Produkcja ostrzegała dwa razy. Przed odcinkiem pokazali specjalną planszę
"Zdecydowanie was to zszokuje, może was podniecić, najprawdopodobniej was zaniepokoi i nigdy tego nie możecie 'odzobaczyć'" - tak Erin Moriarty zapowiadała szósty odcinek "The Boys". I miała rację. Internauci mówią tylko o tym.
UWAGA! Tekst zdradza szczegóły trzeciego sezonu "The Boys"!
"The Boys" to zdecydowanie najlepsza i najchętniej oglądana produkcja Amazon Prime. O serialu mówi pół internetu i trudno się temu dziwić. To przede wszystkim jedna z najbardziej brutalnych produkcji, ale to też mocna satyra na współczesne społeczeństwo, na USA, politykę kraju, na media, popkulturę i oczywiście superbohaterów, których lansuje Marvel czy DC.
Wspomniane dwa potężne studia pokazywały do tej pory superbohaterów jako grzeczne postaci, które ratują świat. W "The Boys" tzw. supki to socjopaci, którzy nie przejmują się losem ludzi, a jedynie swoją popularnością. Skorumpowani i odklejeni od rzeczywistości pracują dla potężnej korporacji, która niemal codziennie musi tuszować ich krwawe jatki. Więcej o fenomenie serialu możecie przeczytać w naszym poprzednim tekście.
Amazon Prime pokazuje właśnie trzeci sezon, wokół którego wybucha afera za aferą. Fani "The Boys" byli od kilkunastu dni nakręcani na to, że wyemitowany w piątek 24 czerwca odcinek szósty będzie dla wszystkich największym szokiem. Podkręcali to i aktorzy, którzy w wywiadach wprost mówili o tym, że tych scen nie da się "odzobaczyć", jak i sama produkcja, która już w zapowiedzi odcinka pokazała ostrzegawczą planszę.
Szósty odcinek także zaczął się od ostrzeżenia. Nie byle jakiego, bo w stylu charakterystycznym dla twórców "The Boys".
"Niektóre sceny mogą nie być odpowiednie dla części, a tak naprawdę dla wszystkich widzów, ale miejcie pewność, że wszystkie przedstawione relacje między ludźmi, zwierzętami, superbohaterami i innymi, nie są prawdziwe. Nikt nie ucierpiał, zaś faktem jest, że kosztowało to kosmiczną liczbę efektów specjalnych" - mogli przeczytać widzowie.
Poziom absurdu przebił wszystko. Odcinek "Herogasm" zaczął się od sparodiowania słynnego nagrania gwiazd śpiewających "Imagine". Dwa lata temu gwiazdy na czele z Gal Gadot śpiewały hit Johna Lennona, by dodać mieszkańcom planety Ziemia otuchy w obliczu pandemii koronawirusa. W serialu wyśmiano to, robiąc podobne nagranie z postacią Deepa, opłakującego ofiary ataku w centrum miasta. Za atakiem stał Soldier Boy (Jensen Ackles wciela się w superbohatera znanego jeszcze z czasów zimnej wojny, który trafił do niewoli w ZSRR), który w nowym odcinku dalej mści się na swoich kolegach z dawnej ekipy.
Nie zdradzając za wiele - Soldier Boy chce dopaść rodzeństwo TNT, którzy po latach superbohaterami są przede wszystkim dla środowiska entuzjastów filmów pornograficznych i orgii. W swojej posiadłości organizują tytułowy "Herogasm"...
Twitter zapłonął: "Najlepszy odcinek w historii", "Boję się tego, co Homelander zrobi w finale". Fanów nakręca też produkcja, publikując memy z wodą święconą dozowaną doocznie.
A skoro o Twitterze mowa, to platforma zablokowała twórcom "The Boys" możliwość promowania odcinka specjalnie stworzoną na jego potrzeby emotikonką. Przekraczającą granice bez żadnych hamulców.
- Nasza biedna ekipa, która kręciła ten odcinek, a robiliśmy to pięć czy sześć dni, wychodziła z tego domu, paląc papierosa za papierosem jak Martin Sheen w "Czasie Apokalipsy", jakby widzieli coś potwornego. Myślę, że widzowie będą zadowoleni z tego obłędu - komentował twórca serialu Eric Kripke w rozmowie z "Variety".
"Herogasm" to nie tylko jazda bez trzymanki, ale popis świetnego aktorstwa Laza Alonso, który wciela się w postać MM, a także Antony'ego Starra, którego Homelander jest na skraju swoich psychopatycznych zachowań. Jedna ze scen z jego udziałem idealnie nawiązuje do postaci Goblina, w której wcielał się swego czasu Wilem Dafoe w "Spider Manie".
Jak wkurzyć prawicę?
"The Boys" czeka z pewnością deszcz nominacji i nagród Emmy przyznawanych produkcjom telewizyjnym i streamingowym. Teraz mierzą się z ogromną falą krytyki ze strony widzów o konserwatywnych poglądach.
Twórcy na czele z Kripke przestali delikatnie sugerować, że postaci i wydarzenia pokazywane w serialu są inspirowane prawdziwymi politykami. A szczególnie Donaldem Trumpem, którego w iście przerysowany sposób uosabia Homelander. W trzecim sezonie to już nie są sugestie, a silne nawiązania do rasistowskich, seksistowskich, homofobicznych i skrajnie nieodpowiedzialnych wypowiedzi byłego prezydenta.
- Homelander zawsze był analogią Trumpa. Przyznaję, że w tym sezonie pokazujemy to o wiele śmielej niż w poprzednich sezonach. Ale świat staje się coraz bardziej wulgarny, coraz mniej elegancki. Nasza ekipa to pokazuje w serialu. Jesteśmy bardziej wściekli i bardziej przerażeni niż kilka lat wcześniej, co odzwierciedla scenariusz - komentował Kripke dla "Rolling Stone".
Mówienie wprost o Trumpie w kontekście Homelandera, który dla jednych jest najważniejszą postacią serialu i ulubieńcem widzów, a z drugiej strony największym nieobliczalnym socjopatą, jakiego widziała telewizja, doprowadziło wielu internautów do furii. Nie brakowało komentarzy o anulacji subskrypcji Amazon Prime.
Kripke tylko dolewa oliwy do ognia mówiąc, że Homelander tak naprawdę jest kilkoma postaciami tworzącymi "zabójcze kombo".
- To, czego tylko chce, to być najpotężniejszą osobą na świecie, choć jest kompletnie nieodpowiednią osobą do dzierżenia takiej mocy. To uosobienie niespełnionych ambicji i wiktymizacja białych mężczyzn w jednym - powiedział "Rolling Stone".
Przed widzami jeszcze dwa odcinki "The Boys". Powstanie czwartego sezonu ogłoszono jednak już po pierwszych odcinkach najnowszego. Szaleństwo trwa w najlepsze. Co dostaną widzowie w finale? Twórcy pewnie znów będą musieli nas ostrzegać.
Słuchasz podcastów? Jeśli tak, spróbuj nowej produkcji WP Kultura o filmach, netfliksach, książkach i telewizji. "Clickbait. Podcast o popkulturze" dostępny jest na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach. A co, jeśli nie słuchasz? Po prostu zacznij.