Producentka programu zdradziła prawdę o "Nasz nowy dom"
"Nasz nowy dom" zmienia życie zwykłych ludzi. Producentka programu zdradza kulisy podukcji.
"Nasz nowy dom" nadawany jest już od ponad 7 lat. Program doczekał się 15 sezonów, podczas których Katarzyna Dowbor wraz z ekipą remontową, zmieniła wiele zrujnowanych i niebezpiecznych mieszkań w przytulne, nowoczesne i funkcjonalne domy. Dzięki programowi odmienił się los ponad 200 potrzebujących rodzin.
Producentka programu Olga Toporowska oraz scenografka Zuzanna Suniaga-Jóźwiak gościły w programie "Mistrzowie drugiego planu", gdzie opowiedziały o kulisach produkcji. Producentka ujawniła, ile razy nagrywany jest moment, kiedy Katarzyna Dowbor wypowiada hasło: "Wyremontujemy wasz dom!": - Ta scena nie ma dubla, nigdy w życiu nie zrobiłam dubla tej sceny – powiedziała.
- To jest scena, w której wszyscy stają, tak, jak to widzimy i Katarzyna Dowbor mówi to, co widać – dodała scenografka - To nie jest jednak scena, w której zapada decyzja. Katarzyna mówi: "powiem wam, jaka jest decyzja", bo decyzja już jest. Ona tylko przekazuje rodzinie decyzję, a zanim ją przekaże, nie straszy ich, że im nie wyremontuje domu, tylko mówi im, jakie były argumenty "za", a jakie "przeciw" tej decyzji. Nie ma dubli! To nie jest tak, że zawsze wszyscy rzucają się sobie na szyję... Czasami ludzie są w szoku.
Zdarza się, że ekipa planuje już remont, ale okazuje się, że domu nie da się wyremontować: - Powstał taki odcinek, który wszyscy już widzieli, gdzie zapadła decyzja o remoncie domu, a potem okazało się, że ten dom nie nadaje się do remontu i, że budowlańcy się tego nie podejmują. Okazało się jednak, że jest inny budynek i da się z niego zrobić nowy dom, ale sytuacja była bardzo nieciekawa.
Okazuje się też, że na remont nie mogą liczyć osoby uzależnione: - Nie można pić! Nie może być żadnych patologii w tej rodzinie. Jeśli był alkoholizm, to musi być matka, która już zabrała dzieci i odeszła. Ten dom nie może być też własnością kogoś, kto jest zły i nie chcemy mu tego domu podarować. Czasem jest tak, że mieszka rodzina z dziećmi, ale połowa domu jest ojca, a my nie chcemy mu go dać. Musi on najpierw uregulować swoją sytuację. To musi być rodzina, która nie ze swojej winy i woli znalazła się w bardzo trudnej sytuacji, ale jest to rodzina o nieposzlakowanej opinii.
Zdarza się też, że sąsiedzi rodzin, które dostały się do programu, bywają zazdrośni i ślą donosy: - Często jeszcze nie zaczęliśmy remontu, a do redakcji już przychodzą maile, żeby nie robić komuś remontu. (...) Każdy uważa, że ma gorzej i to on powinien otrzymać remont. Z reguły na końcu tych donosów jest informacja, że jest inna rodzina, która bardziej potrzebuje. Chodzi o to, że "to nie jest tak, żeby im nie dać, tylko najlepiej dać mnie...".