Poruszająca relacja Nigeryjczyka. Mówi, jak pomogli mu Polacy
W obliczu exodusu uciekających przed wojną Ukraińców Polacy wykazują się wzorową obywatelską postawą. Ofiary agresji Putina otrzymują wsparcie i pomoc. Swoją historią podzielił się w brytyjskiej TV nigeryjski student, który uciekł z Charkowa. Oto co mówi o Polakach.
11.03.2022 | aktual.: 12.03.2022 15:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od zbrojnej napaści putinowskiej Rosji na demokratyczną i suwerenną Ukrainę mijają ponad dwa tygodnie. Do Polski przedostało się do tej pory ponad 1,7 mln mieszkańców Ukrainy. Są to w przeważającej mierze kobiety i dzieci.
Po polskiej stronie granicy czekają na nich wolontariusze, organizacje pozarządowe i zwykli ludzie, którzy w odruchu serca przyjmują uchodźców wojennych pod swój dach, karmią, ubierają i pomagają odnaleźć się w tej surrealistycznej sytuacji.
Brytyjska telewizja informacyjna Sky News wyemitowała wywiad z nigeryjskim studentem medycyny i youtuberem, któremu udało się wydostać z Charkowa i przez Polskę dotrzeć do Niemiec.
Joseph Mayowa mieszkał w Ukrainie przez osiem lat i traktował ją jak drugi dom. Po agresji Rosji dokumentował na YouTubie życie codzienne Ukraińców, pokazywał kolejki po żywność i atmosferę panującą na ulicach. Jak sam mówi, decyzja o wyjeździe była bardzo bolesna.
Podczas rozmowy z dziennikarzem Sky News Mayowa omal się nie popłakał. Był załamany na myśl, że Putin użyje broni chemicznej.
Wzruszenie pojawiło się też, kiedy opowiadał, co spotkało go po przekroczeniu polsko-ukraińskiej granicy. - W Ukrainie padał śnieg, więc w podróż założyłem grube skarpety. W Polsce było znacznie cieplej i zacząłem odczuwać dyskomfort. Podszedłem do kobiety i opowiedziałem jej o moim problemie - mówi Mayowa.
Zobacz także
- A ona po prostu zabrała mnie do sklepu, kupiła skarpetki i inne ubrania - dodał wzruszony youtuber, podkreślając, że spotkał się w Polsce z przejawami wspaniałego człowieczeństwa.
Youtuber przebywa obecnie w niemieckim Remscheid u jednego ze swoich subskrybentów.