Pamela Anderson dostała list od aktorki. Zdradziła, co z nim zrobiła
Prawie rok po tym, jak pokazano światu serial "Pam i Tommy" z historią najsłynniejszej seks taśmy, Pamela Anderson bierze sprawy w swoje ręce. Wyznaje, że dostała od aktorki serialu skromny liścik.
17.01.2023 | aktual.: 17.01.2023 09:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Serial "Pam i Tommy" miał premierę na Disney+ na początku lutego 2022 r. Zebrał całkiem niezłe recenzje od krytyków z całego świata, był chwalony za niebanalną formę, zabawę konwencją i świetne aktorskie kreacje. Główne gwiazdy produkcji - Lily James i Sebastian Stan - za swoją pracę zbierają teraz soczyste owoce. Serial obsypano nominacjami, w tym do najbardziej prestiżowych Emmy i Złotych Globów. Szczególnie doceniono James, której nazwisko pojawia się w gronie najlepszych aktorek minionego roku. Ale o ile produkcja wypada świetnie na tle seriali z 2022 r., tak z etyką jest tu duży problem.
Pamela Anderson nigdy nie wyraziła zgody na stworzenie serialu, nie chciała brać udziału w produkcji. James niejednokrotnie w wywiadach opowiadała o tym, że chciała sprawić, że Pamela będzie dumna. A co na to Anderson? Postawiła sprawę jasno.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
31 stycznia w księgarniach w USA pojawi się biograficzna książka "Love, Pamela", natomiast w tym samym czasie na Netfliksie będzie można zobaczyć dokument "Pamela. Historia miłosna", w którym aktorka osobiście rozlicza się ze swojej przeszłości, romansów i opowiada o skandalu, jaki wywołała publikacja seks taśmy z Tommym Lee.
Anderson zdaje się już zaczęła promować książkę i produkcję. W tekście dla "The New York Times" odwołuje się do serialu Disney+, z którym nie chciała mieć do czynienia. Jak punktuje, portretująca ją Lily James nawet do niej nie zadzwoniła zapytać o "błogosławieństwo". Aktorka wysłała jedynie odręcznie pisany liścik. Pamela punktuje, że James chciała "tak naprawdę oddać jej hołd". Gwiazda nigdy nie przeczytała listu. Zeskanowana kopia podobno wciąż tkwi w jej skrzynce odbiorczej.
O hitowym serialu, który dokonał wiwisekcji najbardziej skandalicznej historii jej życia, mówi wprost: "To było wystarczająco bolesne za pierwszym razem. Po prostu zastanawiasz się: Serio? Ludzie wciąż chcą czerpać z tego zyski?".
Twórcy serialu zdają się żyć w innym świecie. Choć prawdziwa Pamela Anderson mówiła, że nie chce brać udziału w "Pam i Tommy", oni w wywiadach zarzekali się, że robią to dla niej, by pokazać prawdę o tamtym skandalu. Mimo braku błogosławieństwa od gwiazdy producenci optowali za kontynuacją prac nad serialem, bo kupili prawa do artykułu "Rolling Stone" z 2014 r. Dziennikarze wtedy po raz pierwszy, po 20 latach od skandalu, opisali, jak to się stało, że seks taśma ujrzała światło dzienne i stała się pierwszym viralowym wideo w historii. Długo sądzono, że to Tommy Lee i Pamela ujawnili nagranie, by na nim zarobić. Tak naprawdę stał za tym elektryk Rand Gauthier, który ukradł z posiadłości pary sejf z cenną zawartością.
- Chcieliśmy, by Pamela Anderson wiedziała, że ten serial przedstawia ją w pozytywnym świetle i naprawdę dbamy o nią, i chcemy, żeby wiedziała, że ten serial ją kocha - mówił w jednym z wywiadów showrunner "Pam i Tommy", Robert Siegel. - Nie dostaliśmy od niej żadnej odpowiedzi, ale biorąc pod uwagę to, co działo się wtedy w jej życiu, to zrozumiałe - dodał. - Jeśli miałbym wskazać jedną osobę, z którą sympatyzuje ta produkcja, to właśnie z Pamelą - przyznał.
31 stycznia Pamela Anderson pokaże w końcu, co ona o tym myśli.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o rozdaniu Złotych Globów, przeżywamy aferę z rewelacjami księcia Harry’ego i z wypiekami na twarzach czekamy na nadchodzące w 2023 roku filmy i seriale. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.