"Państwo w państwie": kobieta z widowni przerwała program nadawany na żywo!
None
Wpadka w programie na żywo
Tego widzowie programu "Państwo w państwie" nie mogli się spodziewać. Podczas ostatniego odcinka emitowanego na żywo, wypowiedź gości została przerwana przez kobietę zasiadającą na widowni. Fani formatu mają pretensję do stacji, iż nie dano jej dojść do głosu.
Ten odcinek "Państwa w państwie" z pewnością przejdzie do historii. Podczas rozmowy z rodzicami zamordowanej 11-letniej Moniki i 8-letniego Janusza, na scenę wtargnęła ciemnowłosa kobieta z maleńkim dzieckiem na ręku. Obecni na sali widzowie oraz prowadzący nie kryli zaskoczenia.
Niemal natychmiast obsługa programu starała się ją wyprowadzić, jednak zdążyła ona jeszcze wykrzyczeć kilka słów. Ciężko było ją zrozumieć, gdyż nie dano jej szansy wytłumaczyć, o co tak naprawdę chodzi. Z jej rozpaczliwego wystąpienia można było jedynie wywnioskować, iż chciała porozmawiać przede wszystkim na temat Jana Kulczyka.
Kobieta powiedziała, że jeden z niegdyś najbogatszych Polaków oszukał ją i jest ona pewna, że milioner nadal żyje. Dodała również, iż starała się zainteresować swoim problemem samego Donalda Tuska, jednak bezskutecznie. Dzisiaj boi się o życie swoje oraz swojego dziecka, gdyż jest zastraszana. Na dowód tych słów chciała pokazać pewne dokumenty, jednak realizator programu zdecydował, że nie zostaną one wyemitowane. Jak na te argumenty zareagowały władze stacji i co stało się dalej?
Zobacz także: Wybuch w trakcie relacji na żywo. Reporter świadkiem walk peszmergów z islamistami
Wielkie rozczarowanie
Kobietę udało się przekonać do zaprzestania swoich działań dopiero wtedy, kiedy prowadzący obiecał jej, że na koniec programu dostanie kilka minut, aby móc w spokoju opowiedzieć o swoich kłopotach. Sprawczyni zamieszania postanowiła więc wrócić na widownię i od tej pory spokojnie czekać na swoją kolej.
Niestety nie doczekała się szansy na ponowne wystąpienie. Ku zaskoczeniu wszystkich pod sam koniec prowadzący zwrócił się do niej i stwierdził, że nie udzieli jej głosu. Wszystko dlatego, że zachowała się niekulturalnie przerywając wystąpienie innych gości i tym samym nie okazała im należnego szacunku. Takie rozwiązanie sprawy nie spodobało się części widzów, którzy swoje niezadowolenie postanowili okazać poprzez komentarze na fanpage’u programu. Ich zdaniem skoro kobieta zdecydowała się na tak desperacki krok, to miała ku temu poważne powody.
- Może pani Edyta postąpiła troszkę wyrywnie, ale podejrzewam, że ma bardzo poważny problem, a pomocy znikąd, jeśli się do tego posunęła. Te dwie obiecane minuty na wypowiedź powinno się jej poświęcić, by otrzymała choć trochę nadziei na pomoc, a i widzowie postrzegliby tę sytuację inaczej - stwierdziła jedna z internautek.
- Zawsze można było inaczej się zachować, a nie wyganiać i szarpać tę kobietę z dzieckiem, jakby byli trędowaci - brzmi inny komentarz.
Ile ludzi tyle opinii
W końcu w sprawie zabrali głos przedstawiciele stacji.
- Zgodnie z informacją, jaką przekazał prowadzący z Panią Edytą po programie spotkała się szefowa redakcji i porozmawiała o jej sprawie, prosząc o dostarczenie dokumentów, bo tylko na takiej podstawie możemy sprawę weryfikować. Program jest realizowany na żywo, a każdy odcinek poświęcamy konkretnej historii, dlatego nie jesteśmy w stanie, w czasie jego trwania, przyjmować zgłoszeń dotyczących Państwa spraw. Przypominamy Państwu, że zgłoszenia przyjmujemy tylko telefonicznie lub mailem. Niedopuszczalne jest, żeby ktokolwiek przerywał program, który jest poświęcony naszym bohaterom, z szacunku dla nich i gości w studio. Każda Państwa sprawa jest dla nas ważna, ale przygotowanie programu opiera się na szczegółowym procesie dokumentacji, by przekazać widzom rzetelną informację - czytamy na oficjalnym profilu programu.
Wśród osób komentujących w sieci tę sytuację pojawiła się również sprawczyni całego zamieszania. Stwierdziła, że od wielu już lat próbuje udowodnić, iż Jan Kulczyk niegdyś ją oszukał. Oprócz osób, które w internecie wspierają kobietę pojawili się również tacy, którzy twierdzą, że cierpi ona na paranoję i jej słowa to same kłamstwa.
Jak myślicie, kto z nich ma rację?
Zobacz także: Wybuch w trakcie relacji na żywo. Reporter świadkiem walk peszmergów z islamistami