Powrót legendy po 9 latach. Groził mu paraliż albo śmierć
Adam Copeland, znany wszystkim fanom wrestlingu jako Edge, zakończył profesjonalną karierę w 2011 r. Poważne kontuzje uniemożliwiły mu dalsze skakanie po ringu i musiał sobie znaleźć inne zajęcie. Na ostatniej gali WWE pokazał jednak, że czas dosłownie leczy rany.
W 2011 r. Edge miał 38 lat i status żywej legendy wrestlingu (31 razy był mistrzem WWE), ale nie mógł zignorować sygnałów ostrzegawczych, które wysyłał mu organizm. Bóle kręgosłupa i drętwienie ramion okazały się symptomami zwężenia kręgosłupa szyjnego. Lekarze powiedzieli wprost: jeżeli Copeland będzie dalej walczył i dojdzie do niefortunnego upadku, może wylądować na wózku inwalidzkim sparaliżowany od szyi w dół. Nie wykluczano także najczarniejszego scenariusza.
Edge przeszedł na emeryturę i do sierpnia 2019 r. nic nie wskazywało na to, by legenda WWE powróciła kiedykolwiek na ring. Wtedy jednak pojawił się znienacka na gali SummerSlam i wykonał swój popisowy numer. Zaprzeczał jednak, jakoby wrócił do dawnej formy i chciał wrócić do wrestlingu.
Jego pojawienie się na ostatniej gali Royal Rumble było więc gigantycznym zaskoczeniem. Edge swoim przybyciem porwał tłumy i pokazał trzem przeciwnikom, że mimo 46 lat na karku i przebytych kontuzji, potrafi jeszcze ostro namieszać.
Nawet jeśli Adam "Edge" Copeland nie wróci na dłużej do wrestlingu, to nie powinien narzekać na brak zajęć. 20 lat temu zaczął bowiem przygodę z aktorstwem i jego dorobek stale się powiększa.
Zaczynał od cameo w filmie "Nieśmiertelny IV: Ostatnia rozgrywka", później grywał w takich serialach jak "Sanktuarium" i "Flash", a na dłużej zahaczył się w "Haven". Fani "Wikingów" z pewnością kojarzą go jako Kjetilla Płaskonosego (na zdjęciu), który pojawia się w serialu od 2017 r.
Copeland ma się też wkrótce pojawić w filmie akcji "Money Plane".