"Pytanie na śniadanie": gość usunięty za serduszko WOŚP? "Chcę wierzyć, że to była zbieżność"
Jeden z gości zaproszonych do "Pytania na śniadanie" sugeruje, że nie przeprowadzono z nim wywiadu ze względu na to, że miał przyklejone serduszko WOŚP. Inni goście śniadaniówki pojawili się na kanapie w studiu, mimo że też mieli przyklejono logo Orkiestry.
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy gra już po raz 28. Finał WOŚP 2020 r. przypadł 12 stycznia. W niedzielę od rana TVP i TVN emitowały konkurencyjne programy śniadaniowe. W "Dzień Dobry TVN" temat akcji przewijał się już od samego rana - nic dziwnego, TVN to medium, które prezentuje widzom relacje z corocznego wydarzenia. Tymczasem TVP, gdzie kiedyś emitowano finały, o WOŚP milczy, unikając wszelkich wzmianek na ten temat. A może nawet więcej...
Okazuje się, że podczas niedzielnego "Pytania na śniadanie" jeden z gości został odwołany, choć już pojawił się w studiu. On sam przekornie sugeruje, że powodem mogło być serduszko WOŚP, które miał przyklejone do swetra. Na facebookowym profilu Łukasza Preibisza pojawił się taki wpis:
"Zostałem dziś zaproszony jako ekspert medyczny do pytania na śniadanie TVP - rozmowa nie odbyła się, ale przecież nie dlatego, że mam serduszko Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na sobie... Boże, jak tu zawsze na Finale WOŚP się działo".
Dermatolog bywał gościem "Pytania na śniadanie" już wcześniej. Wówczas nie było problemów z jego wystąpieniami, teraz się pojawiły. Warto też zaznaczyć, że inni goście zaproszeni do studia wystąpili na wizji, choć mieli na ubraniach serduszka WOŚP.
- Byłem zaproszony do dzisiejszego wydania programu. Trochę zmieniły się godziny mojego wejścia. Czekałem na swoją kolej. Dostałem kawę, zrobiono mi make-up. Następnie przykleiłem sobie serduszko i nadszedł moment, kiedy wpuszczali na wizję. Raptem zaczęły się szeptania osób z produkcji i oznajmiono mi, że przedłużyła się wcześniejsza rozmowa i nie będzie rozmowy ze mną - powiedział doktor serwisowi Plejada.
- Moje serce było bardzo widoczne, bo przykleiłem je na brązowym swetrze. Może to zbieg okoliczności. Chcę w to wierzyć. Chcę wierzyć, że mój temat zleciał ze scenariusza, bo przeciągnęła się inna rozmowa. Jestem zdziwiony tą sytuacją. Dzwonili jeszcze rano i pytali, czy potwierdzam swój udział w programie. Mówiłem wówczas, że mogę być nieco spóźniony i czy jest sens, żebym przyjeżdżał. Usłyszałem, że oczywiście, mam przyjeżdżać. Śmieszna była natomiast ta zmiana frontu. Chcę wierzyć, że to była zbieżność - dodał.
Sądzicie, że to przypadek, że z nim nie porozmawiano?