Redbad Klynstra: wolny artysta czy człowiek PiS‑u? Nigdy nie ukrywał poglądów
Redbad Klynstra nigdy nie krył, że jest sympatykiem Jarosława Kaczyńskiego i państwa rządzonego przez PiS. Czy posadę dyrektora teatru w Lublinie dostał za poglądy? A może jest po prostu dobrym, niespełnionym wciąż aktorem i reżyserem?
02.09.2020 | aktual.: 02.09.2020 20:17
Redbad Klynstra został właśnie dyrektorem Teatru Osterwy w Lublinie. Klynstra to aktor teatralny i filmowy, znany z "Ojca Mateusza" czy "Na dobre i na złe", reżyser. Dostał pracę od lokalnych władz PiS poza konkursem. Konkurs na stanowisko dyrektorskie został unieważniony - komisja stwierdziła, że kandydaci nie spełniają kryteriów. Jakich? Tego niestety nie wiadomo. Członkowie komisji, a konkretnie przedstawiciele ministra kultury, nie wyjaśnili, dlaczego głosowali tak, a nie inaczej. To oni mieli większość, stąd wynik niekorzystny również dla Doroty Ignatjew, dotychczasowej dyrektorki lubelskiej sceny. Niedługo później na stanowisko pełniącego obowiązki dyrektorskie powołano Redbada Klynstrę.
Aktor od lat kojarzony jest z partią rządzącą, bo grał w filmie "Smoleńsk" Antoniego Krazuego, dostawał role w Teatrze Telewizji za rządów Jacka Kurskiego, a nawet udzielał się w komisji Macierewicza ds. katastrofy smoleńskiej.
Aktor Jacek Poniedziałek od razu po nominacji Klynstry napisał na FB: "Teatr w Lublinie RIP" (spoczywaj w pokoju), dając do zrozumienia, że nie wróży przyszłości lublińskiej scenie pod rządami kolegi.
Teatr dla Lubelszczyzny
Czy Klynstra to rzeczywiście aktor prawicowy? Rok temu, w rozmowie z WP, deklarował sympatię dla polskiej prawicy:
- Ja w Holandii, gdzie się wychowałem, byłem lewakiem, punkiem i anarchistą. Dorastałem w środowisku pierwszego pokolenia feministek i lewicowych ateistek. Ale w Polsce zostałem odepchnięty przez lewą stronę w ramiona prawicy, która mnie przyjęła z otwartymi ramionami. Lewa strona na moje pytania reaguje agresją, prawa – rzeczowymi odpowiedziami. Prawa strona wykorzystała moje poszukiwania, żeby mnie do siebie przekonać.
Gdy w Teatrze Osterwy w Lublinie skończyła się w sierpniu kadencja dotychczasowej dyrektor Doroty Ignatjew, marszałek województwa lubelskiego z PiS, rozpisał konkurs na wolne stanowisko. Zgłosiło się sześciu kandydatów. Konkursu jednak nie rozstrzygnięto.
We wtorek, 2 września, PiS-owski zarząd województwa poinformował za to, że nowym pełniącym obowiązki dyrektora będzie właśnie Redbad Klynstra. Bez konkursu.
Zadzwoniliśmy do Klynstry, żeby zapytać, jak będzie wyglądał jego teatr.
Klynstra nie odebrał. Ale odpowiadał SMS-ami.
Na pytanie, jaką ma wizję teatru, napisał: "Jako 'pełniący obowiązki' nie chcę snuć zbyt dalekosiężnych planów. Uzgodnię je z zespołem. Ja przedstawiam swoje pomysły, a zespół swoje. To będzie proces. To nie będzie mój teatr, tylko teatr dla widzów na całej Lubelszczyźnie. Poza preferencjami obecnych widzów, chcemy też zbadać zapotrzebowanie widzów potencjalnych".
Klynstra dodał: "W tych ciężkich czasach covidowych jestem po to, żeby zapewnić ciągłość działania teatru i stabilność finansową pracownikom".
Pytany, czy sam ma zamiar wyreżyserować w Lublinie jakąś sztukę, nowy dyrektor odpisał: "Nie mam takich planów".
Na koniec zapytałem, czy można go uznać za nominanta PiS, który będzie w teatrze realizował politykę kulturalno-oświatową partii? Pytanie Klynstra pozostawił bez odpowiedzi.
Nagroda za zasługi?
Zapytaliśmy Witolda Mrozka, krytyka teatralnego "Gazety Wyborczej", jak ocenia dotychczasową karierę aktorską Klynstry.
Mrozek: - Redbad Klynstra to dobry aktor, z ważnymi teatralnymi rolami na swoim koncie: u Krzysztofa Warlikowskiego, ale też np. niedawno u Iwana Wyrypajewa.
- Natomiast w Teatrze Telewizji u Jacka Kurskiego w TVP firmował w ostatnim czasie prawicowy kicz, występując chociażby w "Bezkrólewiu" Wojciecha Tomczyka. To był potwornie pretensjonalny i nieudolny artystycznie wykład PiS-owskich teorii na temat najnowszej historii Polski.
Na pytanie, czy Klynstra ma szansę sprawdzić się jako dyrektor teatru, Witold Mrozek odpowiedział:
– To zależy od tego, czy dotrzyma obietnicy liczenia się ze zdaniem zespołu i dalszego rozwoju tego miejsca w stronę, w którą z sukcesami rozwijała je dotychczasowa dyrektor Dorota Ignatjew. To był dotąd teatr poruszający ważne tematy i zapraszający ciekawych twórców, jak Anna Smolar czy Jędrzej Piaskowski, a zarazem teatr przyjazny odbiorcom.
Mrozek ma jednak wątpliwości co do sposobu wyłonienia nowego dyrektora:
- Klynstra zaczyna jednak ze złej pozycji, bo został przepchnięty przez marszałka z PiS wbrew woli zespołu teatru, po konkursie unieważnionym w niepoważny i bardzo wątpliwy sposób. Klynstra będzie więc musiał bardzo się postarać, by zawalczyć o zaufanie. To na pewno lepszy pomysł na dyrektora niż Cezary Morawski we Wrocławiu czy Marek Mikos w Krakowie. Nie zmienia to faktu, że jego powołanie to przykład bardzo złych praktyk polityki kulturalnej PiS.
Aktorzy, którzy pracowali wcześniej z Klynstrą mówią WP, że nie chcą go teraz kopać publicznie. Jeden z warszawskich aktorów mówi nam anonimowo, że Klynstra miał bardzo dobry początek kariery:
- Przecież reżyser Krzysztof Warlikowski dobiera sobie dobrych, ciekawych aktorów, z osobowością, z ciekawą fizycznością, z historią. Klynstra budował z innymi aktorami zespół Nowego Teatru i legendę takich przedstawień, jak "Krum". Później nasze drogi się rozeszły, co jest dla mnie bolesne. Nie rozumiem jego wyborów politycznych, ideologicznych i artystycznych. A jego nominację na dyrektora odbieramy po prostu jako nagrodę za zasługi i za sprzyjanie PiS-owi.
Artysta wyklęty?
Paweł Dobrowolski organizował wraz z Klynstrą przez kilka lat interdyscyplinarny festiwal Nowe Epifania w Warszawie (pracowali obaj na zlecenie Centrum Myśli Jana Pawła II). Później ich drogi się rozeszły.
Dobrowolski działa bowiem w Grupie Polskich Chrześcijan Wiara i Tęcza. Uważa, że w kościele katolickim jest pełnoprawne miejsce dla społeczności LGBT. Dlatego niektóre publiczne wypowiedzi Klynstry, łączące społeczność LGBT z pedofilią, były dla niego nie do przyjęcia.
Dobrowolski: - Wtedy nasze drogi się rozeszły, ale rozstaliśmy się pokojowo i z wzajemnym zrozumieniem.
Dobrowolski uważa, że Klynstra jest człowiekiem PiS.
– Ale, co trzeba mocno podkreślić, nie robi tego koniunkturalnie. Jest konsekwentny. Wspierał PiS i Jarosława Kaczyńskiego już w 2010 roku, kiedy nic nie wskazywało, że oni dojdą do władzy i będą w kluczu partyjnym rozdawać posady i stanowiska. Redbad postrzega siebie jako "artystę wyklętego", co obecnie brzmi śmiesznie, skoro regularnie reżyseruje spektakle Teatru TV, a teraz zostaje dyrektorem w Lublinie. Bywał też ekspertem ministerstwa kultury.
Jak Dobrowolski ocenia nominację Klynstry na dyrektora teatru?
- Redbad robił wcześniej różne ciekawe rzeczy w teatrze, miał świetne pomysły reżyserskie i jest bardzo dobrym aktorem. Ma swój rodzaj wrażliwości, swój światopogląd i swoją estetykę. Wątpliwości budzi we mnie jedynie fakt, że nie wziął udziału w konkursie na dyrektora, więc trudno powiedzieć, jaki ma pomysł na Teatr Osterwy w Lublinie. Robić Festiwal w Warszawie, gdzie pokazuje się sześć przedstawień teatralnych, a zarządzać dużym teatrem z dużym zespołem w Lublinie to są jednak dwie różne rzeczy.
- Redbad powinien był stanąć z innymi przed komisją, przedstawić swój program i poddać się, jak inni, ocenie. Nie wiemy, co chce robić. Uważam, że procedura wyłaniania dyrektora teatru powinna być jak najbardziej transparentna, a my jako podatnicy powinniśmy wiedzieć, komu i dlaczego powierza się to stanowisko. A tak, trudno nie odnieść wrażenia, że jest to nagroda za podlizywanie się władzy.