"Przepis na życie": Karolak nie narzeka na brak pracy

[

"Przepis na życie": Karolak nie narzeka na brak pracy
Źródło zdjęć: © Kapif.pl

15.03.2012 11:18

]( http://www.fakt.pl )
* Kiedy był młodym chłopakiem, nic nie wróżyło, że w przyszłości zostanie wielką gwiazdą. Tomasz Karolak wychowywał się w rodzinie, w której panował wojskowy dryl - jego rodzice byli oficerami Wojska Polskiego. On jednak nie chciał życia spędzić w koszarach, ale na scenie, w blasku reflektorów.*

Do szkoły teatralnej dostał się jednak dopiero za czwartym razem... Choć nie ma urody amanta, to dziś jest jednym z najpopularniejszych polskich aktorów, a scenarzyści wychodzą z założenia, że jego nazwisko w czołówce, to najlepszy gwarant sukcesu.

Tomasza Karolaka możemy więc oglądać w takich serialach jak „Ja to mam szczęście” – nowej produkcji TVP 2, w którym występuje u boku Kingi Preis i Jacka Braciaka oraz w serialu TVN „Prawo Agaty”, gdzie pracuje na planie z Agnieszką Dygant. Aktor dołączył też do obsady hitowego serialu „Przepis na życie”, gdzie gra Mateo – nowego kucharza w restauracji Jerzego (Borys Szyc)
.

Gwiazdor jednak podkreśla w wywiadach, że choć teraz ma dobrą zawodową passę, to jego droga do osiągnięcia sukcesu była długa.

– W zawodzie doświadczyłem wielu upokorzeń i musiałem je jakoś przeżyć. Przez wiele lat byłem ten drugi w zespołach teatralnych, w serialach, filmach i trzeba było wyciągnąć z tego naukę. Nieraz wydawało mi się, że jestem gotowy do głównej roli, ale jeszcze było za wcześnie. Musiałem też sobie przetłumaczyć, że jak cię reżyser wyrzuca z roli, bo sobie nie radzisz, to często wynika to ze złego obsadzenia. Zdarza się, że do jakiejś roli po prostu nie pasujesz. Te wszystkie doświadczenia, często niezbyt miłe, pracują na wytrzymałość psychiczną, odporność i umiejętność czekania. A to jest niezbędne w aktorstwie – opowiadał gwiazdor jakiś czas temu.

Tomasz Karolak to nie tylko utalentowany aktor, ale także założyciel teatru „Imka”, o którym sam mówi, że jest głosem pokolenia 40-latków.

Gwiazdor przyznaje też, że dyrektorowanie jest bardzo czasochłonnym zajęciem i brakuje mu czasu na inne pasje, czy życie rodzinne. Nie brak mu też pokory – otwarcie mówi, że nie czuje się gwiazdorem.

– Szczytem jest odbieranie Oscara w Hollywood... – podsumował kiedyś szczerze w jednym z wywiadów. I dodał, że on wciąż mozolnie wdrapuje się na szczyt.

Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:

Komentarze (62)