RozrywkaRichard Hammond pokazał filmik ze szpitala. Wczoraj omal nie zginął, dziś pije gin i żartuje

Richard Hammond pokazał filmik ze szpitala. Wczoraj omal nie zginął, dziś pije gin i żartuje

Hammond, który kojarzony jest jako były prowadzący show "Top Gear" i obecny prowadzący " The Grand Tour", miał wypadek samochodowy. Nieodpowiednio wszedł w ostry zakręt, a auto, które testował, dachowało i zapaliło się. Brzmi przerażająco? Gdy oglądamy wideo ze szpitala... wydaje się, że nic wielkiego się nie stało.

Richard Hammond pokazał filmik ze szpitala. Wczoraj omal nie zginął, dziś pije gin i żartuje
Źródło zdjęć: © drivetribe.com

11.06.2017 | aktual.: 12.06.2017 07:07

Ekipa, która brała udział w nagrywaniu kolejnego odcinka programu była przekonana, że Richard zginął. Na szczęście udało mu się wydostać z wraku zanim samochód stanął w płomieniach. Z luksusowego pojazdu zostały zgliszcza, ale Hammond uszedł cało. Szybko został przetransportowany do jednego ze szwajcarskich szpitali, skarżył się bowiem na ból kolana.

Jak teraz wygląda noga gospodarza show i miłośnika szybkiej jazdy, można zobaczyć na filmie opublikowanym na Drivetribe, serwisie społecznościowym skupiającym wielbicieli motoryzacji. Założyli go Hammond razem z kolegami z "Top Gear" - Jeremym Clarksonem i Jamesem Mayem.

Richard w krótkim wideo powiedział o tym, że jest cały i zdrowy, pokazał zdjęcia rentgenowskie kolana, które zostało usztywnione, a które Hammond przyrównał do szwajcarskiego scyzoryka. Dziennikarz motoryzacyjny dodał, że czeka na operację. Chociaż zachował wesoły ton i o urazie mówił żartobliwie, zupełnie na poważnie podziękował za opiekę medyczną i przeprosił swoją żonę oraz dzieci.

- Chciałbym podziękować wszystkim profesjonalistom, którzy przetransportowali mnie powietrznym ambulansem z miejsca wypadku do szpitala. Przepraszam swoją żonę Mindy i córki Izzy i Willow. Przepraszam za bycie kolosalnym idiotą.

Obraz
© drivetribe.com

Dodał też podziękowanie dla kolegi, Jamesa Maya, który przeszmuglował mu gin. - Chyba nie powinienem był mówić o tym na głos - stwierdził. Hammonda mimo urazu nie opuszcza dobry humor.

Wypadek dziennikarza był bardzo poważny. Samochód, którym jechał po wąskiej drodze, spadł ze zbocza i zaczął się palić. Gdy współprowadzący program kręcony dla Amazona zobaczyli, co się stało, zaczęli biec do auta. Widzieli ogień, sądzili, że Hammond zginął. Wszyscy odczuli ogromną ulgę, gdy okazało się, że 47-latek wydostał się, a jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Richard mówił i nawet sam wspiął się po stoku. Magazynowi "Sunday Mirror" o momencie jak z horroru, kiedy ekipa sądziła, że ogląda ogromną tragedię, opowiedział Andy Wilman, producent programu.

Hammond jechał w wartym 2 miliony funtów samochodzie elektrycznym, Rimac Concept One. Obecnie dziennikarz przebywa w szpitalu w St Gallen.

Zobacz: Hammond, Clarkson i May mają mieć nowy program

Źródło artykułu:WP Teleshow
wypadekrichard hammondtop gear
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)