"Projekt Lady": fontanna łez. Nie potrafiły zapanować nad emocjami
Uczestniczki programu zostały wystawione na ciężką próbę. Zmienił się ich wygląd, ale też musiały zmierzyć się z krytycznymi uwagami na swój temat.
Dziewczyny, które pragną nabrać dobrych manier i zostać damami, zgłosiły się do kolejnej edycji programu "Projekt Lady". Pod opieką mentorek Tatiany Mindewicz-Puacz i Ireny Kamińskiej-Radomskiej oraz prowadzącej Małgorzaty Rozenek-Majdan porzucają imprezowy styl życia i uczą się nowych zasad funkcjonowania w społeczeństwie.
Tym razem uczestniczki zmierzyły się z dniem metamorfoz. Najpierw zajęły się doborem odpowiednich ubrań. To znaczy takich, które z klasą podkreślą atuty ich figury, nie odkrywając zbyt wiele. O dziwo, młode kandydatki na damy dobrze poradziły sobie z tym zadaniem i nie wybrzydzały przy doborze stroju.
W nagrodę trafiły do SPA. Jednak nie dla każdej dziewczyny było to miłe spotkanie. Oliwia rozpłakała się, gdy specjalistka skróciła jej bardzo długie, sztuczne paznokcie. Jak przyznała, ma masę kompleksów i lubi myśleć, że chociaż paznokcie ma ładne.
Kolejne zadanie wywołało u wielu uczestniczek łzy. Zmierzyły się z krytycznymi uwagami na swój temat. Gdy zobaczyły, że ktoś opisuje je po wyglądzie ostro zareagowały.
"Ja to pie...., nie będzie mnie żadna stara baba oceniać" - rzuciła jedna z nich. Jednak efektem była masa komplementów na ich temat, w które trudno było im uwierzyć.
Gdy dziewczyny musiały stanąć przed lustrem i zaprzeczyć negatywnym opiniom, które przez lata słyszały na swój temat, emocje sięgnęły zenitu. Każda uczestniczka "Projekt Lady" mocno przeżyła to zadanie.
Kolejnym dramatem okazała się zmiana fryzur i pozbycie się sztucznych rzęs. Znowu polały się łzy przy cięciu włosów. "Źle się czuję w grzywce, jest ciężka do układania. Nie dość, że mam tyle włosów, to jeszcze k..., jak mam grzywkę układać to ja pie..." - powiedziała Dagmara.
Jednak końcowy efekt metamorfoz pod okiem specjalistów zaskoczył je pozytywnie. Największe chłopczyce wyglądały bardzo kobieco. Tylko dwie dziewczyny były rozczarowane widokiem swoich nowych włosów. "Co to k... jest, to jest k... dramat" - powiedziała rudowłosa Gosia podczas nieobecności mentorek. Chyba zajmie im trochę czasu, aż przyzwyczają się do nowych wizerunków.