Karolina Pisarek i jej przyjaciółka naraziły życie. "Jesteście samobójczynie"
Karolina Pisarek i jej kompanka w programie "Ameryka Express" były niezwykle zdeterminowane, by złapać stopa. Długo im się to nie udawało, więc postanowiły iść środkiem ulicy.
22.04.2020 | aktual.: 22.04.2020 23:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ósmy odcinek programu "Ameryka Express" rozpoczął się od powitania par w Kolumbii. Uczestnicy spotkali się z prowadzącą na wzgórzu wznoszącym się ponad 3000 m n.p.m, a do mety programu i zwycięstwa w wyścigu pozostało im "jedynie" 1000 km! Pierwsza misja, z jaką mieli zmierzyć się uczestnicy show, dotyczyła lokalnego przysmaku.
Na szczęście chodziło o smaczną przekąskę, czyli churros, które można podawać na słono i na słodko. Bohaterowie "Ameryka Express" musieli je przyrządzić, a następnie sprzedać przechodniom za określoną sumę pieniędzy.
W przygotowaniu churros wszystkie pary radziły sobie całkiem dobrze. Karolina Pisarek i jej przyjaciółka szybko sprzedały jedzenie. Dziewczyny były bardzo zdeterminowane. Inni uczestnicy poradzili sobie też całkiem szybko. W dalszej części uczestnicy musieli rozmienić 1000 pesos na monety, które zostały wybite w tym samym roku.
Różal jak zawsze był jedną z najmniej zaangażowanych osób, a do wszystkich zadań podchodził z dużym dystansem.
Zadanie zrealizowali Karolina i Marta, Ernest i Gosia oraz bracia Collins. To oni zagrali o amulet.
Gra o amulet tym razem odbyła się na jeziorze, a uczestnicy poruszając się rowerami wodnymi poszukiwali ukrytego w beczkach pytania. Aby wygrać 10 tys. złotych wystarczyło dobrze odpowiedzieć na pytanie związane z prahistorią, czyli misją "Latawce" z drugiego odcinka programu. Pieniądze wygrały Karolina i Marta.
Potem cała ekipa ruszyła w dalszą podróż do miasteczka Chiquinquira, by odwiedzić miejscowy przybytek ulubionej przez Kolumbijczyków gry w Tejo i trafić ciężkim dyskiem w punkt na tarczy. To ostatnia prosta w walce o immunitet.
Uczestnicy musieli się tam jakoś dostać. Bracia Collins szybko złapali transport. Podobnie Patrycja i Żaneta, a także Paweł Deląg ze swoim przyjacielem. Karolina i Marta miały duży problem ze znalezieniem kogoś, kto mógłby je podwieźć. Dziewczyny zaczęły już iść środkiem drogi i na siłę zatrzymywać samochody.
- Ale determinacja. Narażają własne życie. Wy to jesteście samobójczynie - powiedział Paweł Deląg, który obserwował sytuację.
Mimo trudności na trasie immunitet zdobyły dziewczyny Karolina i Marta.