"Przez Atlantyk". Widok pustego pontonu zdruzgotał ekipę. Lały się łzy
Rejs celebrytów upływał na sprzeczkach i żartach. Do czasu, kiedy uczestnicy "Przez Atlantyk" TVN byli świadkami naprawdę dramatycznej sytuacji. Emocje wzięły górę.
23.03.2022 | aktual.: 23.03.2022 23:24
Ekipa TVN kontynuuje swój rejs przez Atlantyk. Nie zbaczają z kursu, a podróż przebiega spokojnie, nie licząc kłopotu z żaglem i problemów z utrzymaniem porządku na pokładzie (i niechcianymi wizytami mew). Wydaje się więc, że rejs upływa uczestnikom głównie na żartach, docinkach i sprzeczkach.
Oczywiście okraszonych żartami Antka Królikowskiego, który za wszelką cenę chce być wodzirejem lub prowodyrem wszystkich aktywności. I kiedy wydawało się, że czas upłynie uczestnikom na rozdawaniu przyjacielskich kuksańców, Natalia Przybysz spadła ze schodków i mocno potłukła plecy.
- Są momenty, że się fajnie bawimy, ale może być też niebezpiecznie. Musimy na siebie uważać - komentował Antek, który poruszony wypadkiem Natalii wyraźnie przez chwilę nie mógł znaleźć dla siebie miejsca.
- Porzygam się ze strachu - próbował żartować, choć robił wiele by pomóc i podnieść na duchu kontuzjowaną koleżankę.
Jak się okazało, to był dopiero początek dramatycznych wydarzeń, których wszyscy byli świadkami. W pewnym momencie załoga zobaczyła dryfujący na horyzoncie ponton. Kapitanowie bez wahania zboczyli z kursu, by podpłynąć i udzielić pomocy (co zresztą jest zastrzeżonym prawnie obowiązkiem).
Wyraźnie poruszeni uczestnicy show obawiali się, że w pontonie znajdą człowieka i nie zdążą mu pomóc. Widok jednak był jeszcze bardziej dojmujący. Ponton okazał się pusty – nikt na nim nie płynął, ale na jego pokładzie pozostało mnóstwo rzeczy – w tym części ubrań i buty.
Maja, Natalia i Renata nie mogły powstrzymać łez i trudno było im się uspokoić. Cała załoga miała przed oczami uchodźców, którzy w akcie desperacji, uciekając przed wojną, głodem i biedą, wypłynęli na ocean.
- Strasznie dramatyczne […]. Chcemy wierzyć, że ktoś im pomógł. Ale tego się nie dowiemy - mówił Zygmunt Miłoszewski, któremu w tym trudnym momencie przyszło stanąć za sterem. Pisarzowi trudno było też zapanować nad ogromem emocji. Wszyscy nie mogli się powstrzymać od myśli, że trafili na ponton za późno.
W momencie jednak kiedy większość załogi przeżywała traumatyczne zdarzenie, Liroy i Antek natychmiast skupili się na czym innym. W końcu złowili upragnioną rybę. Zygmunt słusznie zauważył, że nie był to najbardziej fortunny moment.
Liroy i Antek natomiast mimo protestów koleżanek nie zrezygnowali ze zdobyczy i zaczęli sprawiać rybę na pokładzie. Natalia, która jest weganką, stwierdziła wprost, że zabijanie umęczonej ryby zaraz po tak silnym przeżyciu ją przerasta. Nie umiała ani znaleźć sobie miejsca, ani dać ujście emocjom. Podobnie działo się z Mają i Renatą, które raz po raz zanosiły się od płaczu.
- No wiem, jestem zły, bo łowię ryby - niezręcznie próbował rozładować napięcie Liroy, zwracając się do piosenkarki. Uczestniczki skarciły go jednak, że nie chodziło już nawet o rybę, ale o moment i sposób, jak szybko zajął się z Antkiem zupełnie czym innym niż reszta.
W tej sytuacji wesołkowate podejście i próba Królikowskiego racjonalizowania tego, co się zdarzyło, było jeszcze bardziej nie na miejscu. Nie da się ukryć, te wydarzenia jeszcze długo zostaną w pamięci uczestników i trudno będzie im to przepracować w kolejnych odcinkach.