Z oddali krzyczał "ZOMO!". Maserak boi się wychodzić na ulicę
Rafał Maserak jechał z synkiem na spacer, kiedy zauważył protest pod jednym z warszawskich sądów. Akurat trafił na interwencję policji i był w wielkim szoku po tym, co zobaczył. Na usta cisnęło mu się jedno określenie: ZOMO.
19.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 11:15
Nie ustają protesty w ramach Strajku Kobiet. W czwartek około południa grupa demonstrantów zgromadziła się przed gmachem Sądu Okręgowego na al. Solidarności. Ludzie zaczęli siadać na jezdni, dochodziło do przepychanek z policjantami, którzy wyciągali protestujących z tłumu. Wszystko to na oczach Rafała Maseraka, który akurat przejeżdżał tamtędy z synkiem.
Maserak relacjonował całe zajście na Instagramie. Najpierw z oddali nagrywał przepychanki z policją i krzyczał: "Co tu się dzieje? Zostawcie go! ZOMO!". Później podszedł z włączoną kamerą do protestujących siedzących na jezdni, wokół których krążyli funkcjonariusze.
W środę wieczorem policja używała pałek i gazu w stosunku do protestujących w Warszawie. Na filmiku Maseraka nie widać takich działań, jedynie siłowe wyciąganie ludzi blokujących jezdnię. Ale nawet taki widok zrobił na Maseraku szokujące wrażenie.
"Ja wiem, co się teraz dzieje na ulicach w naszym kraju. Ale to, co widziałem na własne oczy, przerosło wszystko, co myślałem" – mówił roztrzęsiony Maserak.
"Nawet nie wiem, co powiedzieć. Jestem w wielkim szoku. Idąc z dzieckiem na spacer widzieć takie rzeczy. Aż strach wychodzić zwykłemu człowiekowi na ulicę" – mówił tancerz.