Pewność siebie nie opłaciła się uczestniczce "Milionerów". Internauci komentują: absurd
Pewnym krokiem weszła do studia i zasiadła przed Hubertem Urbańskim. Jej wysoko podniesiona głowa nieco opadła, kiedy "ostatecznie" błędnie odpowiedziała na banalne pytanie.
07.05.2018 | aktual.: 08.05.2018 11:56
Nauczycielka włoskiego jako pierwsza zawalczyła o milion. Odcinek zaczęła z gwarantowaną kwotą 40 tys. zł, którą wywalczyła w poprzedniej grze.
Teraz zaczęła od pytania za 75 tys. zł. Z miejsca zdecydowała się na koło ratunkowe "pół na pół", odpowiadając poprawnie na pytanie.
Później nie było łatwiej. Po wsparcie zadzwoniła do swojego męża, który nie potrafił jej pomóc. Wykorzystała już dwa koła ratunkowe, dlatego postanowiła strzelać, po czym... rozmyśliła się. Anna ostatecznie zakończyła grę, wygrywając 75 tys. złotych.
Dla widzów jej ostatnie pytanie również nie okazało się najłatwiejsze.
Aneta Liszkiewicz to kolejna uczestniczka, która przyszła wygrać ten program - pewna swojej wiedzy nie wyobrażała sobie innego scenariusza. Na co dzień pracuje z niepełnosprawnymi dziećmi. Zdeterminowana z nadzieją na milion zasiadła przed Hubertem Urbańskim.
Na pierwsze pytanie odpowiedziała z marszu. Jednak w grze o tysiąc złotych, skorzystać musiała już z pomocy publiczności. Później bezbłędnie odpowiedziała na pytanie dotyczące WAGs.
- Może nie powinnam tak robić, ale chyba wezmę koło ratunkowe. Ostatecznie - przy trzecim pytaniu pojawiły się problemy. Uczestniczka grała pewną siebie, ale widać było, że jest wyraźnie zdenerwowana.
Z dumnie podniesioną głową wiwatowała nad wygraną. Niestety, chwilę później nie było już tak wesoło.
Anetę przerosło pytanie dotyczące Kosowa. Internauci jednak uznali je za absurdalnie łatwe. Uczestniczka przyznała, że powinna zadzwonić do chłopaka swojej siostry, czyli jak go nazwała - prawie szwagra. Ostatecznie zaufała sobie i zakończyła grę.