Prezenterka padła ofiarą "cichego zabójcy". Wzruszające słowa męża
Dianne Oxberry była ulubienicą widzów brytyjskiej telewizji. Wiadomość o jej nagłej śmierci w wieku 51 lat wstrząsnęła wszystkimi. Mąż Oxberry dopiero po roku zdecydował się na szczere wyznania, w których mówił o chorobie żony, tęsknocie i dzieciach.
Dziennikarze BBC poinformowali o śmierci Dianne Oxberry 10 stycznia 2019 r. Prezenterka pogody i ulubienica widzów miała 51 lat. Początkowo nie podano przyczyny śmierci, mówiąc jedynie o "krótkiej chorobie". Wiadomość o zgonie była wielkim zaskoczeniem, bo jeszcze kilka tygodni wcześniej Oxberry brała udział w marszach charytatywnych na 10 mil (16 km).
- Nie ma dnia, bym o niej nie myślał. Tęsknie za nią, często płaczę, gdy ją wspominam. Brakuje mi jej poczucia humoru, jej miłości. Była cudowną żoną i matką i tęsknię za wszystkim, co wspólnie robiliśmy – powiedział rok po śmierci żony Ian Hindle. W rozmowie z "DailyMail" potwierdził, że pogodynka zmarła na raka jajnika 10 dni po usłyszeniu śmiertelnej diagnozy.
- Szybkość, z jaką choroba postępowała, była dla nas szokująca. Na początku nie wyglądało to poważnie i nie myśleliśmy, że ona umrze. Ale to tylko stereotyp, że rak potrzebuje dużo czasu. Czasami tak jest, a innym razem nie – mówił Hindle.
Dianne i Ian poznali się w 1991 r. Ona zaczynała pracę w telewizji, on był operatorem kamery. Dwa lata później stanęli na ślubnym kobiercu, ale dzieci pojawiły się w ich życiu dopiero po 15 latach.
Rodzice pracujący w telewizji od początku dbali o prywatność swoich dzieci. Hindle do dziś nie ujawnia ich imion i dat urodzenia. Nie ukrywa, że pomogło mu to w najgorszych chwilach po śmierci żony, kiedy wszyscy interesowali się rodziną zmarłej prezenterki. Dzieci przez ten cały czas pozostały anonimowe.
- Była niesamowicie zdrowa, więc diagnoza była całkowicie niespodziewana. W jej rodzinie nie było przypadków raka jajnika. W listopadzie pojawiły się u niej bóle brzucha i mówiła, że jest zmęczona. Ale nic poza tym – wspominał wdowiec, który nazwał chorobę swojej żony "cichym zabójcą".
Na pierwszej wizycie u lekarza usłyszała, że może to być zespół jelita drażliwego. Po przeprowadzeniu badań podejrzewano cystę na jajniku, nie spodziewając się jeszcze najgorszego.
Dianne Oxberry zmarła 10 dni po usłyszeniu właściwej diagnozy.
Hindle wspomina, że gdy media obwieściły smutną wiadomość, został zasypany kondolencjami i głosami wsparcia. Szybko pojawiła się też propozycja założenia fundacji im. Oxberry, bo mnóstwo ludzi deklarowało chęć wpłacania środków na cele charytatywne. Hindle założył ostrożnie, że uda mu się uzbierać 5 tys. funtów (ok. 25 tys. zł). W kilka godzin zebrał cztery razy tyle.
Fundacja im. Dianne Oxberry zaczęła funkcjonować w maju 2019 r. i przeznaczyła 55 tys. funtów głównie na badania związane z rakiem jajników, który co roku zabija w Wielkiej Brytanii 4 tys. kobiet.