Robert Brylewski: "Przecież wszystkich nie da się trzymać za mordę"
14.12.2016 14:50, aktual.: 15.12.2016 16:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Robert Brylewski, lider legendarnego punkrockowego zespołu Kryzys i jednej z najstarszych polskich grup reagge - Izraela, na obchodach 35. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego znów pokazał swój niepokorny charakter. Na własny sposób wraz z muzykami złożył hołd bohaterom wydarzeń grudnia 1981. Sam wystąpił w koszulce z podobizną Wałęsy, muzycy - z wizerunkami innych historycznych działaczy. W rozmowie z Wirtualną Polską skomentował głośny występ i opowiedział, jak jako artysta ocenia ostatnie zmiany społeczne i polityczne.
*Czy z waszej strony występ w wymownych koszulkach to była przemyślana akcja czy spontaniczny impuls? *
Nigdy nie wiadomo, czy to nie była koszulka z Robertem Więckiewiczem, w końcu to on grał Wałęsę (śmiech). Oczywiście żartuję. My, jako zespół mieliśmy prawo do takiego rodzaju występu, taki nasz charakter. Po prostu przygotowaliśmy się do koncertu. Mieliśmy też koszulki z panią Krzywonos, panem Mazowieckim i panem Kuroniem. Nie chcieliśmy epatować ze sceny jakimiś hasłami, chcieliśmy zachować się na tym wydarzeniu godnie.
Czy spotkaliście się już z jakąś reakcją ze strony organizatorów, jakimś komentarzem po tym występie?
Docierają do nas tylko plotki, ale nie wiemy, co działo się wśród organizatorów. Myślę, że jest za wcześnie, żeby mówić o tym, jak się zachowali czy jak komentowali organizatorzy.
Nie boi się pan, że jednak mogą dosięgnąć was jakieś konsekwencje po tym występie? Że znajdzie się ktoś, na przykład w telewizji, komu się nie podobał?
Zupełnie nie wiem, jakie mogłyby to być konsekwencje. Trudno mi gdybać, bo jesteśmy świeżo po koncercie, ale jak dotąd nie spotkała nas żadna przykrość. Wręcz przeciwnie, dostaliśmy masę smsów, pozdrowień, podziękowań i wyrazów poparcia. Od organizatorów oczekujemy, że nam po prostu uczciwie zapłacą, bo my zrobiliśmy, co do nas należało. To nie była żadna prowokacja, tylko pokazanie pełnego oblicza naszych zespołów. Zawsze tacy byliśmy i dziś staramy się utrzymać nasz styl.
*No właśnie. Zawsze byliście artystami niepokornymi, mówiącymi to, co im gra w duszach i sercach. A jak pan ocenia to, co dzieje się dzisiaj w naszym społeczeństwie? *
Nie jestem już młody, ale wciąż widzę w kraju podział na prawo i lewo. Moim zdaniem to wcale nie jest nowoczesne. Jestem zwolennikiem teorii trzeciej fali Alvina Tofflera. Napisał, że nasza cywilizacja już niedługo będzie wolna od prawicy i lewicy, że przyjdą nowe czasy. Czasy rozwoju społecznego i technologicznego. I muszę przyznać, że patrząc na te wszystkie utrzymujące podziały, się rozczarowałem. Książkę czytałem wiele lat temu i jestem zdania, że w końcu przychodzi czas na nowe rozwiązania. Czujnie obserwuję media piszące o nich i mam nadzieję, że jeszcze za mojego życia zobaczę początek zmian (śmiech).
Zmiany da się zauważyć, ale chyba nie do końca takie, o których mówimy…
Jest mi bardzo przykro, że tak się dzieje. Pamiętam, jak jeszcze niedawno byliśmy liderem jako kraj. Liczyłem, że Polska będzie na tyle uniwersalna i silna, że będziemy inwestować na przykład w Afryce, a teraz inwestują tam Chińczycy. My za to skierowaliśmy się do wewnątrz, zaczęliśmy się zamykać. Ale wierzę, że to minie i wrócimy na międzynarodowy kurs. Nie chodzi mi o ten bałagan, który dzieje się w polityce czy wzajemne działania przeciw sobie Platformy i PiS-u, ale myślę o globalnym otwarciu na świat, o oknie, które jest teraz przytrzaśnięte.
*A jeśli chodzi o kwestie artystyczne i społeczne, nie ma pan wrażenia, że w jakimś stopniu cofamy się w czasie, że znów nieco gorzej ma się wolność wypowiedzi? *
Wydaje mi się, że wciąż trwa jakaś walka, że ten kraj się zamyka. Nie boję się jakichś represji czy powrotu do starych lat. Wierzę, że już nigdy nie wrócą. To się wszystko tak pozmieniało, że trudno to porównywać. Co by nie mówić, wtedy lała się krew, a ludzie tracili życie. Wierzę, że do takiej tragedii już nigdy u nas nie dojdzie. Bardzo mi jest przykro, że dziennikarze ostatnio mają kłopoty, chodzi mi o te wszystkie zwolnienia. Ale przecież wszystkich nie da się trzymać za mordę. Wierzę w to, że ta słynna wolność się obroni w Polsce. Bo mamy dużo większe doświadczenie a propos wolności niż a propos ekonomii czy kapitalizmu.
*No właśnie, skoro mówimy o wolności, to czy pan, patrząc ze swojej perspektywy i doświadczenia uważa, że wciąż są potrzebni artyści, którzy będą niepokorni, którzy powiedzą więcej i dosadniej niż przeciętny obywatel? *
Artyści w Polsce od bardzo dawna biorą udział w życiu publicznym, tak dzieje się i teraz. Ja, tego co robimy, nie uważam za akcję polityczną, ale przyznam szczerze, że nas bardzo oburza ta cała nagonka na pana Lecha Wałęsę. To budzi w naszych niemłodych już sercach. My robimy to dla naszych dzieci i młodej publiczności. Jak to mówią ludzie religijni, dajemy świadectwo. Było nam bardzo miło, że mogliśmy wystąpić w tak ważnym miejscu i takich okolicznościach. Byliśmy w naszym ulubionym „sosie”, bo wszystkie wydarzenia w kraju dotykają nas już od bardzo dawna, przenikają do naszej muzyki i tekstów piosenek. Czuliśmy się jak ryby w wodzie.
Na scenie czujecie się dobrze, ale jak dziś się żyje takiemu niepokornemu muzykowi? Media jeszcze kilka lat temu żyły pana wypowiedzią, że z muzyki przecież nie da się wyżyć, odradzał pan młodym kroczenie tą ścieżką. Czy dziś powiedziałby pan to samo?
Każda z osób, które czytały ten mój wpis, sprzed roku czy dwóch lat, inaczej go zinterpretowała. Ja wtedy chciałem powiedzieć, że to jest bardzo piękny, rozrywkowy zawód, ale jednak niesie ze sobą niebezpieczeństwa, czasami trudno utrzymać z tego rodzinę. Ale ja nie narzekam. Wtedy akurat miałem parę słabszych dni i po prostu, jak to mówią młodzi, „wylałem się na Fejsie”.
Trudno narzekać, skoro widać, że fani wciąż przychodzą na wasze koncerty, wciąż wspierają. Nadal potrzebują takich zespołów, jak Kryzys.
Oczywiście. W muzyce też istnieją podziały na zespoły prawicowe i lewicowe, a nas się nie da zakwalifikować, bo my jesteśmy zespołem „trzeciej fali”. Nie podpisujemy się ani pod prawicą, ani pod lewicą. U nas panuje pełna wolność religijna oraz polityczna. Wśród muzyków mamy i katolików, i buddystów, i osoby niewierzące. Wychowaliśmy się na takim podejściu, bo mieliśmy przyjemność grać w trudnych czasach, a takie okoliczności działają często na artystów mobilizująco. Dzisiaj korzystamy z doświadczeń, które zbieraliśmy już od końca lat 70., odkąd zaczęliśmy karierę.
*A co będzie dalej? Jaka jest przyszłość Kryzysu? *
Teraz to na pewno musimy odpocząć (śmiech). A później będziemy planować, co dalej. Mam nadzieję, że uda nam się nagrać płytę i grupy Kryzys, i grupy Izrael. Ale do intensywnej pracy zabierzemy się dopiero po nowym roku.
Rozmawiała: Urszula Korąkiewicz
Telewizja Polska również odniosła się do koncertu z 13 grudnia. Ze stanowiska stacji wynika, że występ Brylewskiego nie będzie miał wpływu na ich dalszą współpracę. - TVP opiera swoje decyzje o zaproszonych do współpracy artystach i gościach na przesłankach merytorycznych. Nie widzimy problemu, by – jeśli zajdzie taka potrzeba lub okazja – zapraszać pana Roberta Brylewskiego, tak jak innych cenionych artystów - poinformowało Wirtualną Polskę biuro prasowe TVP.
Zobacz także