Pracownicy TVP żyją jak w twierdzy. Nastroje dziwnie się mieszają
Stan nadzwyczajny w mediach publicznych trwa już od ponad tygodnia. W obawie przed wkroczeniem do głównej siedziby TVP ludzi, którzy mogliby sparaliżować prace reformowanej stacji, wszędzie jest ochrona i bardzo łatwo wpaść na policjanta. Osoba zatrudniona w telewizji zdradziła kilka szczegółów o życiu jak w oblężeniu.
Politycy PiS odpuścili już okupację PAP, ale nadal czuwają w Polskim Radiu i w TVP Info. Niedługo mogą opuścić także i te placówki. Jak dowiedziała się Interia, wszystko zależy od decyzji sądu, który będzie musiał wpisać do KRS kogoś z dwójki: desygnowanego przez Radę Mediów Narodowych na prezesa TVP Michała Adamczyka lub powołanego przez ministra kultury likwidatora spółki Daniela Gorgosza.
Jeśli zwycięży rząd, PiS i tak nie uzna zmian w mediach publicznych, ale nie będzie już w nich dyżurować i zamęczać wszystkich swoimi "poselskimi interwencjami". Partia przejdzie wówczas podobno na grunt sporu prawnego. Wiele zależy również od frekwencji na zwołanym na 11 stycznia proteście przeciwko "zamachowi na media". A demonstracja wcale nie jest na dziś murowanym asem w rękawie Jarosława Kaczyńskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na razie nastroje pozostają bojowe, co odbija się m.in. na komforcie pracy szeregowych pracowników TVP w głównej siedzibie przy ul. Woronicza.
- Dla nas to jest bardzo dziwne, bo nie pamiętam, żeby wcześniej plac przed budynkiem był tak długo pusty. Nie możemy wchodzić od tamtej strony, wszyscy wchodzą przez budynek "F". Samochodów też nie wpuszczają. W środku na każdym kroku jest jakiś ochroniarz albo policjant. Główny budynek jest zamknięty, w ogóle nie można się do niego dostać - relacjonował informator Plejady.
Ludzie rozładowują stres humorem, ale też w pełni zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.
- Nagle ogłasza się trzech prezesów i wszyscy trzej są istotni. To jest dość śmieszne. Jednocześnie mam wrażenie, że historia pisze się na naszych oczach. To z kolei jest fascynujące - stwierdziło źródło serwisu.
Aktualnie wiele osób pracuje w trybie zdalnym. Nie ma paniki, każdy robi swoje i nie snuje czarnych wizji na przyszłość.
- Myślę, że nowe władze mają tyle problemów na głowie, że nikt się teraz nie będzie zajmował drobiazgami typu, co będzie na wiosnę albo później w przyszłym roku. Na razie najważniejszy jest sylwester. Co będzie dalej, to się okaże - podsumował pracownik TVP.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wskazujemy Najlepsze filmy i seriale, Największe rozczarowania, afery i skandale oraz Największą bekę 2023 roku. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.