Prof. Mrozowski nie ma złudzeń. Reportaż o Adamowiczu to realizacja założeń Kurskiego
TVP oskarżana jest przez niektórych polityków i komentatorów o metodyczne szkalowanie Pawła Adamowicza na antenie. Dziś chce udowodnić, że było zupełnie inaczej. Jednak zapowiedź reportażu stacji sugeruje, że za atakami na niego stoi przede wszystkim jego formacja. - Przerzucanie winy za robienie złej atmosfery wokół niego na jego zaplecze i niezależne media to prawdziwy cyrk absurdu - mówi WP prof. Mrozowski.
20.01.2022 14:47
14 stycznia przypadła trzecia rocznica zabójstwa Pawła Adamowicza, wieloletniego prezydenta miasta Gdańska. TVP przygotowała się do tego w szczególny sposób. Chce pokazać reportaż o tym, jak polityk był niszczony przez... własne środowisko polityczne. To jasna próba odwrócenia narracji opozycji, według której to TVP na wiele miesięcy przed zabójstwem polityka prowadziła przeciwko niemu prawdziwą kampanię nienawiści
Adamowicz kontra Platforma
Najnowsza zapowiedź programowa TVP okazała się niemal szokująca – już dziś pisze się o niej z oburzeniem. Oto bowiem w piątek na antenie stacji będzie można zobaczyć reportaż Marcina Tulickiego "Jesteś mechanizmem niszczącym...".
Ma on pokazywać, jak wynika z zapowiedzi, "szokujące kulisy kampanii nienawiści prowadzonej wobec prezydenta Gdańska" Pawła Adamowicza. Autor ma w nim opowiedzieć o tym, jak polityk był atakowany przez członków własnej formacji politycznej, czyli Platformy Obywatelskiej.
To nie jest żadna nowość ani odkrycie TVP. Wiadomo nie od dziś, że Paweł Adamowicz nie raz wchodził w konflikt z własnym zapleczem politycznym. Czasem spór bywał bardzo gorący: w 2015 r. Adamowicz został zawieszony w prawach członka PO. Powodem było postawienie mu zarzutów ws. błędów w oświadczeniu majątkowym.
Trzy lata później PO nie poparła Adamowicza w wyborach prezydenta Gdańska, a słowa z tytułu dokumentu Tulickiego ("jesteś mechanizmem niszczącym") wypowiedział podczas jednej z przedwyborczych debat Jarosław Wałęsa, który był kontrkandydatem Adamowicza do przejęcia władzy w mieście.
O co chodzi TVP, kiedy pokazuje o tym reportaż? O zmianę narracji. Bo do tej pory na plan pierwszy wysuwał się inny konflikt dotyczący Adamowicza i zupełnie odmienna "kampania nienawiści".
Samorządowiec na ogólnopolską skalę
Adamowicz od zawsze był na widoku. To jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich działaczy samorządowych. Był osobą bardzo aktywną nie tylko na lokalnej, gdańskiej płaszczyźnie, ale również na polu wspólnych ogólnopolskich przedsięwzięć politycznych i społecznych prowadzonych przez samorządy.
Zmarł po ataku podczas finałowego koncertu gdańskiej odsłony Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Sprawcą był 27-letni wówczas Stefan W., recydywista, skazywany wcześniej za mniejsze przestępstwa, przede wszystkim rozboje.
Zaraz po zajściu wykrzykiwał polityczne manifesty, skierowane przede wszystkim przeciw Platformie i sądom. Analizy, których dokonywano później, wskazywały jasno, że postawa polityczna zamachowca zradykalizować się mogła podczas pobytu w więzieniu.
Eksperci w dziedzinie psychologii, kryminalistyki i medioznawstwa wskazywali też na to, że spory udział w tym procesie mogły mieć programy TVP, która na wiele miesięcy przed zabójstwem ostro "grillowała" Adamowicza.
Jednym z symboli tej akcji był słynny wywiad Łukasza Sitka, dziennikarza gdańskiego oddziału TVP, który przeszedł z Adamowiczem i jego ekipą kilkaset metrów ulicami Warszawy, podsuwając mu pod nos mikrofon i zadając w agresywny sposób pytania, będące wyraźnymi insynuacjami.
Precyzyjnie zaplanowana kampania
- To była precyzyjnie zaplanowana kampania, która miała na celu oczernianie Adamowicza - wspomina dziś to, co działo się w TVP, prof. Maciej Mrozowski, medioznawca z Uniwersytetu SWPS.
- Chodziło o to, aby wywołać ogólną niechęć wobec niego i wyrabiać mu złą opinię, zwłaszcza poza Trójmiastem, bo tam akurat zawsze miał duże poparcie i nic tego nie zmieniło. Zabójstwo wywołało szok, ale był on tylko krótkotrwały. TVP najpierw uciekła w milczenie, a potem budowała narrację o zaburzeniach psychicznych zamachowca - mówi profesor.
Prawie dwa tysiące, głównie nieprzyjaznych, wzmianek
Bardzo wymowne jest zestawienie opublikowane przez OKO.press w oparciu o analizę firmy Newton Media, prowadzoną na zlecenie władz Gdańska. Według tych wyliczeń tylko w 2018 r., czyli w ostatnich miesiącach życia Adamowicza, jego nazwisko pojawiło się w programach TVP około 1800 razy, średnio pięć razy dziennie.
I zdecydowanie nie były to przyjazne, korzystne, a nawet neutralne wzmianki. Rządowa telewizja wyraźnie atakowała prezydenta Gdańska
Tematów było kilka: afera Amber Gold, z którą Adamowicz był wielokrotnie wiązany, nieprawidłowości dotyczące oświadczeń majątkowych, posiadanie wielu kont bankowych - w tytule jednego z materiałów pojawiła się liczba 36, spory o charakter i wymowę obchodów rozpoczęcia II wojny światowej na Westerplatte, lokalna polityka wobec uchodźców.
Warto przypomnieć materiał dotyczący tej ostatniej sprawy. Słychać tam wyrwane z kontekstu słowa Adamowicza: "Nie ma prawdziwych Polaków! […] Imigrantka i imigrant to jest szansa dla Gdańska! Każdy człowiek wzbogaca miasto!".
W tle słychać ponurą, złowróżbną muzykę, a ironiczny redakcyjny komentarz brzmi: "Prezydent Gdańska zaprasza imigrantów do swojego miasta. Twierdzi, że w ten sposób ratuje honor Polski w oczach Europy i świata".
Dworskie umizgi w TVP
Czy dzisiejsza próba odwrócenia uwagi od tego, co działo się w TVP wokół Adamowicza przed jego śmiercią, ma jakikolwiek sens i szanse powodzenia?
- Przerzucanie winy za robienie złej atmosfery wokół Adamowicza na jego zaplecze polityczne i niezależne media to prawdziwy cyrk absurdu - komentuje prof. Mrozowski.
- Ale to przecież realizacja założeń Kurskiego: Platforma Obywatelska jest już tak zohydzona, że wystarczy tylko zarysować połączenia między faktami, żeby budować wymyśloną wersję zdarzeń. To oczywiście zadziała wobec wiernego twardego elektoratu, ale w szerokim odbiorze to nic nie zmieni. To raczej tylko dworskie umizgi. Potulni dworzanie pokazują królowi, że gotowi są posunąć się dla niego do najgorszych świństw - stwierdził.
A dlaczego, zdaniem eksperta, taki materiał pojawia się w TVP właśnie teraz? - Mam wrażenie, że to przygrywka przed relacjami z nadchodzącego procesu sprawcy tego mordu politycznego - podsumowuje prof. Mrozowski.