Piękna wydmuszka. Nowy sezon "Emily w Paryżu" tylko dla fanów
Choć od samego początku serial "Emily w Paryżu" dzielił widownię Netfliksa, pomimo wielu zarzutów bił rekordy popularności. Po obejrzeniu trzeciego sezonu śmiało można powiedzieć, że twórcy produkcji nie wyciągnęli ze słów krytyki żadnej lekcji. Fabularnie wciąż jest bzdurnie, ale kolorowo i przyjemnie dla oka.
Dwudziestoletnia ambitna pracownica marketingu podbija Paryż. Co mogło pójść nie tak? Zdaniem wielu recenzentów wszystko. "Emily w Paryżu" po macoszemu traktuje logikę i francuską rzeczywistość, przedstawiając w stereotypowy sposób wyobrażenie Amerykanów o tym kraju. Ale widzowie Netfliksa i tak namiętnie oglądają tę produkcję.
Mimo że pod koniec drugiego sezonu Emily podjęła decyzję, że dołączy do nowej agencji Sylvie, ostatecznie ma wątpliwości, czy może pozostawić z firmowym kryzysem swoją amerykańską szefową Madeline tuż przed porodem. Czuje się wobec niej lojalna, ale też jest przekonana o tym, że chce zostać w Paryżu również dla nowego związku z Alfim, który i tak zamierza wrócić do Londynu.
Oczywiście w splocie coraz to dziwniejszych i mało znaczących zdarzeń wszystko układa się po myśli młodej Amerykanki. Nawet gdy oszukuje jedną i drugą stronę sporu, wszyscy bez trudu jej wybaczają.
Ponowna współpraca Emily z Sylvie to wciąż seria wzlotów i upadków. Francuska agencja marketingowa mierzy się z brutalnością ze strony amerykańskiej korporacji, jak i nowego gracza na rynku, który odcina ją od współpracy z jednym z najcenniejszych klientów, czyli projektantem Pierrem Cadaultem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ale istotą serialu Netfliksa nie są perypetie zawodowe Emily ani jej odkrywanie Francji, której urocze miejsca i krajobrazy stanowią tylko tło wydarzeń. Od pierwszego sezonu widzów pasjonuje relacja pomiędzy główną bohaterką a przystojnym kucharzem Gabrielem. Choć wszyscy wiedzą, że są dla siebie przeznaczeni, a w trzecim sezonie wszystkie nowo poznane osoby myślą, że ta dwójka jest parą, scenarzyści dwoją się i troją, aby skomplikować ich wątek.
Ostatecznie Gabriel dąży do pogłębienia związku z Camille, ale tę parę również czekają turbulencje. Najbardziej oburzającym wątkiem trzeciego sezonu "Emily w Paryżu" jest stosunek matki Camille do jej relacji z Gabrielem. Starsza Francuzka traktuje młodego kucharza jak rodzinne trofeum, wmawia córce, aby strzegła ukochanego jak oka w głowie, zwłaszcza przed Emily. Czyli niby oglądamy nowoczesną Francję, a mentalnie wciąż wracamy do XIX wieku, kiedy odpowiednie zamążpójście stanowiło podstawę przetrwania kobiety.
Zresztą fabularnie nadal produkcja przoduje w mieliźnie emocjonalnej i psychologicznej. Główne postaci zarysowane są w sposób płytki, a wszelkie próby poruszenia poważniejszych tematów (np. Alfie zaczyna mówić o swoich potrzebach w związku i oczekuje większego zaangażowania od Emily) szybko zostają porzucone na rzecz odrealnionej wizji francuskiej rzeczywistości.
Finał kolejnego sezonu znów kończy się cliffhangerem. Po wielokrotnych próbach odciągnięcia uwagi widzów od wątku Emily i Gabriela, to właśnie ten okaże się najistotniejszy w ostatnich minutach dziesiątego odcinka. A będzie to zakończenie godne najbardziej wciągających wenezuelskich telenowel.
Myślę, że nie bez powodu każda premiera kolejnego sezonu "Emily w Paryżu" odbywa się w okolicach świąt Bożego Narodzenia. Zmęczeni przygotowaniami, zniechęceni do oglądania świątecznych klasyków użytkownicy Netfliksa z chęcią rzucą się na przyjemny dla oka, kolorowy seans bzdurnej rozrywki. A twórcy tej produkcji nigdy nie ukrywali, że zależy im na stworzeniu czegoś więcej.
Marta Ossowska, dziennikarka Wirtualnej Polski