki. Jak jednak złowieszczą niektórzy, możliwe, że dobre czasy restauratora dobiegają końca.

Z chwilą wybuchu afery podsłuchowej Robert Sowa i jego współpracownicy znaleźli się pod ostrzałem mediów i lupą śledczych. Funkcjonariusze ABW dwa dni temu weszli do restauracji "Sowa & Przyjaciele", przesłuchiwany był też menadżer lokalu odpowiadający m.in. za obsługę VIP-ów. W mediach pojawiają się zaś kolejne ciekawostki związane z gastronomicznym biznesem Sowy.

Portal TVP.Info przypomniał, że dawniej w miejscu "Sowy & przyjaciół" funkcjonowała ulubiona restauracja gangu mokotowskiego - "Karczma Słupska". Jak donosi z kolei portal wpolityce.pl, gastronomiczny biznes restauratora - Studio Kulinarne Roberta Sowy - jest zarejestrowany w budynku należącym do Federacji Rosyjskiej.
Sam restaurator dystansuje się od afery. Niedługo po publikacji tygodnika wydał oświadczenie, w którym zapewnia, że: "Naczelną zasadą była i zawsze będzie dbałość o bezpieczeństwo i dobre samopoczucie gości" oraz, że "Nie możemy odpowiadać za żadne nielegalne i podejmowane bez naszej wiedzy działania nieznanych nam osób lub instytucji, których efektem są publikacje prasowe tygodnika Wprost. Nie zajmujemy i nigdy nie będziemy się zajmować polityką, tylko serwowaniem potraw w najlepszym wydaniu".

Mimo całego zamieszania, w którego centrum znalazła się jego restauracja, Robert Sowa ma nadzieję, że serwowana przez niego kuchnia i atmosfera lokalu obronią się same. Jak mówił w rozmowie z Piotrem Kraśko na antenie TVP Info:

"Cieszę się, że rezerwacje, które miałem na te VIP-roomy nie zostały odwołane. Myślę, że plus jest taki, że jestem najbezpieczniejszym miejscem po Pentagonie. Wszystko było sprawdzane, w każdą dziurkę coś było wsadzone. Jeśli mają nagrywać, to pewnie gdzieś indziej. Nie życzę tego żadnemu restauratorowi w tym kraju. Posiwiałem przez te kilka dni bardziej niż byłem siwy w piątek, wiem jaki jest ranking leków na uspokojenie, różne myśli chodzą po głowie człowiekowi w takiej sytuacji".

KŻ/AOS