Polacy mają dość gwiazd. Wolą rolnika, który karmi świnie

Choć telewizja miała kiedyś uczyć i bawić, dziś z trudnością daje sobie radę nawet z tym drugim. Patrząc na ostatnie produkcje, jasno widać, kiedy Polak bierze pilot i przełącza na inny kanał.

Polacy mają dość gwiazd. Wolą rolnika, który karmi świnie
Źródło zdjęć: © Instagram.com
Michał Dziedzic

29.11.2018 | aktual.: 29.11.2018 13:13

Reaktywowany po dłuższej przerwie "Top model" okazał się prawdziwym hitem. Oglądalność w stosunku do poprzedniej edycji wzrosła o ponad 100 tys. Stało się tak najpewniej dlatego, że producenci przestali już oszukiwać publiczność i samych siebie, że w tym telewizyjnym show chodzi o znalezienie pretendentów do międzynarodowej kariery w modelingu. W końcu to klasyczne reality-show, gdzie liczą się tylko emocje i dramaty. Zniesiono wymagania dotyczące wieku, wzrostu i wagi, postawiono za to na osobowość uczestników. Bardzo dobrze. Dzięki temu dostaliśmy całą nową reprezentację nieopatrzonych, charakternych, aspirujących celebrytów, walczących o trofeum jakim jest popularność - wylane pot i łzy na szczęście zwróciły się w followersach na Instagramie. Trzeba przyznać, że były to świetnie zmontowane igrzyska, dostarczające sporą dawkę rozrywki, a taki właśnie jest cel programu.

Drugim sztandarowym hitem TVN miał być format "Ameryka Express", w którym osoby względnie znane podróżują po obcym kontynencie za dolara dziennie, jednocześnie wykonując rozmaite zadania. Choć najdroższy format stacji przyciągnął przed ekrany sporą publiczność to zanotował niższą oglądalność niż "Top Model". Nie chodziło tylko o to, że publiczność przed telewizorami irytowały czerstwe żarty Filipa Chajzera i zblazowana Aleksandra Domańska, która wielokrotnie deklarowała, że "ma już dość". (Biedaczka, szczerze współczujemy podróży po egzotycznej Ameryce Południowej.) Widzowie też mają pewien limit wytrzymałości i naprawdę nie chcą cały czas oglądać tych samych, w dodatku umęczonych, twarzy.

Producenci filmowi w Polsce chyba już rozumieją, że obsadzanie Szyca i Karolaka w każdej możliwej produkcji, nie jest najbardziej fortunnym pomysłem, gdy na rynku roi się od młodych, zdolnych aktorów. Po rozum do głowy powinni iść też twórcy programów telewizyjnych i zadbać o porządny casting do realizowanych reality-show. Pokazać ciekawych, barwnych ludzi, którzy będą dostarczać nam niewymagającej rozrywki przez sezon (góra dwa). Czy to naprawdę takie trudne w kraju, w którym co druga osoba chce zostać celebrytą?

Okazuje się, że ci, którzy odeszli od nachalnego lokowania gwiazd w każdym formacie rozrywkowym, otwierają teraz szampana, licząc zyski z reklam. Fenomenem stał się "Rolnik szuka żony", program quasi misyjny, w którym kompletnie nieporadni przed kamerą gospodarze wraz ze swoimi wybrankami wspólnie karmią świnie i chodzą na randki do sadu. To jak naturalni i bezpretensjonalni są uczestnicy tego programu, jest wręcz rozczulające. Nie ma u nich żadnego fałszu, maniery. A właśnie tego najbardziej oczekuje widz – autentyczności. Wierzymy, co bohater ma nam do powiedzenia, nawet jeżeli nie umie złożyć skomplikowanego zdania. I właśnie dzięki temu, że jest nieokrzesany, dużo łatwiej nam się z nim utożsamić. Podobne zdanie ma ponad 3 miliony Polaków, którzy z wypiekami na twarzy śledzą perypetie rolników.

Przaśny "Rolnik" zdecydowanie różni się od wielkomiejskiego "Top Model", ale siła obu programów tkwi w naturszczykach. Ci z TVN-u są nieco bardziej przedsiębiorczy i z impetem wkraczają na stołeczne bankiety, pokazując się na ściankach w ubraniach od sponsorów. Zakładają też konta na YouTube, na których pokazują to, co wychodzi im najlepiej- bycie sobą. Zdobywają przy tym sporą rzeszę fanów. Monetyzują swoją świeżość i naturalność, póki jeszcze trwa. W końcu ponoć każdy zasługuje na 15 min warholowskiej sławy. Szczególnie sprawna w medialne gierki okazała się uczestniczka "Top Model", Żaklina, która wrzuciła do sieci swój "raperski" klip raptem dwa dni po finale show. Wie, że trzeba kuć żelazo póki gorące i cytując jej kawałek "spiąć d-pę".

Zdecydowanie wolę właśnie takich nowych, przebojowych i (nomen omen) bardzo pracowitych celebrytów, niż starą gwardię medialnych, zmanierowanych wyjadaczy, którzy termin "rozrywka" znają chyba tylko ze słownika. Ciekawe czy do podobnych wniosków dojdą producenci telewizyjnych show. Chajzer, Domańska – posuńcie się.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)